Prolog

457 81 12
                                    

«Chanyeol»

- Kai do cholery jasnej rusz dupę! Jadą po nas, nie słyszysz?! - wrzeszczał Luhan, gdy reszta była już daleko z przodu. Niestety chłopak uwziął się na dokończenie naszego "dzieła" na trzymetrowym murze i mimo wszystko musieliśmy na niego poczekać.

Dopiero po pięciu kolejnych minutach Jongin skończył rysowanie swoich artystycznych kutasów pod napisem i biegł do naszej piątki, gdy policjanci wybiegli z auta z kajdankami. Jeden z nich zakuł Jongina, drugi przyglądał się napisowi naszego autorstwa i złapał się za głowę. No cóż przynajmniej wie, jak było naprawdę.

Uśmiechnęliśmy się gdy "Jesus sucks my dick" przyprawiło policjanta o niemały szok. Wpatrywaliśmy się z chęcią mordu i zamiarem wyrwania przyjaciela z objęć gliniarza, lecz uniemożliwiły nam to zakładane dość szybko kajdanki na nasze nadgarstki.

Skąd oni się tu wzięli?

Wpakowali nas do dwóch radiowozów i ruszyli na komendę. Na miejscu wolnym krokiem wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do pomieszczenia, gdzie siedziało czterech policjantów, w tym jeden przy komputerze.

- Więc.. Co macie na swoją obronę? - odwrócił się na skórzanym fotelu w naszą stronę.

- Ej no stary, zluzuj stringi - zaczął Baekhyun, a ja dość szybko dałem mu z łokcia, by się uciszył.

- Ty stringacz - pokazałem palcem na faceta, który spoglądał w monitor.
- Stówa i nas wypuszczasz, nie?

- Nie. Za taki napis możecie iść nawet siedzieć! Mam przeczytać wam regułkę z zasadami na temat graffiti i obrażaniu Jezusa?!

- Ta, nie trzeba, znamy już wszystko - pokręcił ręką Sehun i spojrzał na Kaia, który jedynie, obojętnie wzruszył ramionami.

- Siedzicie na dołku. Jeszcze raz spróbujcie takie coś wywinąć a..

- Spróbujemy - dokończył Kai i wszyscy wstaliśmy, pozostawiając policjanta z nietęgą miną.

Zaprowadzili nas do śmierdzącego pokoju, który można by powiedzieć, został naszym drugim domem.

Znaliśmy go na wylot. Brudny kibel bez umywalki ani mydła. Trzy łóżka i jedno małe okno za kratką.

- Ej chłopaki! Patrzcie co mam! - powiedział Sehun i wyciągnął z kieszeni woreczek z petardami. Nie robią szkód, ale są głośne.

Podbiegliśmy do młodego, a Kai zabrał mu jedną petardę. Od razu wyciągnął zapalniczkę z tylnej kieszeni spodni i gdy miał ją zapalać, zatrzymał go Luhan.

- Czekaj. Ja zobaczę czy nie ma nikogo na korytarzu i po prostu wrzucimy ją w stronę pomieszczenia psów - powiedział na jednym wydechu i podszedł do krat - czysto, dawaj.

Podeszliśmy do Luhana. Jongin zapalił petardę i szybko wyrzucił ją na drugi, podłużny korytarz. Dosłownie za chwilę usłyszeliśmy głośny trzask i szybko, z uśmiechami na twarzach, usiedliśmy na miejscach, jak gdyby nigdy nic.

Usłyszeliśmy wierszyk przekleństw, zbliżających się w naszą stronę i cicho zaśmieliśmy się, spojrzeliśmy na wchodzących do środka dwóch policjantów, którzy gestem ręki kazali nam wstać.

Zrobiliśmy tak, jak nam polecono, a dwoje niższych mężczyzn zaczęło nas przeszukiwać.

- Zgubiliście coś, panowie? - zapytał Baekhyun z szerokim bananem na twarzy.

- Siedzicie dobę więcej - mruknął jeden z nich, ignorując nasze docinki.


Heloł, lubię robić na złość, ale no macie.. Taki króciutki prolog, ponieważ nie widzę potrzeby robienia dłuższego.

Lowe!~

SighWhere stories live. Discover now