rozdział 15

385 39 3
                                    

Uwaga!!! Od tego rozdziału zaczną pojawiać się sceny +18.
Oglądasz na własną odpowiedzialność.

Tris

-Nie było tak źle co?- pytam z złośliwym uśmieszkiem. Uriah rumieni się lekko

-no nie było- odpowiada.

-No to jak to ujołeś? Teraz będzie tylko z górki- puszczam mu oczko i wychodzę z sali. Idę w kierunku sypialń, gdzie jest Tobias. Muszę z nim porozmawiać na osobności. Pewnie jest na mnie zły, że nie powiedziałam mu, że jestem przywódcą i że znów narażam swoje życie.

Dochodzę do sypialń. Pukam do drzwi sypialni Tobiasa. Otwiera drzwi.

-Mogę wejść?- pytam

-Pewnie- otwiera drzwi na oścież i wpuszcza mnie do środka. Odwracam się w jego stronę. Nie widzę po nim złości, ani rozczarowania. Jest tylko zmartwienie i smutek.

-Jesteś zły że ci nie powiedziałam?- przerywam ciszę. Podchodzi do mnie i ręką łapie za mój policzek.

-Nie mogę być zły. Decyzję podjęłaś już bardzo dawno. Nie miałaś wspomnień i nie pytałaś nikogo o zdanie, bo nie wiedziałaś, że kogoś masz. Ja się tylko o ciebie martwię. Boje się, że nie przeżyjesz tej wojny. Że zginiesz na polu walki. To mnie martwi- całuje mnie w czoło i obejmuje delikatnie. Odwzajemniam uścisk- nie chcę cię znów stracić.

Czuję się podle, że nie mogę go zapewnić, że przeżyję. Że wrócę zwycięsko z tej wojny. Ale tak nie jest. Mogę zginąć, nie mam pewności, że zwycięże.

-Każdy, kto idzie na wojnę wie, na jakie ryzyko się porywa. Nie wie czy przeżyje i czy zwycięży. Wie że będą trupy, że będą straty, że jest ryzyko śmierci. Ale wszystkich łączy jeden cel. Wolność Tobias. Wolność- mówię cicho w jego koszule- nie mogę cie zapewnić, że przeżyje. Przepraszam.

Stoimy w swoich objęciach w ciszy. Staramy się zapamiętać wzajemną obecność, na wypadek śmierci jednego z nas.

-Przynajmniej postaraj się przeżyć.

-Obiecuję- odsuwa się odemnie, bierze moją twarz i składa na moich wargach delikatny pocałunek. Odwzajemniam pocałunek pogłębiając go przy okazji. Zarzucam mu ręce na szyje, a on obejmuje w pasie i przyciska do siebie. Krok po kroku idziemy w stronę łóżka. Wsuwam nieśmiało ręce pod jego koszule palcami krążąc wokój wyraźnie zarysowanych mięśni brzucha. Odsuwa się odemnie i szybkim ruchem zrzuca z siebie koszule. Nie pozostaje mi dłużny, ponieważ odpina górną część kombinezonu i szybo ze mnie ściąga. Pchnięciem rzucam go na łóżko i kłade się na nim namiętnie go całując.

Rośnie we mnie pożądanie i podniecenie, które rozpala mnie od środka.

Tobias jeździ palcami po mojej nagiej skórze, pieszcząc ją czule, nie moge powstrzymać cichego jęku wychodzących z moich ust. Przerzuca mnie, i teraz ja leżę pod nim. Całuje mnie po szyi, zjeżdżając niżej. Gdy dochodzi do pępka, ponownie całuje mnie, lecąc w górę, aż dochodzi do moich ust. Zsuwam palce wzdłóż jego klatki piersiowej, aż dochodze do guzika od spodni. Odpinam guzik, a potem rozporek i zdejmuje z niego spodnie. Zostajemy w samej bieliźnie.

-Tris...- Tobias próbuje coś powiedzieć, ale uciszam go pocałunkiem. Wzdycham w jego usta, na co kącik jego ust drga. Nie zauważam, kiedy staliśmy się całkiem nadzy, dalej całując się.

W mojej krwi płynie czysta energia, rozpalająca mnie od środka. Nie mogę przestać, nawet kiedy mam nierówny oddech.

Tobias ponownie całuje mnie po szyi. Namiętnie, zmysłowo, ale delikatnie. Zamykam oczy, wchłaniając tą przyjemność. Wydaje z siebie cichy jęk, kiedy zaczyna we mnie wchodzić, powoli i delikatnie poruszając się. Nasze usta bez przerwy łączące się w namiętnym pocałunku nieustannie do siebie wzdychają na zmianę. Ciągle prosimy się o więcej, nawet kiedy nie ma o co prosić.

Gdy oboje jesteśmy wykończeni, Tobias kładzie się obok mnie i obejmuje moje rozpalone ciało. Wtulam się w jego nagi tors, ręką obejmując go w tali. Chłonę zapach mieszanki potu i męskich perfum od ponad roku kojarzące mi się z bezpieczeństwem. Do póki on tu jest, wiem że nic mi nie grozi. Zasypiam w jego silnych ramionach.

Niezapomniana |FF Niezgodna |Where stories live. Discover now