6. Ładna żyła

15K 355 92
                                    

Rano obudziłem się trochę wypoczęty po wczorajszym zdarzeniu, ale chyba całe życie nie wystarczy, żeby o tym zapomnieć. Tego tak po prostu nie da się zapomnieć.
- Harry, zejdź na śniadanie! - krzyczy Liam z kuchni.
Nie mam najmniejszej ochoty na jakiekolwiek jedzenie ani nie chcę oglądać Liam'a, ale wiem, że jeśli tego nie zrobię to dostanę karę. Kolejną karę.
- Harry! - usłyszałem znów i nie czekając wyszedłem z izolatki.
Każdy, nawet najmniejszy ruch bolał, ale o to chodziło Liam'owi. On myśli tylko o jednym, moim bólu. Jednak myśl o jedzeniu zmotywowała mnie do szybszego zejścia na dół.
- Dzień dobry - powiedziałem cicho.
Bałem się go, przecież był nieobliczalny.
- Siadaj - warknął zirytowany czymś.- Będzie dziś kontrola, więc radzę ci się dobrze zachowywać. Jeśli nie to nic mnie nie powstrzyma przed ukaranien cię na oczach inspekcji.
- Dobrze, Tatusiu - odpowiedziałem i zabrałem się za jedzenie, które pachniało bosko.
- I przy okazji zrobią ci jakieś badanie, krew czy jakieś inne gówna - powiedział i wyszedł.
Nienawidzę pobierania krwi. Nate zawsze kazał im pobierać mi więcej, a potem kiedy miałem karę musiałem ją pić. To było okropne i nie raz mówiłem bezpieczny kolor, ale Nate miał to po prostu gdzieś.
Po tym odechciało mi się już jedzenia, więc odstawiłem talerz i poszedłem pod prysznic.
****
- Dzień dobry, Robercie! - Liam zawołał z uśmiechem do faceta koło pięćdziesiątki.
Znałem go, zawsze przychodził do Nate, by się na mnie wyżyć.
- Cześć, widzę, że teraz Styles jest u ciebie. Beznadziejny jest, prawda? - spytał z kpiną w głosie.
- Harry, przywitaj się - Liam pociągnął za smycz, która była przyczepiona do smyczy, na mojej szyi.
- D-dzień dobry, Sir - powiedziałem i ukłoniłem się.
- Jednak czegoś się nauczyłeś, ale jeszcze dużo ci brakuje, ale no cóż - wszedł do środka, a Liam znów pociągnał za smycz.
Syknąłem cicho, bo wnętrze obroży było ostre i cięło moją skórę
- Czy Harry ma już teraz iść na badania? - Liam wskazał mi, że mam usiąść obok jego nóg.
- Tak, idź Harry, tylko nie próbuj uciekać, bo to się bardzo źle dla ciebie skończy.
- Dobrze, sir - Liam odpiał mi smycz i pokiwał głową, że mam iść.
Wyszedłem więc z domu i od razu ktoś złapał mnie za obrożę i zaciągnśł do auta. Tym kimś był Luke - ratownik medyczny.
- Jeśli będziesz grzeczny, to nie powiem, że próbowałeś uciec - warknął i przypiśł moje ręce do kozetki. - Ale najpierw zdejmiemy ci spodenki.
Rozwiązał sznurek przy dresach i zsunął je na dół. Potem rozszerzył moje nogi i przypiął je.
- Ciekawe, czy masz jakąś ładną żyłę tutaj - Dotknął wewnętrznej części mojego uda i pochylił się. - No jest, ale to może boleć.

Spojrzał na mnie złośliwie i nie czekając wbił igłę. Starałem się być jak najciszej, żeby go nie zdenerwować, ale tak się nie dało. Po chwili jednak wyciągnął igłę i nakleił tam plaster.

- Świetnie, a teraz ciśnienie - do samochodu wszedł jeszcze jeden chłopak.

Nazywał on się Calum i był dużo milszy niż Luke.

- Luke, masz iść do szefa, ja się zajmę Harry'm - powiedział i odpiął moje nogi i ręce od kozetki.

- Jasne - warknął Luke i wyszedł.

- Spokojnie, to nie będzie boleć - włączył ciśnieniowiec. - Wiem, że i tak masz dość bólu i strachu. Mój uległy też zawsze boi się badań.

Po około dziesięciu minutach mogłem już wrócić do Liam'a, który nadal rozmawiał z Robertem i Luke'iem.

- Jesteś - Liam pocałował mnie w czoło i usadził na swoich kolanach. - W porządku?

- Tak, Tatusiu - szepnąłem i położyłem swoją głowę na jego klatce piersiowej.

- W takim razie my będziemy się zbierać, do zobaczenia za miesiąc - z kanapy wstał Robert i Luke. - Do zobaczenie Harry.

- Do widzenia - i wyszli.


Daddy's toy II. Lirry StayneWhere stories live. Discover now