rozdział 1

1.9K 115 13
                                    

[poprawione]

Melanie

Obudził mnie dźwięk budzika, a ja nie miałam pojęcia, skąd mógł się on wziąć. Nie przypominałam sobie, abym ustawiała alarm.

Leniwie otworzyłam i przetarłam oczy. Obok mnie leżała Emily, moja najlepsza przyjaciółka. Zajmowała większą część mojego i tak dość dużego łóżka, a ja leżałam na brzegu. Jak zwykle.

Przeciągnęłam się i pochyliłam nad Em, aby wziąć jej telefon z szafki nocnej i wyłączyć ten denerwujący dla mnie dźwięk budzika. Powiedzcie mi, kto normalny ustawia sobie ptaszki na dźwięk alarmu? No tak, że niby ma być to taka milutka pobudka. Nie sądzę.

Przy okazji zdążyłam zauważyć, że było kilka minut po piętnastej, więc, cóż, świetnie. Mimo wszystko byłam niewyspana, a głowa pękała mi przez dużą ilość alkoholu, którą wczoraj wypiłam.

- Chryste, Mel, daj mi spać – usłyszałam zaspany głos przyjaciółki, która przekręciła się na drugi bok, tak, że była teraz twarzą do mnie.

Ciekawe, kto ustawia budziki po całonocnej imprezie, ale dobrze.

Jej wyraz twarzy zmienił się z naburmuszonego na wesoły, kiedy mnie zobaczyła, a następnie z prędkością światła usiadła na łóżku i szeroko się uśmiechnęła.

- Jezu, masz już 18 lat, skarbie! Wszystkiego najlepszego! – zapiszczała i rzuciła się na mnie, mocno mnie przytulając. Po prostu kochałam te jej błyskawiczne zmiany nastroju.

- Dziękuję, ale czy możesz mnie puścić i tak jakby dać mi drzemkę? Już wczoraj złożyłaś mi życzenia, więc je... - urwałam, ponieważ ona już zdążyła mi przerwać.

- Która godzina?

- Po piętnastej...

- Zwariowałaś?! To twoje prawdziwe urodziny! Wstajemy, i to już – powiedziała, skopując kołdrę i stawiając już jedną stopę na podłodze.

- Urodziny, które mam zamiar spędzić nie wychodząc z domu – westchnęłam, biorąc swój telefon spod poduszki z zamiarem obejrzenia zdjęć z wczorajszego wieczoru.

- Czemu jesteś taka leniwa? – Mily chyba troszkę się na mnie wkurzyła, ale rzuciłam jej spojrzenie typu „daj mi spokój, to mój dzień", więc tylko westchnęła i dodała: - Okej, posiedzimy w domu, ale teraz idziemy zrobić jakieś dobre śniadanie, ponieważ umieram z głodu.

Byłam jej wdzięczna za to, że ustąpiła mi, ponieważ po wczorajszym dniu byłam wprost wykończona. Najpierw całe przygotowania, później taniec oraz alkohol, sprawiły, że teraz naprawdę nie miałam ochoty na nic innego, nic odpoczywanie. I faktycznie, miałam szczęście, że moje urodziny są w wakacje.

- Naleśniki? – zapytałam z uśmiechem, kiedy po paru minutach „przewalania się" wstałam z łóżka i wciągnęłam moje ulubione kapcie-prosiaczki. No wiecie, prosiaczek z Kubusia Puchatka i tak dalej. Jest przesłodki.

- Jak ty mnie dobrze znasz – odpowiedziała mi uśmiechem i podeszła do drzwi.

- To już chyba nasza tradycja – zaśmiałam się i ruszyłam w dół po schodach. Mimo bólu głowy i ogólnego zmęczenia, nie mogłam mieć złego humoru będąc z Em. Po prostu tak nie potrafię.

***

Tak jak zaplanowałyśmy, zjadłyśmy naleśniki , które oczywiście ja musiałam usmażyć, ponieważ Em jest jeszcze większym antytalentem kulinarnym niż ja – jedyne co potrafi zrobić, to kanapki, przy czym ja umiem robić naleśniki (i to wcale nie tak, że rozwalam więcej niż połowę przy zdejmowaniu ich z patelni) oraz chińszczyznę i spaghetti. Oczywiście musiałam schodzić po dżem do piwnicy, ponieważ Mily była naprawdę dziwną osobą, która nie lubiła naleśników z syropem klonowym (a przecież, halo, jesteśmy Kanadyjkami) ani nawet z nutellą. Nie do końca pojmuję, jak tak można, ale pomińmy to.

Never Be Alone // Shawn Mendes FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz