1.

53.3K 1.3K 832
                                    

**Lily**

Idąc samotnie do domu o 22 to zły pomysł. Właśnie wracałam do domu z publicznej biblioteki. W Dublinie wszędzie za rogiem spotyka się jakieś gangi czy prostytutki. To miejsce może nie było straszne samo w sobie, ale jego mieszkańcy owszem.

W każdym mieście krążą różne straszne plotki. W O'connel Street to wilkołaki. Z opowieści mojego brata kiedyś starszy mężczyzna widział jak wilkołak zmienia się w człowieka. Skoro ten człowiek był starszy, to może po prostu już go wzrok zawodzi. Ale to tylko moje teorie.

Moje przemyślenia przerwała rozmowa ludzi. Dokładnie mężczyzn. Było ich 4 i tak na oko mieli po 20 lat. Chciałam normalnie obok nich przejść, ale nie, Lily zawsze ma pecha.

- Hej mała gdzie się spieszysz?

- Do domu - nagle jeden z nich podszedł do mnie i złapał za włosy.

- Najpierw się zabawimy kochanie - zaczęłam kopać i szarpać się ile mogłam ale on rzucił mnie na ziemie i uderzył w policzek. Szlochałam po cichu myśląc, że zaraz zostanę zgwałcona.

- Puszczaj mnie dupku! - krzyknęłam zapłakana.

Już miał ze mnie zerwać koszulkę, gdy nagle zza rogu wyłonił sie nadzwyczaj wielki czarny wilk ze złotymi oczami. Był wyższy niż ja.
Zaczął groźnie warczeć. Moi niedoszli gwałciciele zaczęli skomleć? Dziwne. I uciekli. Zostałam tylko ja i wilk. Już miałam się podnieść i uciec, ale wilk znowu zaczął warczeć. Wiedziałam, że ucieczka to zły pomysł, gdyż zazwyczaj wtedy rzuciłby się w pogoń za mną.

- H-hej j-ja nie jes-tem dobra n-na przekąskę, ź-źle smakuje. T-am widziałam inną, s-sarnę, n-nie jedz m-mnie - zwierzę zaczęło się do mnie powoli zbliżać, jakby nie chciało mnie wystraszyć. Po moich policzkach spływało coraz więcej niechcianych łez. Zobaczyłam jak w jego oczach zamigotało zmartwienie? Przecież to zwierze, ono nie czuję takich emocji, kieruje się instynktem. Ogromny wilk już prawie był przy mnie. Skoro i tak mam być zjedzona to czemu nie spróbować uciec. Natychmiast zerwałam się na równe nogi i zaczęłam biec jak najszybciej potrafiłam, ale zwierzę tylko patrzyło jak się oddalam i mogłabym przysiądz, że widziałam w jego ślepiach ból.

W końcu dobiegłam do domu. Przywitałam się z bratem i poszłam na górę mówiąc, iż jestem zmęczona. Wzięłam szybki prysznic, przeglądnęłam jeszcze portale społecznościowe i zapadłam w krainę morfeusza.

*****
- LILY WSTAWAJ BO SPÓŹNISZ SIĘ DO SZKOŁY!-mój brat krzyczy z dołu. No tak dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Wstaje i podchodzę do okna. Jest piękna pogoda. Dlatego postanowiłam ubrać krótkie jeansowe spodenki oraz czarny podkoszulek z napisami, który włożyłam w spodenki.

- Hej Ash - przywitałam się, gdy weszłam do kuchni.

- Hej mała - pocałował mnie w czoło.

- A jeśli mnie nie polubią?

- W szkole? Ciebie nie da się nie lubić! Bądź sobą i niczym się nie przejmuj kochanie. Nie ma czym się stresować a teraz wcinaj. Smacznego.

- W porządku, dziękuję.

Zjadłam jednego tosta i wyszłam z domu. Postanowiłam iść pieszo, gdyż do szkoły mam około dwudziestu minut. A spacer dobrze mi zrobi. Może przestanę się tak stresować.

Szkoła była naprawdę wielka i ładna. Wchodząc czułam na sobie natarczywe spojrzenia innych. Zaczęłam szukać sekretariatu, ale samodzielne znalezienie go graniczyło z cudem, dlatego postanowiłam zapytać dziewczynę, która stała samotnie na korytarzu obok szafek gdzie on się znajduje.

You Are My MateWhere stories live. Discover now