Rozdział 7, część 1

3.1K 166 11
                                    

Obudziłam się o 3.00 i nie wiedziałam co mam zrobić, więc poszłam do łazienki się ogarnąć. Ubrałam się w moją ulubioną koszulkę i krótkie, czarne spodenki. Bluzka była w kolorze zgniłej zieleni i napisem "Princess". Założyłam do tego czarne trampki i związałam włosy w koka. Weszłam jeszcze na chwilę do mojego pokoju, aby wziąć list od mojego ojca i zeszłam do pokoju wspólnego. Usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać:
"Droga Suzy,
Chciałem Cię poinformować, że powinnaś nie długo zacząć rysować znak śmierciożerców, a po jakimś czasie sam zacznie ci się pojawiać. Mam dla cb jeszcze jedną ważną wiadomość, nie długo mnie zobaczysz! Pamiętaj, że jak będziesz miała pytania, pisz do mnie.
Kocham cię,
Tom Riddle"
Po przeczytaniu listu, poczułam że ktoś puka mnie w plecy. Odwróciłam się, a tam zobaczyłam Pansy. Usiadła obok mnie i zapytała się mnie :
- Czemu tak wcześnie wstałaś, coś się stało?
- Nie nic. Czemu się pytasz? Jakoś nigdy nie interesowało cię to?
- Pytam się, bo uważam, że powinnyśmy zacząć się jakoś dogadywać. Ostatnio zaczęłaś się strasznie przyjaźnić z Blaisem. Nie chce żeby nasza paczka się rozwaliła, więc pomyślałam czy chciałabyś się ze mną zakumplować, a przynajmniej zacząć mnie tolerować. Co ty na to?
Po chwili powiedziałam:
- Jestem za. Sama mam już dosyć tego, że nie potrafimy się dogadać. Cieszę się, że mi to zaproponowałaś, a teraz wątpię, że ktokolwiek z Hogwartu, będzie chciał ze mną rozmawiać, po tym co się dzisiaj dowiedzieli. - powiedziałam smutno, a w tedy stało się coś, co mnie zszokowało. Pansy z własnej woli przytuliła się, a ja oddałam uścisk i powiedziała z uśmiechem:
- Jak na córkę Sam-Wiesz-Kogo jesteś dość miła.
- Dzięki - odpowiedziałam równie z uśmiechem - I wiesz co. Ty też jesteś dość miła jak na Ślizgonkę.
A potem obie wybuchłśmy śmiechem. Kiedy usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach, odwróciłam się, a tam zobaczyłam Blaise'a oraz Dracona. Coś tam między sobą szeptali i patrzyli na nas podejrzanie. Po chwili Blaise się uśmiechnął i powiedział :
- Popatrz smoku, dwie najładniejsze Ślizgonki siedzą razem na kanapie i się nie kłócą. Cud się stał. - powiedział i wzniósł ręce do góry.
Potem podszedł do nas usiadł pomiędzy nami, objął nas i powiedział:
- Urodzin dzisiaj nie mam, więc nie rozumiem po co robicie mi taki prezent.
Popatrzyłam na Pansy i pokazałam Blaise policzek. Ta zrozumiała i zaczełyśmy odliczać do trzech. Kiedy powiedziałyśmy bez głośnie trzy. Obie w tym samym czasie pocalowałyśmy go w dwa policzki. On jeszcze bardziej się do nas uśmiechnął i powiedział:
- Takie prezenty to ja mogę dostawać codziennie.
Draco na nas ciągle patrzył i w końcu się odezwał:
- Ja też chce dostać taki prezent.
- Jeżeli Pansy chce to może da ci buziaka, ale od mnie to możesz zapomnieć. - powiedziałam.
- Na buziaka to trzeba zasłużyć. - powiedziała z uśmiechem.
Draco już lekko zdenerwowany powiedział:
- Już zepsułaś Pansy.
I za nim się obejrzeliśmy, była już siódma i musieliśmy iść na śniadanie. Poszłam do pokoju przebrać się w szatę. Po wyjściu z pokoju zobaczyłam że cała trójka już na mnie czeka. Wyskoczyłam na plecy Zabiniemu, a potem to samo zrobiła Pansy, tylko że zamiast Blaisa, był to Draco. Kiedy weszłam na salę usłyszałam szepty pomiędzy uczniami np: "Pewnie jest taka sama jak ojciec, zabije nas jak będziemy dla niej niemili", "Śmierciożerca" itp. Mam dość silną psychikę, ale to jest już przesada. Usiadłam koło Pansy i zobaczyłam Harrego kłócącego się z innymi Gryfonami, Mionę, która patrzyła na mnie dość dziwnie i Rona który miał mnie w dupie. Świetnie! Pansy zobaczywszy moją minę przytuliła mnie i szepnęła:
- Nie przejmuj się tym.
- Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Po zjedzonym posiłku, zaczęłam się kierować w stronę wyjścia, kiedy usłyszałam szept ze stołu Gryfonów:
- Mówię wam, pewnie jest taka sama jak ojciec, albo matka...
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale mu przerwałam:
- Nie masz prawa obrażać mojej matki, z ojca nie jestem dumna, ale jest moim ojcem i tego nie zmienię, ale go kocham, nie wiem jak, ale jednak.
Nagle przyszedł mi genialny pomysł i podeszłam do niego, przełożyłam różdżkę do głowy i szepnęłam mu do ucha :
- Jeżeli chcesz śmierciożercę, to go dostaniesz.
I odeszłam dumna z siebie, kiedy wychodziłam zobaczyłam jak Harry patrzy na mnie z rozczarowaniem, ja tylko do niego złośliwie uśmiechnęłam i uroczyłam go wzrokiem "to wszystko twoja wina" i wyszłam. Skierowałam się do mojego pokoju. Po wejściu od razu rzucił mi się w oczy list, który leżał na moim łóżku, od razu go otworzyłam i zaczęłam czytać :
"Droga Suzy,
Chce, żebyś przyszła do mnie od razu jak przeczytasz ten list, musimy porozmawiać.
Profesor Dumbledore"
Rzuciłam go na łóżko i od razu skierowałam się do gabinetu dyrektora. Kiedy szłam przez szkołę zobaczyłem nie przyjemne spojrzenia innych uczniów, widziałam u nie których strach, a u innych pogardę, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz się cieszyłam, że mój plan się powodzi. Kiedy weszłam, jeszcze nikogo nie było więc usiadłam na przeciwko Feniksa, który pomógł Harrego w pokonaniu Bazyliszka. Od razu na to wspomnienie przypomniałam sobie poprzednie lata, jak poznałam się z Harrym, jak pierwszy raz pokonał mojego ojca i jak uratował Syriusza kiedy tak wspominałam usłyszałam jak profesor wchodzi do gabinetu. Odwróciłam się i chciałam wstać i się przywitać, ale dyrektor przewidzial mój ruch i przecząco pokręcił głową. Usiadł na przeciwko mnie i zaczął mówić:
- Suzy, wiem, że to co się wczoraj stało bardzo cie boli i wolałabyś, aby ten dzień się nie wydarzył, ale nie rób nic na siłę. Przed chwilą z Harrym rozmawiałem i sam mi powiedział, że jest mu bardzo przykro, że tak o tobie powiedział.
- Jak byłoby mu przykro to by mnie przeprosił....
- On wie, ale boi się, że mu nie wybaczysz i prosi, żebyś nie zmieniała się przez niego.
- Profesorze nie zmieniam się przez niego, chce po prostu zobaczyć jak to jest być tą złą, którą wszystko się boją.
- Dobrze, powiadomię innych nauczycieli, że masz bunt i żeby nie komentowali twojego nowego wizerunku.
- Dziękuję, panie dyrektorze i obiecuję, że nie stanę się taką na zawsze.
Powiedziawszy to zaczęłam sił kierować w stronę wyjścia, gdy profesor Dumbledore, zaczął mówić :
- Suzy zwolnię Cię z zajęć przed obiadem, abym miał czas powiadomić o tym innych nauczycieli, wiem, że pewnie siedzieć nei chcesz, więc możesz wybrać kogoś z kim spędzisz ten czas.
- To niech będzie... Pansy.
- No dobrze to możesz przekazać to wiadomość, a ja powiadomię o tym waszych nauczycieli. Do widzenia i do zobacznie na obiedzie.
- Do widzenia.
Powiedziawszy to wyszłam i zaczęłam się kierować do lochów, gdzie znajdował się mój pokój wspólny, kiedy weszłam do niego zobaczyłam czekających na mnie znajomych. Pansy od razu przebiegła do mnie i przytuliła :
- Dobrze, że nic Ci nie jest, myślałam, że cię porwali.
- Nic mi nie jest, a tak w ogóle to mam dla cb dobrą wiadomość....
-

No mów szybciej! - popędzała mnie
- Nie idziesz ze mną na lekcję, które będą przed obiadem! - powiedziałam krzycząc.
Po chwili odezwali się Draco i Blaise :
- To nie sprawiedliwe, my też tak chcemy.
- Wybaczcie chłopcy, ale z nas wszystkich Suzy lubi mnie najbardziej- powiedziała Pansy.
- No niestety, taka prawda. Przepraszam??
- Dobra, ale pamiętaj, że zapamiętam to... - powiedział Zabini.
Na jego słowa, odpowiedziałam uśmiecham i powiedziałam:
- Ja i Pansy, posiedzimy i przygotujemy się na obiad, a wy pędem na lekcje, bo się spóźnicie!
- Tak jest - odpowiedzieli zgodnym chórem.
Po tym jak wyszli z pokoju wspólnego, skierowałyśmy się do pokoju Pansy.
C.D.N
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich, którzy jeszcze czytają to.
Z góry przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale wena mi uciekła. Drugą część powinna się pojawić jeszcze w tym tygodniu.
Całuski 😘
Suzy 💞💞

Slytherin PrincessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz