~Chapter Three~

1.9K 194 36
                                    

*POV Suga*


Skończyliśmy trening dość wcześnie. Poszedłem do szatni, wyjąłem czyste ubrania z torby i skierowałem się do szkolnej łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic, od razu ubierając się. Wyszedłem do szatni, a nastawienie wybiegłem ze szkoły.

Podszedłem do bramy, po czym stanąłem tam i poczekałem chwilę. Ten chuj, który wcześniej przeszkadzał mi w grze, właśnie zdążył wyjść.

No zajebiście. Teraz się policzymy.

Spojrzałem w innym kierunku, udając, że nie zauważyłem go i czekam na kogoś innego. Kiedy przechodził obok mnie, złapałem go za rękaw, ciągnąc w stronę muru, będącego przy bramie.

Chłopak udawał zaskoczonego i przerażonego, ale ja wiedziałem, że zaraz ujawni swoją prawdziwą twarz. Po chwili chłopak zaczął się wyrywać. Przycisnąłem go mocniej do muru.

- I co? Teraz już taki hojrak nie jesteś, nie? - spojrzałem na niego i zaśmiałem się. - Dostanie Ci się i to ostro. Chyba, że... - specjalnie przeciągałem.

- Chyba, że co? - zapytał wrogo.

Od razu mocno zacisnąłem dłonie na jego koszulce, podnosząc go delikatnie.

- Chyba, że... - znowu zacząłem przeciągać, a widząc jego przerażenie, ale tylko w oczach, dokończyłem. - Odejdziesz z drużyny. Ja, pomimo tego, iż jestem kapitanem, nie mogę Cię wyrzucić bez zgody trenera. A on nie ma powodów, by Cię wypierdolić. Także albo odejdziesz sam, z jakiegoś powodu, który wymyślisz, albo zniszczę Cię, rozumiesz? - patrzyłem na niego, trzymając mocno za koszulkę. Pokiwał energicznie głową.

- Puść już... - wyszeptał.

- Co mam zrobić? Wiesz, ja głuchy jestem. - powiedziałem.

- Goń się! - krzyknął. Zacząłem nim szarpać.

- Mówiłeś coś? - warknąłem. Pokiwał przecząco głową.

- Puść mnie już. - powiedział głośniej.

Rzuciłem nim o ziemię i skierowałem się wolnym krokiem do domu.

Gdy w końcu znalazłem się w środku, poszedłem do łazienki, biorąc prysznic. Po tak ciężkim dniu, należy mi się odpoczynek. Wychodząc z kabiny, wytarłem się i owinąłem ręcznikiem wokół bioder. Skierowałem się do salonu, chcąc odpocząć. Położyłem się na kanapie i zamknąłem oczy, ale nie dane mi było odpocząć. Usłyszałem dzwonek do drzwi.

Komu o tej porze się nudzi?

Wstałem z kanapy, idąc w stronę drzwi. Otworzyłem je.

- Co Ty tu robisz? - zmarszczyłem brwi, patrząc na chłopaka. - I skąd masz mój adres?

- Jak to skąd? YoonGi! Kochanie! - krzyknął, próbując wejść do mojego domu.

Od razu wypchnąłem go za drzwi.

- Po co przyszedłeś? - zapytałem obojętnie i oparłem się o framugę drzwi.

- Ty dobrze wiesz. - uśmiechnął się w ten swój obleśny sposób i przygryzł wargę.

- Nie, nie wiem. Oświeć mnie. - powiedziałem, wzruszając ramionami i westchnąłem cicho.

Chciałem tylko w spokoju odpocząć, ale oczywiście ten typ mi nie pozwoli.

- Wiesz... Tak sobie pomyślałem, że... - przybliżył się, kładąc dłoń na moim torsie i jadąc nią na dół.

Złapałem obie i ścisnąłem mocno, na co ten cicho jęknął.

Zakazany Owoc || m.yg & k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz