1. Ostatnie słowo.

704 35 6
                                    

Siedziałam na ławce ze łzami w oczach i nadal nie mogłam uwierzyć w to co mnie spotkało. Po moich policzkach lały się niekontrolowane łzy. Tak bardzo go kochałam... Nasz związek trwał już 3 lata.. I był naprawdę poważny. Myślałam, że już spotkałam kogoś na całe życie. Ale wszystko potoczyło się całkiem inaczej niż myślałam. Już tyle czasu minęło od naszego rozstania, a ja nadal nie mogłam o nim zapomnieć. Było mi bardzo ciężko, bo był moją pierwszą miłością.. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Każda najmniejsza rzecz, wywoływała wspomnienia o nim. Każdy dzień, każda godzina jak i minuta. Nadal był całym moim światem. Nawet wtedy, gdy oznajmił mi, że mnie zdradza od sześciu miesięcy i że się w niej zakochał. Na początku nie mogłam w to uwierzyć.. Był taki idealny.. I nadal jest.. Dziś, może wczoraj całkiem przypadkiem dowiedziałam się, że zaręczył się z tą dziewczyną... Jeszcze do wczoraj cały czas miałam nadzieje, że go odzyskam. Ciągle żyłam z myślą, że zrozumie swój błąd, że mnie przeprosi tak jak powinien.. Nie spodziewałam się tego. Jak zareagowałam? Wybiegłam z kawiarni i właśnie trafiłam tutaj na tą ławkę. Nie wiem ile czasu minęło.. Godzina, może doba? Siedziałam i płakałam.. Było zimno, ale to nie to było najważniejsze.. Chcecie poznać początek mojej historii? I co ważniejsze chcecie wiedzieć jak ona się skończy..? Nie obiecuje, że dobrze, bo nie zawsze miłość nas uszczęśliwia....

Rok wcześniej...

Wracałam właśnie z pracy. Byłam tak bardzo zmęczona, bo miałam ciężki dzień. Dużo zleceń. Byłam sekretarką w firmie, która zajmowała się nieruchomościami. Mieszkałam z chłopakiem, z którym byłam już 3 lata. Między nami raz było gorzej, a raz cudownie. Były wzloty jak i upadki. Ale byłam naprawdę z nim szczęśliwa. Stałam na przystanku i czekałam na swój autobus. Miał nadjechać za 5 minut. Była bardzo piękna pogoda. Słońce promieniowało tak jak mój uśmiech. Byłam padnięta, ale zadowolona z życia. Teraz miałam mieć wolny weekend od wielu tygodni. Należało mi się, bo przez ten czas harowałam jak wół. Z Lukiem mieliśmy pojechać do jakiegoś domku letniskowego nad bardzo ładnym jeziorkiem. Przynajmniej tak słyszałam. Ale najbardziej cieszyło mnie, że będę mogła tylko z Nim spędzić ten czas... Mój autobus w końcu nadjechał, więc wsiadłam do niego i zajęłam miejsce. Były duże korki, ale nie przeszkadzało mi to. Promienie słońca cudownie ogrzewały moją twarz. Z natury byłam optymistką. Moje pozytywne myślenie w niektórych sprawach naprawdę dużo pomagało. Myśle, że zawsze jest jakieś wyjście i trzeba do tego spokojnie pochodzić... Bo w przeciwnym razie nic nam to nie pomoże... Po 15 minutach autobus dojechał na przystanek, na którym miałam wysiadać. Wychodząc z autobusu powiedziałam:

- Do widzenia! Miłego dnia! - Pomachałam do kierowcy na co on mi odmachał.

Wracając, szłam parkiem. Postanowiłam, że jeszcze się przespaceruje zanim wrócę do domu. Nie mogę zmarnować tak pięknej pogody. Dużo osób o tej porze się kręciło. Zwłaszcza matki z dziećmi. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wyobraziłam siebie z takim małym maluszkiem. Mam dopiero 20 lat, ale jakoś wcale by mi nie przeszkadzałoby, gdybym teraz zaszła w ciąże. Ale teraz nie miałam na to szans. Luke albo nie ma czasu, albo źle się czuje, żebyśmy mogli coś zadziałać. Rozumiem to i poczekam tyle i ile będzie trzeba. Już nie raz wyobrażałam sobie takiego małego Luke.. To byłoby cudowne. To jest zdecydowanie moje marzenie. Wychodząc z parku zaczęłam się kierować w stronę naszego mieszkania. Dochodząc do klatki wyciągam klucze z torebki. Luke o tej porze nadal był w pracy. Mieszkaliśmy na 3 piętrze. Po dotarciu pod nasze drzwi wsadziłam klucz do zamka, ale o dziwo drzwi były otwarte..

Wchodząc do pokoju, zauważyłam, że na łóżku z kamienną miną siedzi Luke. Od razu do niego podeszłam, myśląc że stało się coś złego.

- Kochanie? Co się stało? - Zapytałam przestraszona..

- Musimy porozmawiać. Poważnie. - Odrzekł nawet nie patrząc na mnie.

Love dies first || One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz