24

3K 126 9
                                    

Wiecie... możecie mnie zabić... Nie mam weny na to opowiadanie.. I raczej nie będzie 30 rozdziałów.. Ale 25 i epilog :') a potem będę dopisywała między rozdziały, więc bądźcie na baczności :*
Kocham was i dziękuję za wszystko ♡

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

*Alex*

Kiedy Marco opuścił już sypialnię w której była Renee, poprosiłem go do swojego gabinetu, mężczyzna usiadł w ciemno wiśniowym, skórzanym fotelu, a ja zająłem miejsce naprzeciwko  niego.

- Powiedz mi Marco co z nią? - spojrzałem na mojego przyjaciela mając nadzieję, że ma dla mnie dobre wieści.
- Słuchaj... Nie jest najgorzej, mała ma kilka zadrapań, siniaków i otarć, które opatrzyłem, a poza tym tylko złamane żebro. - odpowiada i podnosi swoją torbę z podłogi, a z niej wyjmuję niewielką szarą teczkę w której znajdują się recepty dla dziewczyny. 

- Tutaj masz kilka podstawowych lekarstw, które musisz dla niej wykupić aby jej stan się unormował, za kilka godzin powinna się wybudzić, nie może być w tym czasie sama. Pod żadnym pozorem nie pozwalaj wstawać jej bez czyjejś asekuracji, bez specjalnej aparatury nie mam możliwości zrobić jej tomografii więc nie jestem pewien czy dziewczyna nie ma wstrząsu mózgu. - przytakuje mu i biorę od niego potrzebne mi papiery.

- To wszystko co masz mi do powiedzenia? - kumpel przytakuje mi i po chwili wstaje spoglądając na swój zegarek. - Spieszysz się? - pytam go i wyciągam swój portfel.
- Odrobinę jestem umówiony. - Cicho się śmieje i wyjmuję kilka stów ze skórzanego dodatku i podaje mu kiedy stoi już w drzwiach.
-Dzięki stary.. - ściskam jego dłoń i wracam na mój fotel, otwieram pudełko w którym trzymam moje cygara i odplam jedno mocno się zaciągając.

Kiedy kończę palić moje cygaro wychodzę z gabinetu i kieruję się do pokoju w, którym przebywa dziewczyna. Cicho wchodzę do środka, przy drzwiach stoi dwójka moich ludzi, którzy mają troszczyć się o jej bezpieczeństwo . 

- Możecie wyjść. - rzuciłem oschle w ich stronę, a oni opuścili pokój bez słowa. 

Kładę  się obok niej na łóżku i delikatnie przyciągam bliżej siebie nie chcąc zrobić jej krzywdy, jest taka bezbronna i delikatna. Otulam ją ramionami i całuje w skroń szepcząc jej do ucha "przepraszam", a ona jakby się uśmiecha i odwzajemnia mój uścisk. Kąciki moich ust unoszą się w górę i patrzę na nią kiedy otwiera oczy.

- L...Luke?
- Alex, to ja Alex. - szepcze jej do ucha a ona szybko zrywa się i zaczyna miotać, próbując wyrwać się z mojego uścisku.
- Co ja tu robię?! Dlaczego leżymy na jednym łóżku, o co tu do cholery chodzi?! - krzyczy a ja patrzę na nią, kocham kiedy się denerwuje.
- Słuchaj miałaś wypadek, a ja zabrałem Cię do siebie, ale jest jeden haczyk... - odgarniam włosy które spadły na jej czoło i patrzę w jej zielone oczy. - Nigdy nie wrócisz do Hemmings'a, on i tak pewnie już otrzymał informacje od Twojego ojca, że zginęłaś na miejscu, upozorują twój pogrzeb i będziemy żyć długo i szczęśliwie. - dziewczyna patrzy na mnie i wybucha płaczem, zaczyna uderzać w moją klatkę piersiową.
- Jak możesz!! Dlaczego to robisz? Po co?!
- Bo chce mieć wreszcie ciebie tylko dla siebie. - wyszeptałem jej do ucha i przygryzłem jego płatek.

*Rufus*

Kiedy tylko pozbierałem myśli pojechałem do szpitala do którego przywieźli Luke'a. Jechałem ulicami Sydney i zastanawiałem się dlaczego to wszystko mnie spotyka, mnie i moich bliskich. Zamyślony przegapiłem jedne ze świateł, na szczęście nikomu nic się nie stało.  Po około dwudziestu minutach byłem w szpitalu, w rejestracji podano mi numer sali w której przebywał blondyn. Powoli kierowałem się w jej stronę, na korytarzu zobaczyłem Liz, cała zapłakana siedziała na jednym z krzesełek naprzeciwko sali, dosiadłem się obok niej.

- Przepraszam was.. - powiedziałem siadając obok.
- Rufus, ale za co? - blondynka spogląda na mnie oczekując odpowiedzi.
- To wszystko moja wina... Gdybym im nie pozwolił jechać..
- Nie obwiniaj się o to proszę, tak musiało najwidoczniej być. - Z sali chłopaka wychodzi dwóch lekarzy i pielęgniarka, którzy zdają nam informacje na temat stanu chłopaka, oraz mówią nam że dziewiętnastolatek wybudził się i można z nim rozmawiać. Ostatnia informacja była dla mnie istotna,  musiałem mu przekazać wieść o śmierci mojej córki.

Wszedłem powoli do jego sali i zająłem miejsce przy jego łóżku.

-G...gdzie Renee? - zapytał ze łzami w oczach kiedy tylko mnie zobaczył.
- Luke... ona, ona.. - Nie potrafiłem mu tego powiedzieć patrzyłem na niego kiedy ten odwrócił głowę i zaczął szlochać.
- Ona nie żyje prawda? - zapytał.
- Tak synku... Ja nie potrafię, ja nie wiem jak będę żył z tym wszystkim..- zacząłem płakać i schowałem twarz w dłonie.
- Ru..Rufus?
- Tak?
- Kiedy odbędzie się jej pogrzeb? Chce na nim być.  - słysząc to nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, po prostu nie wiedziałem. Brakowało mi słów, zapomniałem języka w gębie.
- J..Ja , my jeszcze nie ustaliliśmy daty, ale myślę że lekarze mimo wszystko wypuszczą Cię na ten jeden dzień.  - Chłopak już nic mi nie odpowiedział. Zasnął.

Siedziałem przy nim przez kilka godzin, a w kieszeni wciąż miałem tą tajemniczą karteczkę, zastanawiałem się dlaczego to mnie spotkało? Czemu ktoś porwał moja córkę i każe robić mi to wszystko jeśli nie chce żeby Lukey'owi stała się krzywda? Wszystko to kłębiło się w mojej głowie, jednak nie mogłem wszystkiego ułożyć w jednolitą całość. Liz weszła do sali a ja wyrwałem się jakby z transu i spojrzałem w jej stronę.

- Może się położysz? - powiedziała trzymając w dłoniach dwa kubki gorącej kawy ze szpitalnego automatu.
- Lepiej nie, wolę nie zasnąć. Chciałbym żeby Luke miał z kim porozmawiać kiedy się obudzi ze snu. - powiedziałem a kobieta uśmiechnęła się do mnie i podała jeden z brązowych pojemniczków.
- Zmienię Cię, napij się kawy i zjedz coś w bufecie, jest na drugim piętrze. - wstałem z krzesełka i pocałowałem ją  w policzek, kierując się do drzwi ostatni raz spojrzałem na Luke'a i ruszyłem do szpitalnego bufetu z głową pełną informacji, które nie łączyły się w żaden sposób...

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

TAK WIEM OBIECAŁAM 7 ROZDZIAŁÓW ALE POWIEM WAM ZE BĘDĄ ROZDZIAŁY DODATKOWE WIĘC BĘDZIE ICH 30  WYBACZCIE MI 😭😭😭😭😭

DESIRE | L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz