3# Sen

9 1 0
                                    

// Wow! ktoś obejrzał moją historię. Niesamowite, dziękuję wam za tą chwilę czasu poświęconą na czytanie tych wypocin ;) ~Doragona

Stworek podleciał do mnie z łagodnym uśmiechem na pyszczku. Obleciał powoli mój łepek, a liściastym ogonkiem musnął nos. Czułam od niego leśny zapach oraz wilgoć panującą w jego otoczeniu.
Nagle ni z tąd ni z owąd pojawił się przede mną las. Puszcza, nie dotykana orzez ludzi. Czasem skoczyła gdzieś sarna, a w pobliskim strumieniu widać było pływające tuż pod powierzchnią rybki. Wszystko oświetlone było jasnym, letnim słońem.
- Kiedyś zwałem się Aren. Znany wśród wszystkich jako bóg życia, przyrody. Ludzie zwali mnie "matką" naturą. Płci mogły im się mylić. W końcu nikt przed tobą nie widział mnie na oczy. - westchnął smutnym głosem
- Miałem postać potężnego, groźnego wilka wielkości człowieka. Potrafiłem tworzyć życie i je niszczyć. Z innymi bogami zawsze miałem dobre stosunki. Oczywiście... Do czasu. - Podleciał do jednego z drzew i usiadł na jego rozłożystych gałęziach. Wpatrując się we mnie kontynuował opowieść - Wiele milionów lat temu spotkałem się z bogiem grzechu i wszystkich rzeczy uważanych za niestosowne lub naganne. Zachęcił mnie długą rozmową do zabawienia się. Pozbawiłem życia wiele miejsc zmieniając je w pustynie i lodowce. Tak, gdyby nie mój błąd wszędzie byłyby piękne góry, lasy i jeziora. Dopiero gdy było po wszystkim, dostrzegłem wielkość owych zniszczeń. Żałowałem, ale nie rozpaczałem. Przeprosiłem bogów, ale mi nie wybaczyli. Chcąc usunąć ze mnie moc, zmienili mnie w tą małą, okropną postać. - odwrócił się i z wyrzutami popatrzył gdzieś w bok. Widać, że był za to zły na pozostałych bogów.
- Okropne, czemu jednak tu jesteś i robisz te... Dziwne rzeczy? - Chodziło mi oczywiście o magię, co dodatkowo zagestykulowałam palcami.
- Oh młoda, Bóg nigdy nie pozbawi Boga wszystkich mocy. Zostałem strącony na ziemię z resztkami magi, a mym zadaniem stało się pilnowanie innych stworzeń, sprawiedliwości, w której niekiedy znajduje się śmierć. Spotkane obłąkane dusze odsyłam do świata umarłych, gdzie w luksusach poczekają na nowe życie.
- Czemu nikt nie widział wcześniej innych bogów? Przecież jesteście całkiem... Sporych rozmiarów? - Zapytałam zaciekawiona.
- Bogów nie widać, są dla zwykłych ludzi niewidzialni, jakby przezroczyści.- Wyjaśnił.
- Ale przecież ja cię widzę! - Zaprzeczyłam nieco zmieszana.
- Kto powiedział, że jesteś zwykłym człowiekiem? - Jego oko zabłysło nieznacznie i pociwmniało. Nadawało mu to geoźnego wyglądu. Jednak z tym słodziutkim, puszyściutkim, szczeniakowym ciałkiem, trudno było go brać na poważnie... Naprawdę... Trudno.
- W momencie gdy zginęłaś roztrzaskując swoje ciało o kamień postanowiłem pomóc. Zazwyczaj jedynie odsyłam takie dusze do świata umarłych. Jednak twoja nie pozwoliła mi tego zrobić. Miała zbyt wielką wolę życia w porównaniu do innych. Za bardzo chciała zostać na tym świecie. Ta moc, ta determinacja sprawiały razem, że zyskałaś jakąś pewnego rodzaju magię. Nigdy nie spotkałem nikogo tak wyjątkowego. Wiedziałem, że możesz mi pomóc. Oddałem moją duszę twemu ciału przywracając je do całości, a za pomocą boskich mocy przenosząc cię do domu. Zyskałaś magię, drugą duszę oraz co najważniejsze, życie. Żyjesz co prawda w twoim świecie, ale połączona ze mną dostrzeżesz rzeczy, których inni nie widzą. Inni wciąż nie mogą mnie dostrzec, a z czasem również c... Nie ważne.
- Czekaj, wspomniałeś, że mogłabym Ci pomóc. Ale... W czym?
Varo uśmiechnął się, ponownie zaczął wyglądać tajemniczo i groźnie. Słyszałam również cichutki śmiech szyderczy. Czy chciał bym zrobiła coś złego?

Dwa ŚwiatyWhere stories live. Discover now