Popiół

260 16 2
                                    

Popiół unosił się dookoła. Kiedy Staszek otworzył oczy, mógł dostrzec na prawdę niewiele.
-Nic ci nie jest?- spytał dziewczynę leżącą obok niego.
Zosia kaszlnęła.
-Nie. Wszystko w porządku.
Chłopak podniósł się i podał rękę dziewczynie. Zosia wstała, otrzepała ubranie i ruszyła przed siebie.
-Chodźmy!
Staszek zaśmiał się, dogonił dziewczynę i złapał ją za nadgarstek.
-Czekaj. Chodźmy tędy- pociągnął Zosię pod mur- tu będzie bezpieczniej.

- Powinniśmy już wracać- "Robal" niecierpliwił się.
-Czekamy na Zosię i Staszka- "Czarny" odpowiedział zapalając papierosa.
-Przecież Staszek nie jest z naszego plutonu. Zosia dołączy.
-Powiedziałem, czekamy.
-Ale... Mamy nowe rozkazy!
-"Robal"! To ja jestem dowódcą! Wiem, jakie są rozkazy! Bez niej nie idę.
-Słucham?
-Potrzebujemy sanitariuszek.
"Robal" westchnął i odszedł.

-Przemek!- Staszek krzyknął, kiedy zobaczył brata.
Przemek był lekarzem. Jego fartuch był cały od krwi, która odcisnęła się na mundurze Staszka, gdy bracia się uścisnęli.
-Bracie! Co tu robisz? Nie jesteś chyba ranny?!
-Nie, nie! Przyszliśmy po bandaże.
-Panie doktorze! Szybko!- krzyknęła jakaś sanitariuszka.
Przemek poklepał brata po ramieniu i odbiegł.
-Idziemy?- Zosia stała obok siostry Marii i chowała bandaże do torebki.
-Tak... Chodźmy.
Kiedy wyszli ze szpitala, zauważyli niemiecki patrol. Zosia odwróciła się gwałtownie.
-Niemcy!- szepnęła.
Staszek rozejrzał się. Razem z Zosią ukrył się za żywopłotem jednej z warszawskich willi.
Po chwili okazało się, że nie był to zwykły patrol. Za samochodem jechały jeszcze dwie furmanki, z których wysypali się niemieccy oficerowie z karabinami w rękach.
Wszyscy ruszyli do szpitala. Po chwili wyszli, wywlekając ze sobą pacjentów.
Ci oficerowie, którzy nie zajmowali się ustawianiem ludzi pod murem szpitala, zalewali wszystko dookoła benzyną.
Kiedy wszyscy pacjenci zostali wyprowadzeni, Niemcy zaczęli wywlekać sanitariuszki, zakonnice i lekarzy. Wsród nich był Przemek oraz siostra Maria, którzy podtrzymywali najpoważniej rannych pacjentów. Niemcy oderwali lekarzy od ich podopiecznych, którzy upadli na beton. Ich rozstrzelano od razu. Potem Niemcy zaczęli strzelać do stojących pod murem. Ludzie upadali po kolei, zostawiajac na murze ślady krwi. Niektórzy postrzeleni jeszcze żyli. Niemcy nawet ich nie dobijali. Przemek upadł, za nim siostra Maria.
Zosia i Staszek patrzyli na to z przerażeniem. Kiedy dziewczyna spojrzała na chłopaka, w jego oczach dostrzegła łzy. Złapała go za rękę. Wiedziała, że brat był jego jedynym żyjącym członkiem rodziny. Poza nim, Staszek nie miał już nikogo.
Kiedy Niemcy rozstrzelali już wszystkich, zaczęli ładować ciała do furmanek. Robili to bez żadnego szacunku. Rzucali ludźmi jak workami na ziemniaki. Kiedy odjeżdżali, szpital już płonął. Wielka, ciemna chmura dymu unosiła się nad Warszawą, barwiąc niebo na żałobny kolor.

Blask sierpniowych barw  *UKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz