Żadnych obowiązków!

72 6 1
                                    

Minął już tydzień od przeprowadzki. Nasz dom wygląda jak powinien. Poznałam sąsiadów i okazało się, że są w moim wieku.
Wstałam trochę później, ponieważ wczoraj do późna pomagałam mamie z myciem podłóg. Położyłam się około 2: coś. Kiedy wreszcie wypełzłam z łóżka, ubrałam się w dresy i pierwszą lepszą koszulkę. Poszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Mama nie spała od 8:00 i chodziła po kuchni.
- Mati, jesteś głodna? - zapytała.
- Yhym. Ja sobie zrobię. - odpowiedziałam i wyciągnęłam miskę.
- Mleka nie ma, nie zrobisz sobie płatków ... - uśmiechnęła się chytrze mama.
- Aha. To idę do sklepu.
Sięgnęłam po pieniądze, ubrałam buty i wyszłam.
Wracając do przyjaciół, naprzeciwko mnie mieszka 7-letnia Milena. Pode mną mieszkają bracia, Krzyś i Antek. Obaj przystojni. Jest też Emili, która mieszka na samej górze ... 6 piętro! Mama mówiła, że będę chodziła do tej gimby, co oni, ale na szczęście szkoła dopiero za tydzień, dlatego mam jeszcze czas.
Kiedy wyszłam z domu skierowałam się do Żabki, żeby kupić potrzebne artykuły. Przechodziłam koło grupy chłopaków, na moje oko w moim wieku. Chciałam otworzyć drzwi ze sklepu, ale zanim to zrobiłam spojrzałam za siebie. Miałam rację, chłopcy szli za mną. Szybko sięgnęłam reką w kierunku drzwi, żeby wejść do sklepu. Zagrodził mi jednak niski chlopak, trochę gruby, ale nie przyjmuję się tym.
- Hej laska, co tam? - powiedział
- Tia, wszystko dobrze. Czy mogę wejść? - zawahałam się.
- Heh, nie możesz! - powiedział i odepchnął mnie w tył.
- Ała! Zostaw mnie idioto! - krzyknęłam. Chciałam wstać, ale strasznie bolała mnie noga, najwyraźniej musiałam źle stanąć.
- Co ty powiedziałaś?! - powiedział chłopak.
- Oj, przepraszam. No to leć do swojej mamusi, poskarż się na mnie, IDIOTO! - zaznaczyłam ostatnie słowo. W mgnieniu oka zauważyłam jego dłoń, przez chwilę myślałam, że chciał mi pomóc wstać, ale nie. Pomyliłam się. Po chwili poczułam uderzenie na policzku. Jestem taka głupia, przecież jestem tą nieśmiałą dziewczyną, a tu komuś prostu w twarz, idioto.
Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
- Zostaw ją, albo teraz TY posmakujesz mojej pięści! - usłyszałam znajomy głos. Podniosłam się na rękach, bo nie potrafiłam wstać. Zobaczyłam wysokiego i dobrze zbudowanego szatyna.
- Krzysiek! - uśmiechnęłam się i chciałam rzucić mu się w ramiona. Wstałam ale od razu podparłam się o słup, który stał koło mnie.
- Idę, sekundę! - powiedział szatyn i popchnął chłopaka, który mi groził. Grupa chłopaków odeszła z śmiechem.
- Matylda, nic Ci nie jest?! - zaniepokoił się Krzysiek podchodząc do mnie.
- Potrafisz chodzić? - zapytał mnie.
- Nie ...- kiwnęłam głową.
- Okej, to coś wymyślę.
Krzysiek oparł się o słup i założył ręce na ręce. Po chwili namysłu wstał i podszedł do mnie.
- Mam plan. - powiedział i wziął mnie ma ręce.
- Krzyś, nie proszę. Ludzie się gapią! Zdejmij mnie na dół, już! - krzyczałam.
- Ja muszę kupić mleko! - wymyśliłam coś na szybko, chociaż to była prawda.
- Już dobrze, dobrze księżniczko. Ode mnie pożyczysz.
Nie wiedziałam jak mam sięu odwdzięczyć patrzyłam mu w
oczy, jego duże zielone oczy. Wszystko działo się tak szybko, a nasza przygoda skończyła się namiętnym pocałunkiem.

No hej!
Tak wiem, długo nie ma już rozdziałów Bochanu ale maj jak maj ... a to klasowki a to egzamin z fortepianu, który jest w ten pon. Dlatego ciężko mi z pisaniem. W czerwcu będzie lepiej.
DEDYKACJA-TwarukCygana.
Pozdrawiam sedecznie.
Do zonaczycha!
Lima. Ostrzegam rozdział nie sprawdzony. Sorki za błędy.
Papatki.

Szkoła uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz