♔Prolog♔

3K 309 294
                                    

5 lat wcześniej

Z biegiem czasu człowiek zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na swoje życie. Popełnia błędy, upada, podnosi się i w końcu zerka wstecz na swoje porażki, starając się wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Niekoniecznie są one poprawne. Po prostu mają doprowadzić do pewnej zmiany.

Moje życie do tego jednego wieczoru uważałem za dosyć udane. Brałem z każdego dnia pełnymi garściami, wykorzystując moją pozycję, wygląd i przede wszystkich strach, jaki większość osób odczuwała przede mną. Nie martwiło mnie to zbytnio, a wręcz przeciwnie – odpowiadało mi to. W szczególności przerażenie, z jakim na mnie patrzyli. Sprawiało mi to cholerną satysfakcję i uważałem, że będzie tak już zawsze. Aż do tamtej chwili, kiedy okazało się, że wszystko, czego byłem pewny, runęło niczym pierdolony domek z kart.

Ledwo panowałem nad pojazdem i z piskiem opon skręciłem w kolejną uliczkę. Z nadzieją spojrzałem jeszcze raz w mrok nocnego nieba, ale niczego tam nie dostrzegłem. Wkurwiony uderzyłem w kierownicę, po czym docisnąłem pedał gazu. Musiałem zdążyć, nie było innego wyjścia... po prostu musiałem. Pokonując kolejne mile, co jakiś czas nadal zerkałem w niebo, licząc na to, że zobaczę światła śmigłowca, którym ją zabrali, lecz nic takiego nie miało miejsca.

W tej chwili się bałem. Po raz pierwszy byłem śmiertelnie przerażony, a przed oczami pojawiały się po kolei sceny sprzed niespełna godziny. Miałem jedynie być obserwatorem, przyglądać się wszystkiemu z boku i się nie wtrącać.

Tylko tyle lub – w moim przypadku – aż tyle.

Wyjechałem na ostatnią prostą, a w oddali zamajaczyła brama prowadząca na teren głównej siedziby ITA. Nie minęła nawet minuta, a lampy na ogrodzeniu błysnęły i metalowe skrzydła zaczęły się otwierać. To oznaczało, że czekali już na mnie.

Nie zwalniając, wjechałem na teren i skierowałem się w stronę hangaru. Ostro zahamowałem i prawie wyskoczyłem z samochodu, nie przejmując się tym, jak ani gdzie się zatrzymałem. Ledwo zarejestrowałem dwóch strażników, którzy po chwili do mnie dołączyli. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, jakie było ich zadanie. Mieli mnie doprowadzić wprost do niej. Cóż, nie planowałem im przeszkadzać, a nawet zamierzałem sam się tam dostarczyć, jedyne, czego musieli dopilnować, to tego, abym nie rozerwał jej na strzępy.

W amoku dotarłem na odpowiedni poziom. Z całej siły pchnąłem drzwi, które z hukiem uderzyły w ścianę i tylko jakimś pierdolonym cudem trzymały się jeszcze w zawiasach.

– Gdzie ona jest?

Nie musiałem podnosić głosu, wystarczyło lodowate opanowanie. Powoli podszedłem do biurka i oparłem się o nie, przyglądając się siedzącej po drugiej stronie kobiecie. Za sobą usłyszałem, jak jeden z towarzyszących mi przez całą drogę mężczyzn zamknął te cholerne drzwi.

Stalowoszare oczy platynowej blondynki jeszcze chwilę wędrowały po dokumencie, który czytała, i dopiero, jak skończyła, uniosła je na mnie. Nie dostrzegłem w nich niczego. Ani gniewu, ani współczucia, ani chociażby radości. Tylko bezdenna pustka, która przed laty stała się jej tarczą i murem.

– Widzę, że przepełniają cię emocje, więc proszę – odezwała się wreszcie głosem, w którym nie zabrzmiała chociażby nuta zaskoczenia czy zdenerwowania, po prostu ot tak wypowiedziała te słowa i wskazała na stojące obok mnie krzesło – usiądź i ochłoń.

– Przepełniają mnie emocje, bo wiem, co zamierzasz zrobić, i tak się składa, że nie ma szans, żebym ochłonął, więc bądź tak miła i, do chuja wafla, nie pogrywaj ze mną – warknąłem.

♔Cień Mroku♔ || Tom 2 "Dance Macabre" PREMIERA 21 marca 2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz