Rozdział 5

3.4K 179 26
                                    

W ciągu tych trzech lat, wiele się zmieniło. Dowiedziałam się kim jest mój ojciec. Nie pomyślałam nawet, że może to być tak podła osoba, która zabija ludzi chociaż jemu nic złego nie zrobili. Powiem wam coś szczerze. To były najgorsze, a za razem najlepsze wakacje w całym moim życiu. Spędziłam ponad miesiąc z MALFOYEM!!!! Kto mnie tam wysłał? Mój własny ojciec, bo ma do mnie pretensje, że spędzam czas z Potterem i jego przyjaciółmi. W listach jeszcze pisał, że mam zaprzyjaźnić się z Ślizgonami?! Może i jestem w Slytherinie, ale nie oznacza to, że będę jak oni. Ani w tym ani w żadnym innym wcieleniu. Drugą połowę wakacji spędziłam z Harrym i Ronem oraz moją przyjaciółką Hermioną.
- Kochanie wstawaj - powiedział jakiś głos - dojeżdżamy.
Już chciałam powiedzieć, że jeszcze chwilkę ale sobie przypomniałam, że nie jestem kochaniem.
- Nie jestem twoim kochaniem - powiedziałam lekko zła i niewyspana.
- Już spokojnie, chciałem cię tylko obudzić. - powiedział z uśmiechem Harry.
- Ale jesteś okrutny dla mnie. I dla mojego snu.
- Nie denerwuj się księżniczko złość piękności szkodzi. - powiedział mój naukochańszy przyjaciel.
Nie chciało mi się kolejny raz powtarzać, że nie jestem księżniczką, ale debilom nie wytłumaczę, więc nie zwracając na to uwagi założyłam szatę i usiadłam na swoim miejscu. Porozmiawiałam chwilę z Hermioną, a po chwili wyszłyśmy z pociągu. Kiedy dotarliśmy do sali musiałam się niestety z nimi rozstać i pójść do swojego domu. W Slytherinie nie miałam koleżananek, bo wszystkie uznały że zabieram im Malfoya. No proszę was ja i on to jak ogień i woda, jak czarny i biały, czyli przeciwieństwa. Z innych domów wiele dziewczyn też mnie nie lubiło, tym razem z powodu Harrego. Czemu wszystkie zawsze mają do mnie pretensje!?!? Dobra nie ważne, usiadłam na swoim miejscu (czytaj: na końcu stołu) i przyglądałam się nowym uczniom. W tym roku mało uczniów doszło do Slytherinu. I dobrze, bo mam dość kolejnych dzieci które będą się mnie dopytywać o Harrego i zadawać mi pytania czemu się z nim przyjaźnie. Przed posiłkiem dyrektor poprosił o chwilę ciszy:
- Pragnę wam przedstawić naszego nowego nauczyciela obrony przed czarną magią, profesora Moody'ego.
Po tych słowach wszyscy skierowali wzrok na nowego nauczyciela, ale dyrektor nie przejął się tym i dalej mówił.
- Jak właśnie mówiłem, w ciągu nadchodzących miesięcy będziemy mieli zaszczyt być uczestnikami bardzo podniecającego wydarzenia, które nie miało miejsca już od ponad wieku. Mam wielką przyjemność oznajmić wam, że w tym roku odbędzie się w Hogwarcie Turniej Trójmagiczny!
- Pan chyba żartuje! - krzyknął Fred Weasley.
Napięcie wywołane pojawieniem się nowego nauczyciela nagle zniknęło, a zamiast tego pojawiły się głośne śmiechy trzech stołów, oprócz mojego, ale ja na to uwagi zbytniej nie zwracałam i sama wybuchłam śmiechem.
- Ja wcale nie żartuję, panie Weasley - powiedział - choć teraz, jak już Pan i tym wspomniał, przypomniał mi się znakomity dowcip, który usłyszałem tego lata, o trollu, wiedźmie i krasnalu, którzy wchodzą do baru i...
Profesor McGonagall odchrząknęła głośno.
- Może nie czas, żeby - zmieszał się Dumbledore - Dzisiaj chce wam powiedzieć najważniejsze zasady Turnieju, a o resztę możecie się zapytać na lekcji historii magii. W tym roku zastosujemy ograniczenie wieku kandydatów. Mogą się zgłaszać tylko ci, którzy ukończyli siedemnaście lat. Dlatego proszę was, byście nie marnowali czasu na zgłaszanie się, jeśli nie macie siedemnastu lat. Delegacje Beauxbatons i Durmstrangu przybędą w październiku i pozostaną w Hogwarcie prawie do końca roku. Jestem pewny, ze okażecie naszym zagranicznycm gościom prawdziwą, godną naszej szkoły gościnność, a naszemu reprezentantowi szczere i bezwarunkowe poparcie. Teraz możecie zjeść przed pójściem spać, bo pewnie każdy z was, chce jutro wstać wypoczęty i gotowy do nauki. Dobranoc i smacznego.
Po zjedzeniu sałatki poszłam do pokoju, na szczęście nikogo jeszcze nie było, więc położyłam się na łóżku i myślałam o tym wszystkim co się wydarzyło w ciągu tych poprzednich lat w Hogwarcie. Nagle z przemyśleń obudził mnie stukot w okno. Otworzyłam je i w tej o to chwili wleciała ciemno brązowa sowa. Z przywiązanym listem do nóżki. Kiedy odwiązałam list sowa od razu wyleciała, więc nie miałam szans odpisać tej osobie. Otworzyłam list i zaczęłam czytać :
" Droga Suzy,
Wiem, doskonale, że strasznie mnie nienawidzisz, ale pewnie wie to połowa szkoły jak nie cała, ale nie powstrzyma mnie to od tego co chce ci powiedzieć. Bardzo mi się podobasz.
Nie rozumiem jak może Ci się podobać Potter?!
Pozdrawiam i Całuję
Wielbiciel"
Po przeczytaniu listu dość długo zastanawiałam się kto może być moim cichym wielbicielem. Wiem tyle, że ta osoba nienawidzi Pottera i nie ma ze mną dobrych kontaktów. Na pewno ta osoba jest z Slytherinu i na tym się kończą moje wskazówki. Nie chcąc zaprzątać sobie tym głowy, poszłam się wykąpać. Jak to ja zapomniałam piżamy, więc musiałam wyjść w samym ręczniku. Weszłam do pokoju nie zauważona. Wzięłam piżame i już byłam w drodze do łazienki, gdy usłyszałam za mną jak ktoś nawołuje moje imię. Odwróciłam się, a tam zobaczyłam znienawidzoną osobę, Malfoya. Stanął przed mną i pożerał mnie wzrokiem.
- Cześć księżniczko, co tam u cb? - zapytał że swoim wkurzającym uśmiechem.
- Było świetnie, póki nie zobaczyłam ciebie. - powiedziałam z uśmiechem. - A i jeszcze jedno... Nie mów do mnie księżniczko, bo pożałujesz.
I po wypowiedzeniu tych słów poszłam do łazienki. Założyłam moją piżame i poszłam do pokoju. Położyłam się do łóżka, zamknęłam oczy i od razu zapadłam w krainę Morfeusza.
Obudził mnie pisk dziewczyn z mojego pokoju. Nie otwierając oczu zapytałam się :
- Co się tak drzecie?! Nie widać że śpie? - zapytałam się lekko poddenerwowana.
- Masz gościa - powiedziała jedna zołza, z sztucznym uśmieszkiem.
- Cześć księżniczko. - powiedział mój ulubiony kolega (czujecie ten sarkazm), Malfoy.
- Czego chcesz?
- Mam dla cb list od twojego ojca. - powiedziawszy to podszedł do mnie i powiedział mi do ucha - Nawet zaspana wyglądasz idealnie.
- Taa, dzięki. Powiesz mi która jest godzina i dlaczego mój ojciec wysłał Ci list dla mnie?
- Jest już 7.00 księżniczko, ana drugie pytanie nie znam odpowiedzi. - powiedziawszy to zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Malfoy i jeszcze jedno. - powiedziałam z moim najpiękniejszym uśmiechem - Nie budź mnie wcześniej niż o 7:30.
- Zapamiętam, ale i tak nie będę się do tego stosować. Do zobaczenia miłę panie i pa księżniczko. - powiedział i za nim zamknął drzwi puścił mi oczko.
To będzie długi dzień.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Cześć,
Na wstępie chciałabym przeprosić, że tyle nie było rozdziału, ale w końcu się zebrałam i to napisałam. Mam nadzieję, że się spodobał. Jutro postaram się napisać kolejny.
Suzy😘

Slytherin PrincessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz