Rozdział 32

1K 77 7
                                    

Ten rozdział wyszedł mi strasznie krótki i nijaki, ale nie możecie mnie za to winić. Tak trudno jest poświęcić kilka sekund na choćby najkrótszy komentarz, podczas gdy ja potrafię godzinami obmyślać ciąg dalszy tej historii DLA WAS? Widzę gwiazdki i to świadczy o tym, że ktoś to czyta. Więc dlaczego komentują tylko nieliczni (za co bardzo dziękuję!)? Jeśli wciąż będziecie ignorować mnie, to ja naprawdę nie będę miała ochoty dla was pisać. Uszanujcie moją pracę. 

*Vivian*

- Wstawaj, Viv...jesteśmy na miejscu. - Zayn potrząsał mną dopóki nie podniosłam zaspanych powiek. Ups, przysnęło mi się.- Chodź, pomogę ci. 

Podniósł moją torbę, a ja podniosłam się z miejsca. Nie wiedzieć czemu chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę wyjścia z samolotu. 

Cambridge. Massachusetts. Stany Zjednoczone.

W nieco innych okolicznościach ta podróż byłaby ciekawą przygodą, ale po tym, co wydarzyło się u Ian'a i w związku z tym, że matka Zayna dziwnie zachowała się na wzmiankę o moim ojcu, a my wciaż nie wiemy, co się dzieje...Zapamiętam tę podróż jako koszmar i nic więcej.

Splótł nasze palce i zatrzymał taksówkę. Uśmiechnął się do mnie, ale nie dałam się zmylić. Jego twarz przepełniał ból. Moje serce przeszywał strach. Nie zapomniałam o tym, że mogę go stracić.

***

- Zayn, skarbie! Jak dobrze, że jesteś! Oh, Vivian! Jesteś taka śliczna! - Trish przywitała nas z radością. Uściskała Zayna a później mnie i zaprosiła nas do środka. Podczas gdy chłopak zaniósł nasze rzeczy do pokoju gościnnego, ja miałam chwilę na rozejrzenie się po wnętrzu. Byłam pod wrażeniem nowoczesnego, drogiego wystroju, który jednocześnie wprowadzał ciepłą, rodzinną atmosferę. Było kolorowo, ale nie chaotycznie. Na ścianach wisiały krajobrazy i rodzinne zdjęcia, którym szczególnie się przyglądałam. Było na nich tyle radosnych twarzy...

Pierwszą osobą, która przykuła moją uwagę był oczywiście Zayn. Mały, może ośmioletni chłopiec chłopiec z nieładem na głowie i iskierkami w oczach zerkał w obiektyw z pewnością siebie, którą zachował do dzisiaj. Po jego lewej stronie stała rozanielona brunetka, znacznie wyższa. To musiała być Doniya. Stojąca za dziećmi Trisha trzymała na rękach małą dziewczynkę, której mała twarzyczka była ledwie widoczna spod kocyka. Na zdjęciu był ktoś jeszcze. Mężczyzna o oczach mojego chłopaka obejmował żonę w pasie. Uśmiechnęłam się mimowolnie.

Na fotografii wiszącej kilkanaście centymetrów dalej zobaczyłam małą brunetkę, próbującą wyglądać poważnie. Nie było jej na poprzednim zdjęciu, to musiała być Safaa. 

- Przepraszam? - podskoczyłam, słysząc cichy głos za sobą. 

Safaa obserwowała mnie ogromnymi brązowymi oczami. 

- Cześć. Jesteś Safaa, tak? Ja jestem Vivian. Przyleciałam z twoim bratem. - uśmiechnęłam się w nadziei, że nawiążę z nią nić porozumienia. 

- Zayn tu jest? - zauważyłam błysk w jej oku. Oh, tak. Na pewno strasznie za nim tęskniła. 

- Oczywiście. - zza moich pleców wychylił się Malik, który jednym ruchem wziął siostrę w objęcia. Co będzie, jeśli wyląduje przeze mnie w więzieniu? Jego rodzina go potrzebuje! 

Musiałam się mimowolnie skrzywić, bo gdy tylko Zayn podniósł na mnie wzrok zmarszczył brwi. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam wzrok. Czułam, że jeśli sekundę dłużej będę na niego patrzeć, to po prostu wybuchnę. 

- Safaa, idź już do siebie. Porozmawiamy rano, musisz się wyspać. - założył jej kosmyk włosów za ucho i poklepał ją po ramionach. Kiedy dziewczyna zniknęła za drzwiami, przystąpił do działania. 

- Co jest? - położył dłonie na moich biodrach zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować. 

- Nie wiem. To znaczy...oni cię potrzebują. Nie możesz wylądować w więzieniu, jesteś dla nich wszystkim. - przygryzłam wargę żeby przypadkiem nie zacząć mówić za głośno. Matka Zayna przygotowywała w kuchni kanapki, a jego siostry były w swoich pokojach. Oni nie wiedzieli. Nie mogli się dowiedzieć.

- Przestań się zadręczać. Wiem, co muszę zrobić. - Przyciągnął mnie do siebie i dał mi chwilę wytchnienia w jego ramionach. Jak moglibyśmy nie być razem?

- Chodźmy spać - mruknęłam w jego tors i niemal poczułam jak się uśmiecha. 



Only with you || Z.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz