05

53 4 1
  • इन्हें समर्पित: idkiirwiin
                                    

Następnego dnia obudziłem się w piwnicy. Nie wiem jakim cudem się tam znalazłem, ale nie to było dla mnie istotne w tym momencie. Chciałem wstać i pójść do zoo. To był mój dzisiejszy cel.

Gdy już miałem wychodzić Eugenia Kartoflanka chwyciła mnie za łokieć, dlatego oplułem ją kwasem i wybiegłem przez dziurkę w nosie.

Po długiej wędrówce zatrzymałem się w pobliskiej stajni, aby wydoić krowy. Nie da opisać się tego przeżycia słowami. Naprawdę musielibyście tam być i poczuć to co ja. Niesamowite uczucie, gdy tak leżysz pod osłem i ssiesz jego wymiona.

Po upojnej drzemce zerwałem się z fotela i ruszyłem w stronę mojego celu, który założyłem zaraz po przebudzeniu. Jedyne czego żałowałem to tego, że zapomniałem ubrać moich slipków zrobionych z kaszy gryczanej.

- No trudno, życie jest ciężkie. Czasem musimy wejść pod górkę i jest nam ciężko, ale gdy już znajdziemy się na szczycie mamy satysfakcje, że osiągnęliśmy nasz cel. - pomyślałem.

Tak było i w tamtym momencie, bo lubię zapach kału.

- Poproszę jeden bilet nienormalny. -powiedziałem do kasjerki.

-Bierz co chcesz. - odrzekła po czym rozłożyła przede mną opakowania po soczewicy w różnych wariacjach kolorystycznych.

- Biere tą. - stwierdziłem, wskazując na jednego ze śledzi.

- Dobry wybór. - skwitowała antylopa.

- Wiem, bo mój.

Kiedy przekroczyłem próg złamałem nogę, ale nie przejmowałem się tym zbytnio i pohasałem dalej na północ.

Po drodze spotkałem foczkę Matyldę, ale nie była tam sama. Była z nim. Stała koło zagrody jabłeczników trzymając go za rękę. Pewnie zastanawiacie się z kim Matylda przyszła do zoo? To żyjcie w niepewności dalej, bo to koniec rozdziału. XDDD

***

Przepraszam za błędy i za długą nieobecność po prostu nie chciało mi się napisać kolejnego rozdziału. XDDDD

ilovexpizza






Przygody Ziemniadżkaजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें