02.

470 42 13
                                    

Powrót do szkoły po dwutygodniowej przerwie okazał się być dla mnie prawdziwą katorgą. Kiedy tylko przekroczyłem próg liceum zaczęły do mnie dobiegać pomruki i poszeptywania innych uczniów na mój temat. Naturalnie cała szkoła wiedziała o tym, co wydarzyło się na terenie fabryki tamtego wieczoru. Zostałem już surowo ukarany przez rodziców, a także przez dyrektora szkoły, który zarządził mi trzydzieści godzin prac społecznych oraz kazał pomagać słabszym uczniom w nauce. Po prostu świetnie!

Pierwszą lekcją w tym dniu było wychowanie fizyczne. Miałem ochotę wyżyć się podczas gry w futbol amerykański, ale nie mogłem uprawiać sportu, gdyż w trakcie mojej stłuczki skręciłem sobie nogę i poruszałem się o kulach. Według lekarza będę musiał stopować jeszcze przez dwa tygodnie. Byłem kapitanem szkolnej drużyny, która mnie potrzebowała, bo sezon licealnej ligi trwał, a teraz będzie musiał zastąpić mnie Harry.

Udałem się na szkolne boisko, mijając po drodze szepczących na mój temat uczniów. Nie przejmowałem się tym, co o mnie mówią, bo nie po raz pierwszy byłem na ich celowniku. Usiadłem na trybunach, które były niemalże puste, bo oprócz mnie siedziała na nich tylko jedna dziewczyna.

Florence, bo tak było jej na imię, chodziła ze mną do klasy, ale nigdy nie zamieniłem z nią ani jednego zdania. Blondynka wpatrywała się w swój pamiętnik i zawzięcie coś w nim pisała. Kto w tych czasach prowadzi pamiętniki? Dziwna laska.

Na boisko wbiegła moja drużyna, która rozpoczęła trening, a ja bacznie się im przyglądałem. Harry radził sobie całkiem nieźle jako kapitan, choć nie zawsze udawały mu się wszystkie futbolowe manewry. Nie wiem dlaczego, ale przez cały czas czułem na sobie wzrok dziewczyny, która siedziała kilka rzędów krzeseł za mną. Odwróciłem się i zobaczyłem, że Florence rzeczywiście się we mnie wpatruje. Nasze spojrzenia się spotkały, a blondynka się do mnie uśmiechnęła. O co jej chodzi do diabła? Po chwili wstała z zajmowanego przez siebie miejsca, przeskoczyła trzy poziomy krzesełek i usiadła obok mnie. Poczułem kwiatowy zapach, który dobiegł do moich nozdrzy i był całkiem przyjemny.

- Wiem jak się czujesz – odezwała się Florence, a ja uśmiechnąłem się krzywo z powątpiewaniem, bo to niemożliwe, aby ktoś taki jak ona wiedział o tym jak się czuję.

- Niczego nie wiesz, Wilson! – zwróciłem się do niej, a dziewczyna patrzyła na mnie z zaciekawieniem, jakby oglądała jakiś interesujący film. Nie wiem dlaczego, ale wolałem nie patrzeć na jej przeszywające mnie, niebieskie oczy.

- Nie jesteś zbyt miły, Horan! – stwierdziła prosto z mostu dziewczyna, kładąc nacisk na moje nazwisko. Florence zaczęła mnie irytować. Najwyraźniej była typem osoby, która jest dobitnie szczera i i mówi to, co myśli.

- Nie jestem w nastroju do rozmowy z tobą – powiedziałem grzecznie, mając nadzieję, że blondynka się ode mnie odczepi i da mi spokój.

- Nie lubisz mnie, ale nie martw się... ja też za tobą nie przepadam – oznajmiła Floence, wstając z miejsca, na którym siedziała, po czym zrobiła obrót o sto-osiemdziesiąt stopni, a jej sukienka uniosła się w górę, co pozwoliło mi na podejrzenie jej koronkowych majtek. Jak na samotniczkę i dziwaczkę miała całkiem niezły tyłek i niejedna cheerleaderka mogła go jej pozazdrościć.

Lekcja wf-u minęła, a ja powlokłem się do środka budynku, bo za kwadrans czekały mnie kolejne zajęcia, tym razem matematyka. Stanąłem pod właściwą salą i czekałem na przyjaciół. Aby zabić czas oczekiwania na swoją paczkę, bajerowałem jedną ze szkolnych cheerleaderek. Głupszej dziewczyny nie spotkałem w całym swoim życiu, a od jej ciągłego chichotania robiło mi się niedobrze. Laska mogłaby śmiało robić za pustaka na placu budowy. Podczas mojej rozmowy z nią obok nas przeszła Florence z naręczem książek, żywo rozmawiając o czymś ze swoją koleżanką. Dobiegł do mnie jej śmiech, ale nie był to wkurzający chichot. Jej śmiech był melodyjny i uroczy oraz zaraźliwy, bo kiedy do mnie dotarł mimowolnie się uśmiechnąłem. Czemu wcześniej nie zwracałem na nią uwagi? Pewnie dlatego, że była jedną z tych zwykłych dziewczyn, które nie wyróżniają się z tłumu i są po prostu sobą.

...not to fall in love with me... - ZawieszoneWhere stories live. Discover now