Księga VII: Rada

1.9K 55 22
                                    

Zbawienne rady Bartka, zwanego Prusak - Głos żołnierski Maćka Chrzciciela - Głos polityczny pana Buchmana - Jankiel radzi ku zgodzie, którą Scyzoryk rozcina - Rzecz Gerwazego, z której okazują się wielkie skutki wymowy sejmowej - Protestacja starego Maćka - Nagłe przybycie posiłków wojennych zrywa naradę - Hejże na Soplice!

☆☆☆

Z kolei Bartek poseł rzecz swą wyprowadzał;
Ten, że często na strugach do Królewca chadzał,
Nazwany był Prusakiem od swych spółrodaków
Przez żart, bo nienawidził okropnie Prusaków,
Choć lubił o nich gadać; człek podeszły w lata,
W podróżach swych dalekich wiele zwiedził świata;
Gazet pilny czytelnik, polityki świadom,
W niebytność Maćka zwykle przewodził obradom.
Ten tak rzecz kończył:

"Nie jest to, Panie Macieju,
Bracie mój, a nas wszystkich Ojcze Dobrodzieju,
Nie jest to marna pomoc. Ja bym na Francuzów
Spuścił się w czasie wojny jak na czterech tuzów:
Lud bitny, a od czasów pana Tadeusza
Kościuszki - świat takiego nie miał genijusza
Wojennego, jak wielki Cesarz Bonaparte.
Pamiętam, kiedy przeszli Francuzi przez Wartę,
Bawiłem za granicą wtenczas, w roku Pańskim
Tysiącznym osimsetnym szóstym; właśnie z Gdańskiem
Handlowałem, a krewnych mam wielu w Poznańskiem.
Jeździłem ich odwiedzić; więc z panem Józefem
Grabowskim, który teraz jest rejmentu szefem,
A podówczas żył na wsi blisko Obiezierza,
Polowaliśmy sobie na małego źwierza.
Był pokój w Wielkopolszcze, jak teraz na Litwie;
Wtem nagle rozeszła się wieść o strasznej bitwie;
Przybiegł do nas posłaniec od pana Towdena,
Grabowski list przeczytał, krzyknął: "Jena! Jena!
Zbito Prusaków na łeb, na szyję, wygrana!"
Ja, z konia zsiadłszy, zaraz padłem na kolana
Dziękując Panu Bogu. - Do miasta jedziemy,
Niby dla interesu, niby nic nie wiemy;
Aż tu widzimy: wszystkie landraty, hofraty,
Komisarze i wszystkie podobne psubraty
Kłaniają się nam nisko; każdy drży, blednieje,
Jako owad prusaczy, gdy wrzątkiem kto zleje.
My śmiejąc się, trąc ręce, prosim uniżenie
O nowinki? pytamy, co słychać o Jenie?
Tu ich strach zdjął, dziwią się, że o klęsce owej
Już wiemy; krzyczą Niemcy: "Achary Got! o wej!"
Spuściwszy nos, do domów, z domów dalej w nogi -
O, to był rwetes! Wszystkie wielkopolskie drogi
Pełne uciekających; niemczyska jak mrowie
Pełzną, ciągną pojazdy, które lud tam zowie
Wageny i fornalki; mężczyźni, kobiety,
Z fajkami, z imbryczkami, wleką pudła, bety;
Drapią, jak mogą; a my milczkiem wchodzim w radę:
Hajże na koń, pomieszać Niemcom rejteradę;
Nuż landratom tłuc w karki, z hofratów drzeć schaby,
A herów oficyrów łowić za harcaby -
A jenerał Dąbrowski wpada do Poznania
I cesarski przynosi rozkaz: do powstania!
W tydzień jeden, tak lud nasz Prusaków wychłostał
I wygnał, na lekarstwo Niemca byś nie dostał!
Gdyby się tak obrócić i gracko, i raźnie,
I u nas w Litwie sprawić Moskwie taką łaźnię?
He? co myślisz, Macieju? Jeśli z Bonapartem
Moskwa drze koty, to on wojuje nie żartem:
Bohater pierwszy w świecie, a wojsk ma bez liku!
He, cóż myślisz, Macieju, nasz ojcze Króliku?"

Skończył. Czekają wszyscy Macieja wyroku.
Maciej głowy nie ruszył ani podniosł wzroku,
Tylko ręką kilkakroć uderzył po boku,
Jak gdyby szabli szukał (od zaboru kraju
Szabli nie nosił; przecież z dawnego zwyczaju
Na wspomnienie Moskala zawsze rękę zwracał
Na lewy bok; zapewne rózeczki swej macał,
I stąd był nazywany powszechnie Zabokiem).
Już wzniósł głowę, słuchają w milczeniu głębokiem.
Maciej oczekiwanie powszechne omylił,
Nachmurzył brwi i znowu głowę na pierś schylił.
Na koniec odezwał się, z wolna każde słowo
Wymawiając z przyciskiem, a w takt kiwał głową:

"Cicho! skądże ta cała nowina pochodzi?
Jak daleko Francuzi? kto nimi dowodzi?
Czy już wojnę zaczęli z Moskwą? gdzie i o co?
Którędy mają ciągnąć? z jaką idą mocą?
Wiele piechoty, jazdy? Kto wie, niechaj gada!"

„Pan Tadeusz" A. MickiewiczaWhere stories live. Discover now