Miniaturka #1 - "Było warto"

5.5K 145 17
                                    

Nienawidzę cię, kocham cię, nienawidzę tego, że cię kocham. Nie chcę tego, ale nie potrafię postawić nikogo ponad ciebie.
***
- Czy ty, Hermiono Granger, chcesz wyjść za obecnego tu Severusa Snape'a?
- Tak.
- A czy ty, Severusie, chcesz ożenić się z obecną tu Hermioną?
I nic. Głucha cisza. Tylko tyle od niego usłyszałam. Nie chciał. Miał mnie dość. To była skromna ceremonia, nie chciałam wystawiać ogromnego i hucznego wesela. Nie jest to w moim stylu, a na pewno nie jest to w stylu mojego... No właśnie, Hermiono. Nawet nie wiesz kim on dla ciebie jest. Powinien być tylko profesorem. Zwykłym, wrednym, opryskliwym byłym profesorem. Powinnam posłuchać Rona. Ron. Tęsknię za nim. Cholernie mi ciężko bez niego. Zginął przeze mnie. Jeden błąd. Zły wybór. Zamiast ratować przyjaciela pobiegłam do tego dupka z lochów. I po co mi to było. Mam dość życia. Wszyscy moi przyjaciele zmienili swoje stany cywilne, a ja już zawsze zostanę starą panną. Harry ożenił się z Luną, Ginny wyszła za Draco...Od tego przykrego incydentu ze ślubem minęło już kilka lat. Nadal nie przyszedł przeprosić, albo chociażby dać znak, że żyje! Kisi się w tych lochach i pewnie znalazł już kolejną naiwną kobietę. Mieszkam w mugolskiej dzielnicy Londynu, w małym mieszkaniu, które kupili mi w prezencie rodzice zanim... usunęłam im pamięć. Siedzę w fotelu, popijam herbatę i przeglądam Proroka Codziennego. Mój wzrok przykłuwa jedno z ogłoszeń.
Poszukujemy osoby na stanowisko nauczyciela zaklęć w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Kandydaci proszeni są o zgłaszanie się przez sowę do dnia 16.07.
Dyrektor
Minerwa McGonagall
Może się zgłoszę... Hmm... Który jest dzisiaj? Piętnasty! Cholera mam jeden dzień! Szybko zgarniam kartkę i długopis starając się spisać listę wszystkich "za" i "przeciw". Po godzinie lista jest gotowa. Argumenty "za" znacznie przeważają, więc wygrzebuję z szafy stary pergamin, pióro oraz kałamarz biorąc się za pisanie listu. Kiedy jest już skończony za oknem zrobiło się całkiem ciemno i uznaję, że to dobra pora na wysłanie sowy. Przywiązuję zgłoszenie do nóżki mojej sowy - Mruczki, którą dostałam na 17 urodziny od Harrego, otwieram okno i wypuszczam ptaka.
***
Budzi mnie skrzek Mruczki, która siedzi beztrosko na parapecie. Obok niej leży list z logiem Hogwartu. Pewnie nie spełniam wymagań... Zwlekam się z łóżka starając się nie potrącić przy okazji Krzywołapa. Podchodzę do sowy, głaszczę ją i chwytam list. Jestem okropnie zdenerwowana. W moim sercu tli się promyczek nadzieji na to, że uda mi się dostać tą pracę. Zawsze marzyłam o byciu nauczycielką. Przełamuję wosk i wyciągam kartkę. Lustruję wzrokiem tekst, a na mojej twarzy pojawia się radosny uśmiech. Nie mogę w to uwierzyć! Krzyczę i piszczę ze szczęścia, ale po krótkiej chwili hamuję się w obawie przed sąsiadami. W kopercie był jeszcze bilet na najbliższy pociąg do Hogwartu (odjazd 17.07 godzina 16.30) i klucz do skrytki nr. 493, w której według treści listu ma znajdować się wystarczająco dużo czarodziejskich pieniędzy, żeby starczyło na zakup pomocy dydaktycznych na ten rok szkolny. Przytulam list do siebie i robię kilka piruetów. To będzie ciekawy rok, może wreszcie uda mi się zapomnieć o wojnie i powiedzieć temu cholernemu nietoperzowi co o nim myślę.
Z

aczynam się pakować do wielkiego, brązowego kufra, a moje myśli krążą wokół Mistrza Eliksirów. Nie wiem jeszcze co mu powiem, jak się spotkamy, ale nie będzie to miła pogawędka. Zanim się spostrzegłam kufer był pełen, Mruczka siedziała w klatce, a Krzywołap w swoim wiklinowym transporterze. Sprawdzam czy wzięłam wszystko i wyruszam spacerkiem do Dziurawego Kotła, gdzie wynajmuję sobie pokój, żeby jutro mieć blisko na Pokątną. Muszę kupić kilka zwojów pergaminu i pomocne książki. Dodatkowo powspominam miejsca, do których zawsze chodziliśmy z Harrym i Ronem. Łza spływa mi po policzku. Żałuję. Żałuję, że nie zdążyłam rzucić przeciwzaklęcia, kiedy Ron został zaatakowany od tyłu. Byłam okropną przyjaciółką. Siadam na łóżku. Wyjmuję z kufra piżamę, przebieram się. Kładę głowę na poduszce i niemal natychmiast zasypiam.
***
Po zakupieniu kilku książek i zwojów pergaminu skusiłam się na krótki spacer po ulicy Pokątnej. Praktycznie się nie zmieniła od czasu kiedy byłam uczennicą Hogwartu. Spoglądam na zegarek. No cóż, czas wybrać się na Kings Cross. Zamawiam mugolską taksówkę, a gdy przyjeżdża na ustalone miejsce pakuję kufry do bagażnika, a klatkę Mruczki i kosz Krzywołapa stawiam obok siebie, na tylnym siedzeniu.
- Na dworzec Kings Cross, proszę.
Wyprzedzam pytanie taksówkarza, a kilkanaście minut później wysiadam i wyjmuję moje bagaże na wózek. Udaję się między peron 9 i 10. Jest tam znana mi metalowa barierka. Rozglądam się wokół, po to, by upewnić się, że żaden mugol nie zwraca na mnie szczególnej uwagi. Przy okazji spoglądam na zegar. Była 16.00, a więc do odjazdu pociągu mam jeszcze pół godziny. Mimo to decyduję się na wejście na peron 9 i 3/4. Rozpędzam się i gładko przemykam przez barierkę. Ku mojemu zdziwieniu na peronie stoi już wspaniały pociąg z tradycyjną czerwoną lokomotywą i nie jest wcale pusty. W oknach zauważam wszystkich profesorów nauczających w Hogwarcie. Horacy Slughorn gawędzi wesoło z Pomoną Sprout, a profesor Vector siedzi obok czytając książkę. W następnym wagonie widzę Sybillę Trelawney jak zwykle obwieszoną różnymi koralami, chustami i amuletami w swoich powiększających oczy wielgachnych okularach. Jako jedyna z nauczycieli siedzi sama w wagonie. A warto wam wiedzieć, że wagony nauczycielskie nie mają przedziałów, a są w nich zawsze 4 miejsca siedzące i dużo wolnej przestrzeni na kufry, klatki, książki i pomoce naukowe. Wsiadam więc do wagonu zajętego przez nauczycielkę wróżbiarstwa.
- Dzień dobry, profesor Trelawney.
- Och! Wystarczy Sybilla. Ty jesteś nową nauczycielką zaklęć? Hermiona Granger, o ile się nie mylę?
- Tak, to ja. Mogę się dosiąść? - Wskazuję na miejsce naprzeciwko niej.
- Nie wiem czy położenie Saturna i Neptuna temu sprzyja, ale zaryzykujmy. Siadaj.
Rozkładam więc moje bagaże, siadam na wybranym wcześniej miejscu i wyglądam przez okno. Peron jest pusty. Nagle pojawia się ktoś dziwnie mi bliski. Serce wbrew mojemu umysłowi zaczyna bić szybciej. Nie mogę go kochać po tym co mi zrobił. To okropne uczucie. Tym czasem on przypatruje się wagonom. Ja zaś modlę się w duchu żeby nie wsiadł do tego. Niestety moje bezgłośne błagania nie zostają wysłuchane, a czarnowłosy mężczyzna chwyta staroświecką walizkę i rusza odważnym krokiem ku wagonowi, w którym siedzę razem z Sybillą. Ukratkiem na nią spoglądam. Ma zamknięte oczy i oddycha miarowo. To jasne, śpi. Słyszę jak drzwi otwierają się i Severus wspina się na stopień.
- Kogo my tu mamy... Nie zgubiłaś się Granger? To są wagony nauczycielskie.
Bolało. Cholernie bolało. Jego głos był tak szorstki i zimny. Spojrzałam w jego głębokie, czarne oczy.
- Jakby pan nie wiedział, jestem nauczycielką zaklęć w Hogwarcie. Mam takie samo prawo do tego wagonu jak ty.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na ty, Granger.
Nie mogłam tego dłużej znieść.
- Ty pieprzony dupku! Jak śmiesz!? To wszystko co chcesz mi powiedzieć po tym... incydencie?!
- Zamknij się! Nie widzisz, że przeklęta wieszczka śpi?! Naprawdę nie zniosę już więcej jej głupich przepowiedni.
Stawia walizkę przy siedzeniu najdalej od mojego i siada. Pociąg rusza. On zamilkł. Po prostu siedzi i się nie odzywa.
- DOŚĆ! Mam dosyć twojego zachowania! Jak mogłeś uciec?! Od tak uciec?! Myślałam, że jesteś dorosły! Masz ponad 30 lat, a zachowujesz się jak obrażony 5-cio latek!
- Myślisz, że mnie to nie bolało!? Bolało tak samo jak ciebie, jeśli nie gorzej. Zastanawiałem się długo nad tą decyzją. I uciekłem dlatego, że cię kocham. Rozumiesz?! Nie chciałem na zawsze przywiązywać cię do takiego starego, zgrzybiałego, zmierzłego i brzydkiego dziada jak ja! Chciałbym, żebyś była moją żoną, ale wolałem sprawić, żebyś zawsze była szczęśliwa. Nie wiem, czy to możliwe przy moim boku. Lepiej nie ryzykować, czyż nie, Granger?! Zaryzykowałaś i dla mnie poświęciłaś przyjaciela! Było warto?! NIE!
- Było warto. - szepczę.
- Zwariowałaś? Żartujesz czy co?!
- BYŁO WARTO.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne, Granger.
- Mów mi Hermiona i nie udawaj, że nic między nami nie było. - Łza spływa mi po policzku. Następna i następna tworzą kaskady okalające moją twarz.
- Nie płacz.
Podchodzi do mnie. Chwyta za moje ramiona tak, że jestem zmuszona wstać, po czym kładzie dłonie na moje biodra. Chwilę później wpija się w moje usta. Z tym pocałunkiem ustępują wszystkie negatywne emocje. Strach, ból, żal, gniew... Pustka. Czuję pustkę. Nie wiem czy płakać czy się śmiać. Przestaje. Odsuwa się lekko, spogląda w moje kasztanowe oczy i poprawia mi, zawsze skołtunione, brązowe włosy.
- Kocham cię i nie mam zamiaru żyć bez ciebie. Jak jeszcze raz uciekniesz mi sprzed ołtarza, to przysięgam znajdę cię i ukatrupię. Osobiście.
Roześmiał się.
- Wiesz, że nienawidzę tego mówić, ale też cię kocham, Hermion.... TY PRZEKLĘTA WIESZCZKO! OD KIEDY NIE ŚPISZ?!
- Och, Severusie. Wcale nie spałam. Po prostu nie chciałam wam przeszkadzać w wyznaniach. A więc, Hermiono, kiedy ślub?
- TY, TY, JESZCZE RAZ...
- STOP! Severusie, uspokój się. Już dojeżdżamy.
Wyjrzałam przez okno na stację w Hogsmead oświetloną zachodzącym słońcem.
*** Dwa tygodnie później ***
- Czy ty, Severusie Snape pragniesz ożenić się z, obecną tu, Hermioną Granger?
- Tak.
- A czy ty, Hermiono Granger pragniesz wyjść za, obecnego tu, Severusa Snape'a?
- Tak.
- W takim razie wypowiedzcie słowa przysięgi małżeńskiej.
- Ja Severus Snape biorę sobie Ciebie Hermiono za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. 
- Ja Hermiona Granger biorę sobie Ciebie Severusie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.

- Doskonale. Załóżcie sobie teraz obrączki.
- Hermiono przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
- Severusie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
- Oficjalnie jesteście już małżeństwem i możecie się pocałować.
- MCGONAGALL ZWARIOWAŁAŚ?! TU SĄ TŁUMY!
- Idioto, to nie ma znaczenia. - Kładę mu rękę na policzek i całuję go. Słyszę w oddali dzikie okrzyki "Gorzko!", ale w tym momencie mojego życia już nic mnie nie obchodzi. Ja stojąca przed ołtarzem z Severusem Snape'em. Kto by pomyślał...
~~~~~~~~~~~~
Hej hej!
Witam serdecznie! Miniaturka skończona po lekkich problemach z zawieszającym się wattpadem. Mam nadzieję, że wam się podoba. Ewentualne błędy podajcie w komentarzach, to poprawię, bo niestety nie mam bety (Uuu, rym 😀).
No, to by było na tyle. Do kolejnej miniaturki! Pa 😘!
Lucjuszka

Sevmione - miniaturkiWhere stories live. Discover now