Rozdział 4: Otwarte Serce

Start from the beginning
                                    

- Na początek musisz wiedzieć, że Cullen nie jest łatwym.. zawodnikiem. Miał bardzo ciężką przeszłość związaną z magami, więc nie zaufa Ci od razu. Pewnie nawet nie zrozumie tego, że Ci się podoba. Znam go kilka lat i z tego co zapamiętałam, nie dopuścił do siebie żadnej kobiety.

- Żadnej? - powtórzyłam otwierając szeroko oczy

- Mhm. Nie potrafił zaufać.. a z tego co widzę po Tobie, Ty również śmiałością nie pałasz do mężczyzn - zachichotała

- To nie tak - zmarszczyłam brwi - Ja mimo tego, iż byłam w klanie to nie zaznałam miłości od Opiekunki. Odkąd pamiętam powtarzała mi, że nigdy nie zostanę niczyją żoną.. że żaden elf nie będzie chciał nieczystej, ani żaden człowiek..

- Nieczystej ? - powtórzyła

- Opiekunka darzyła mnie nienawiścią. W dniu ślubu mojej przyjaciółki, pijana, kazała gwałcić mnie wszystkim elfom. Gdy mąż mej przyjaciółki, Falon, stanął w mojej obronie to został pobity... Wiem, że wszyscy mają Opiekunów za dobrych, pełnych ciepła przywódców lecz moja Opiekunka taka nie była..

- To.. to straszne!

- Nigdy więc nie spoglądałam na mężczyzn, bowiem wiedziałam że nigdy nikt mnie nie pokocha.. Aż do dziś. Nie robię sobie nadziei na to, że Cullen... - zawiesiłam głos po czym rzuciłam jej krótki uśmiech - Cullen... pięknie brzmi to imię.. ech, wracając. Nie robię sobie nadziei, że templariusz pokocha maga. Przecież jesteśmy z dwóch, wrogich obozów.. Ale patrzeć mogę. I wyobrażać sobie, że kiedyś mógłby mnie pokochać - ostatnie zdanie wyszeptałam bardziej sama do siebie niźli do niej

- Jejku, romantyczka z Ciebie - zachichotała - O! Właśnie tutaj idzie! - szepnęła po czym spojrzała w bok.

Przy jej namiocie stał Cullen, w całej swojej pięknej okazałości. Po raz kolejny czułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Uśmiechał się do mnie, lecz ja mogłam wydusić z siebie coś w rodzaju grymasu.

- Leliano, czy mogę.. Cię poprosić?

- Oczywiście - zerwała się z miejsca

- To.. ja może pójdę? - uśmiechnęłam się do nich po czym szybkim krokiem poszłam przed siebie. Widziałam jednak, jak Leliana każe mi stanąć za jej namiotem.

Że niby ja mam podsłuchiwać ?!

Ale ona nie dawała za wygraną. Kazała mi stanąć tam, a następnie skupiła się na rozmowie z Cullenem. Westchnęłam ciężko, po czym ruszyłam po cichu na tyły namiotu. Miałam tylko nadzieję, że Cullen mnie stąd nie dostrzeże.

- Mam do ciebie małe pytanie.. czy wiesz coś o tej nowej.. dziewczynie?

- Jakiej? Eileen Lavellan?

- Tak! O tej, która ma być w naszej Inkwizycji.

- Dalijka, mag - wymieniała kobieta - niedawno opuściła swój klan. Rozmawiałam z nią chwilę temu, i mogę Ci otwarcie o niej powiedzieć, że nie jest groźna. Wiesz doskonale, że mam dostęp do najgłębiej ukrytych informacji i mogę Ci przyrzec, że ta... dziewczyna jest oazą spokoju. Jej Opiekunka nie darzyła jej miłością, klan nie akceptował.. sam rozumiesz?

- Oh - westchnął - Rozumiem. Chciałem o nią spytać, dlatego że widziałem kilka razy jak kręci się wokół placu treningowego.. dziwnie się patrzyła, próbowała uśmiechać a kiedy się na nią spojrzałem to zrobiła się cała czerwona... - na te słowa Leliana odpowiedziała śmiechem

- Uwierz mi, to nie wróży nic złego. Po prostu bądź dla niej delikatny, a może nawet..spróbuj dać jej szansę - te ostatnie zdanie usłyszałam bardzo słabo gdyż mówiła to do niego prawie szeptem

Dragon Age Inkwizycja: Byłam Ci PisanaWhere stories live. Discover now