Rozdział 11

5.2K 534 91
                                    

Willow leżała skulona na łóżku, co jakiś czas drżąc na całym ciele, jakby z zimna. Tuż obok niej, na krawędzi materaca siedziała wysoka postać spowita cieniem, uważnie ją obserwując czerwonymi oczami koloru krwi, które wydawały się widzieć więcej niż ktokolwiek powinien.

Nagle dziewczyna drgnęła, a po chwili jej powieki zaczęły się unosić. Postać położył delikatnie dłoń na jej klatce piersiowej, czekając. Ułamek sekundy później, oddech Willow zaczął się wyrównywać. Ponownie zapadła w głęboki sen, pozbawiony jakichkolwiek myśli, nie świadoma obecności obok siebie.

Lucyfer będąc pewnym, że dziewczyna znowu się nie ocknie, chwycił jej dłoń, między swoje, po czym przyłożył wewnętrzną stroną do swojego policzka. Przymknął oczy, wczuwając się w promieniującą z niej aurę mocy i dziwnych, mieszających w nim uczuć. Zanurzył się w tym, aby wrócić jeszcze bardziej zdezorientowanym. Coś było nie tak, zarówno z nim, jak i z nią. Czuł to wszystkimi swoimi zmysłami.

Nagle Willow szarpnęła ręką, wyrywając się spod jego wpływu, a jej oczy otworzyły się. Niemal natychmiast obrzuciła pokój wzrokiem. Brała głębokie, szybkie wdechy. Miała wrażenie, że śnił jej się koszmar, jednak nie pamiętała jaki. Usiadła na materacu, podpierając się rękami po bokach.

Nadal czuła spaleniznę, lecz wiedziała, że jej się tylko wydaje, bo wszystko już dawno wywietrzało, a zapach odświeżacza unosił się w całym pokoju. Przetarła oczy z westchnieniem i wstała z łóżka. Zdała sobie sprawę, że cały czas ma w kieszeni telefon. Odblokowała go, aby sprawdzić ile jeszcze zostało baterii. Zobaczyła, że ma trzy nieodczytane smsy. Wszystkie od Gavina.

Od: Gavin Lewis.

Hej. To idziemy gdzieś dzisiaj?

Od: Gavin Lewis.

Halo? Willow?

Od: Gavin Lewis.

?

Westchnęła i przełknęła gulę, rosnącą w gardle. Zerknęła na biurko, gdzie stał wcześniej laptop i odpisała.

Do: Gavin Lewis.

Przepraszam, ale nie mogę.

Od: Gavin Lewis.

Dlaczego?

Dlaczego? Nie czuła się na siłach, jakby w każdej chwili mogła się złamać w pół, dokładnie tak samo jak laptop. Gdy ciągle nic nie odpisywała, przyszła kolejna wiadomość.

Od: Gavin Lewis.

No chodź. Stęskniłem się za Tobą.

Uśmiechnęła się smutno pod nosem.

Do: Gavin Lewis.

Wdzieliśmy się kilka dni temu i ciągle piszemy.

Od: Gavin Lewis.

Pisanie nie zastąpi rozmowy.

Wiedziała, że już się złamała. Zarówno potrzebowała samotności, jak i jej nie chciała. Czemu w tym wszystkim moje uczucia nie mogą być chociaż proste?- pomyślała i napisała.

Do: Gavin Lewis.

No dobrze.

Od: Gavin Lewis.

Gdzie mieszkasz? Przyjdę po Ciebie.

Rozszerzyła oczy. Nie chciała, aby rodzice go poznali. Już to sobie wyobrażała. Skakaliby wokół niego zachwyceni, że wreszcie kogoś poznała lub krytykowaliby go, tak samo jak Alyssę.

Kamień Lucyfera Where stories live. Discover now