1.

35.3K 1K 1.2K
                                    

— Wstawaj!

Usłyszałam piskliwy głos, a po chwili poczułam uderzenie czymś miękkim w głowę.

— Matko.. jeszcze chwila.. — wymamrotałam przewracając się na drugi bok.

— Uwierz mi nie chciałbym być twoją matką. — usłyszałam ponownie męski głos. Tym razem powiedział już to normalnie bez pisku.

Ten rzekomy chłopczyk to mój brat.

— Dobra już wstaje.. — przeciągnęłam się ziewając.

Zwlekając się z łóżka podeszłam do szafy by się ubrać. Wybrałam czarną spódniczkę do tego bluzkę w kwiatki i czarne trampki.

Z wybranymi ciuchami udałam się do łazienki aby móc się w miarę ogarnąć. Zimny prysznic dobudził mnie do końca. Po kilkunastu minutach zbiegłam na dół witając się z rodzicami.
Zasiadłam do stołu i chwyciłam gorącego tosta. Zaczęłam go jeść spokojnie patrząc na moją rodzicielkę, która jadła spokojnie jajecznice. Ojciec zaś przeglądał ze skupieniem Proroka Codziennego. Alex'a nie było przy stole. Zapewne zjadł już i wyszedł pożegnać się ze znajomymi.

Dzisiaj mieliśmy wyprowadzać się do nowego domu. W sumie to cieszyłam się bardzo. Szkoła do której uczęszczałam — Akademia Magii Beauxbatons nie była moją wymarzoną. Od zawsze chciałam uczęszczać do Hogwartu, a dowiadując się że wyprowadzamy się z Francji do Wielkiej Brytanii o mało nie udusiłam moich rodziców ze szczęścia. Plusem wielkim jest także to, że mieszkają tam moi dziadkowie. Moja ukochana babcia Charlotte i dziadek Garrick.

Staruszek prowadził swój własny sklep z różdżkami „Ollivander's shop". Był jednym z najlepszych producentów wysokiej jakości różdżek. Jego średniej wielkości sklepik cieszył się dosyć sporą popularnością.

Po skończeniu śniadania wstałam od stołu dziękując za posiłek. Pomknęłam na górę do swojego pokoju by móc dopakować ostatnie rzeczy do kufrów. Stęskniłam się za dziadkami. Ostatni raz widziałam ich w grudniu podczas świąt. Za kilka godzin znów będę mieć ich blisko siebie.

Po spakowaniu wszystkiego zeszłam na dół i czekałam na wszystkich w salonie. Rozejrzałam się po nim ostatni raz. Kiedy już wszyscy byliśmy gotowi wyszliśmy z domu z wszystkimi rzeczami, które zaklęciem pomniejszyli moi rodzice. Już zaledwie po kilku minutach siedzieliśmy w aucie i mknęliśmy nim pośród chmur do nowego mieszkania. Moja rodzina mimo iż nie przepadała za mugolami uwielbiała ich wynalazki.

W czasie kilkugodzinnej jazdy zdążyłam przespać się, a także podokuczać bratu, który ewidentnie nie przepadał za moim śpiewaniem.

— Jesteśmy na miejscu. — rzekła mama zerkając na nas.

Wychyliłam nosa zza szyby i zobaczyłam dziadków stojących obok naszego nowego mieszkania. To oni pomogli nam je znaleźć, a także urządzić. Kiedy tata bezpiecznie wylądował na ziemi ja nie czekając otworzyłam drzwiczki i wybiegłam rzucając się na starsze małżeństwo.

— Nawet nie wiecie jak bardzo tęskniłam. — wyszeptałam mocno ściskając dziadka.

— Właśnie czuję. — zaśmiał się dziadek widząc moją reakcje.

— To prawda, tęskniliśmy za tobą słonko. Oczywiście za twoim bratem również. — powiedziała babcia całując Alex'a w czoło.

Po przywitaniu postanowiliśmy wejść do naszego nowego mieszkania. Chwytając złotą klamkę nacisnęłam na nią i pchnęłam drzwi do przodu. Przed nami prezentował się hol w odcieniach beżu.

Kierując się do salonu poczułam jak ktoś szczypie mnie w ramie. Myślałam, że to ten debil Alex. Już miałam się zamachnąć kiedy zauważyłam radosną twarz dziadka.

— Alice może chciałbyś iść jutro ze mną do sklepu?

— Mówisz poważnie? Oczywiście że tak! — krzyknęłam uradowana.

Razem z Alex'em, mamą i babcią zasiedliśmy na dużej skórzanej kanapie. Ojciec razem z dziadkiem zajęli miejsce na dużych fotelach na przeciw nas.

— Śnieżynka. — klasnęła w dłonie.

Moja rodzicielka poprosiła ją o herbaty dla dziadków. Skrzat ukłonił się i zniknął. Po chwili pojawił się z tacą, kładąc ją na stoliku. Tak szybko jak się pojawił tak szybko wrócił do swoich obowiązków.

Wstałam i podeszłam do dużego okna. W oddali zauważyłam dużą rezydencję. Zaciekawiona jej historią postanowiłam podpytać o nią mojego dziadków. Mieszkali w pobliżu dosyć długo więc miałam nadzieje, że coś o niej wiedzą.

— Ja mam do was pytanie. —oznajmiłam zerkając w stronę dziadków.

— Tak kochanie? — spytała z ciepłem w głosie babcia.

— Kto mieszka w tamtym dworu? — wskazuje dłonią za okno.

W oddali widać sporej wielkości rezydencje otoczoną metalowym ogrodzeniem. Sam jej widok budzi krew w żyłach. Zastanawia mnie czy dzieci zaglądają do niego podczas Halloween.

— Wygląda na opuszczony i dosyć stary. — stwierdzam po chwili.

— Nie jest opuszczony, mieszka tam rodzina Malfoy. — wtrącił się dziadek upijając herbatę.

— Kto? — marszczę brwi pierwszy raz słysząc to nazwisko.

Brzmi dosyć groźnie.

— Jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że może to jakaś mafia. To nazwisko brzmi tak.. mocno, potężnie.

— Nie mafia, a stary ród czarodziejów czystej krwi kochanie. — chichocze pod nosem babcia.

— Rozumiem. — moje policzki przybrały bordowego koloru.

— Czy nadal mieszka tam Lucjusz razem z Narcyzą? — dopytuje ciekawy mój ojciec.

— Owszem. Razem ze swoim synem. — odpowiada ze spokojem starzec.

— To znajomi z Hogwartu. — odpowiada ojciec widząc moje zaskoczenie.

Całe popołudnie spędziliśmy na miłych rozmowach, wspominaniu wcześniejszych lat, a także na poznaniu lepiej rodziny, którą znali moi rodzice oraz dziadkowie. Pod wieczór wszyscy zjedliśmy obiadokolację przygotowaną przez strzały.

Późnym wieczorem dziadkowie zebrali się do domu, a ja pomknęłam na górę do swojego pokoju. Pomieszczenie okazało się sporych rozmiarów w kolorze zieleni. Rozpakowałam swoje rzeczy, które tata przywrócił do normalnych rozmiarów. Wzięłam prysznic i nie wiedząc kiedy zasnęłam w miękkiej pościeli.

Królowa KawałówWhere stories live. Discover now