23.

3.3K 148 7
                                    

HEJ wielki powrót, będą dramy nie bijcie za to. Kocham was i dziękuję za te 98 tysięcy wyświetleń nigdy nie pomyślałabym że Desire tyle osiągnie. Dziękuję ❤ teraz będę starać się dodawać regularnie rozdziały. A i miłego czytania oczywiście 😙. Przeczytaj notkę.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Pisk opon, szum, ciemność, tyle mogłem stwierdzić. 

Moja poduszka powietrzna zadziałała - na szczęście.

Miałem rozcięty łuk brwiowy, krew spływała po mojej twarzy, po moich ustach i prawdopodobnie miałem złamany nos.

Wysiadłem z samochodu. Ból rozrywał moją czaszkę, nie mogłem wytrzymać. Miałem wrażenie, że za chwilę się przewrócę. Mrok pojawiający się  mi przed oczami. Szedłem ulicą, deszcz spływał po moich włosach, całe moje ubranie po kilku sekundach było przemoczone, światła migały na pomarańczowy kolor, mgła delikatnie zaczęła opadać. W końcu zobaczyłem samochód...

W środku był blond włosy chłopak i brunetka... Wszędzie poznam te rysy twarzy.

To Reneesme...

Podbiegłem najszybciej jak mogłem i otworzyłem drzwi. Spojrzałem na bezradne ciało dziewczyny, a po moim policzku spłynęła łza. Nie mogłem patrzeć jak moja dawna miłość właśnie umiera i to z mojego powodu... szybko zadzwoniłem po moich ludzi.

- Szybko zabierz trzech chłopaków ze sobą i przyjedźcie, namierzycie moje auto przez nadajnik, szybko! - nie otrzymałem odpowiedzi. Rozłączył się. 

Pozostało mi tylko czekać. Wyciągnąłem z bagażnika samochodu koc i rozłożyłem go na jezdni. Powoli zabrałem dziewczynę z samochodu i położyłem na nim, delikatnie ułożyłem ją na swoich kolanach, spoglądałem na jej twarz, która mimo że była w zadrapaniach i krwi wyglądała pięknie. 

Uśmiechnąłem się przypomniałem sobie jak mieliśmy po 12 lat i biegaliśmy po jezdni, kiedy to Renee wywróciła się na obydwa kolana, była wtedy cała zapłakana. Pomogłem jej, zaniosłem ją na rękach do warsztatu Rufusa. Z  rozmyślań wyrwał mnie SMS

Od: Jack
Przygotuj się będziemy za 10 minut.

Położyłem delikatnie jej głowę na ziemi i poszedłem do mojego samochodu. Zacząłem szukać jakiejś kartki i długopisu, a kiedy już to znalazłem napisałem list do rodziców Thor.

Wasza córka jest ze mną, nie szukajcie jej. Uznajcie ją za zmarłą. Jeżeli kiedykolwiek zgłosicie jej zaginięcie pożałujecie...

xAx

Kiedy skończyłem pisać, podjechał wóz moich kumpli.

- Zabierzcie ją. - powiedziałem szybko i zostawiłem list na jej siedzeniu w samochodzie. - Zabezpieczcie to miejsce i niech jeden z was zostanie. Ten blondyn musi żyć rozumiecie?

Zabraliśmy Renee i szybko skierowaliśmy się do naszej willi. W samochodzie trzymałem ją na kolanach. Spoglądałem co chwila na jej drgającą, siwą od krwi wargę.

Jeden z moich ludzi zadzwonił po rodziców Renee, a drugi po karetkę, nie chciałem żeby mnienamierzyli . Musiałem uważać i tak miałem już na pieńku z policją. Kilka pouczeń, dwa razy siedziałem za dragi, ale dzięki kaucjom szybko wydostałem się z więzienia. Teraz liczyła się tylko zielonooka brunetka.

- Patrz jak jeździsz. - krzyknąłem w stronę Jack'a, kiedy zaczął wyprzedzać inne samochody i o mało co nie zderzył się z wanem jadącym z naprzeciwka.
- Chyba nie chcesz kolejnego wypadku? Jeden na dziś chyba wystarczy? - Nic nie powiedział tylko skinął głową, nie odrywając wzroku od jezdni.

Patrzyłem na jej bladą twarz co chwila sprawdzając czy oddycha, nie chciałem jej stracić.

- Jeszcze niedaleko wytrzymaj proszę. - szepnąłem całując jej czoło, byliśmy już prawie na miejscu. Jeszcze jedna przecznica. Po dziesięciu minutach byliśmy w domu. Zaniosłem dziewczynę do sypialni, a sam poszedłem do gabinetu.

- Cześć Marco możesz przyjechać? ... Miałem wypadek i mam kilka obrażeń i jeszcze jedna osoba ... Tak u mnie ... Bądź jak najszybciej ... jasne czekam.

Siedziałem w gabinecie, nie mogłem uwierzyć w to co zrobiłem, mogłem zwolnić... Wszystko byłoby inaczej, lepiej... Nigdy nie zrobił bym im krzywdy, mimo że nienawidziłem Luke'a. Dlaczego jestem takim głupcem? Mogłem to wszystko przewidzieć.

Wtedy rozległo się ciche pukanie do drzwi pomieszczenia w którym się znajdowałem.

 - Wejść. -powiedziałem oschłym głosem, zza drzwi wyłonił się Marco.

 - To gdzie jest mój drugi pacjent? - wstałem z fotela i skierowałem się razem z nim do pokoju gdzie była Renee po drodze mówiąc mu co się stało.
 - Postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy. - powiedział wchodząc do sypialni. Sam postanowiłem się zdrzemnąć.

*Rufus*

- Rufus? Rufus Thor? -usłyszałem w słuchawce mojego telefonu.
-Tak to ja.. -momentalnie zbladłem. Kiedy usłyszałem o wypadku, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Otrzymałem dokładny adres czy też można powiedzieć miejsce gdzie wszystko się wydarzyło. Poinformowałem o wszystkim Liz. Zabrałem kluczyki nie przebierając się i wsiadłem razem z kobietą do mojego samochodu.

Jechałem razem z Liz w stronę wyznaczonego miejsca. Blondynka siedziała obok mnie, była załamana, sam próbowałem wszystko poukładać sobie w głowie. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało.
Wypadek? Jaki wypadek?

Przecież Luke jest dobrym kierowcą...

Dostrzegliśmy samochody, jeden w nie najlepszym stanie. Zaparkowałem na uboczu i szybko wysiadłem z niego i skierowałem się do wraku, w środku zobaczyłem zakrwawionego blondyna i list obok niego. Przeczytałem szybko jego treść i zmiąłem kartkę chowając ją do kieszeni. 

Delikatnie wyciągnąłem blondyna, ni stąd, ni zowąd pojawiła się karetka. Byłem bardzo zdziwiony i zaskoczony wyglądało mi to na typową ucieczkę z miejsca wypadku. Zastanawiałem się czy zgłosić to na policję, ale ponownie odczytałem karteczkę Jeżeli kiedykolwiek zgłosicie jej zaginięcie pożałujecie... 

Postanowiłem ochłonąć, nie chciałem aby stało się coś chłopakowi czy jej. Kiedy wyrwałem się z moich rozmyślań zobaczyłem jak karetka odjeżdża. 

Zabrali Luke'a. 

Liz pojechała razem z nimi, a ja siedziałem na poboczu myśląc o Renee, o tym co się wydarzyło. Zastanawiało mnie to kim jest osoba, która napisała kartkę, którą aktualnie miażdżyłem w mojej dłoni. Jenak w mojej głowie pojawiały się pytania, które dotyczyły stanu mojej córki:

Czy wszystko z nią dobrze? Czy ma opiekę?  

Krążyły w mojej głowie. Bałem się o nią, o moją malutką córeczkę. Choć nie miałem z nią dobrych kontaktów jest dla mnie najważniejsza. Jeszcze nie tak dawno zaczynała chodzić do przedszkola, pierwszy dzień w liceum, miała przed sobą tyle planów, tak wiele mogła zobaczyć, tyle doznać , a teraz los podarował jej tak wielki cios. Zacząłem płakać, łzy spływały po moich policzkach, drążyły kolejne ścieżki, jedna po drugiej.  

 Po raz pierwszy poczułem, że mogę stracić ją już na zawsze...

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡ 

Misie... WRACAM tęskniłam nie miałam w ogóle czasu na Desire tak zaniedbałam was, ale mam dla was kilka mega ważnych informacji !

1. Do końca pierwszej części Desire zostało 7 rozdziałów.

2. Tak będzie druga część prawdopodobnie zacznę ją publikować we wrześniu.

3. Kiedy skończę Desire będzie ono poprawiane, będzie brakować rozdziałów, albo minimalnie zmieni się treść.

4. W czasie kiedy nie będzie już Desire mam zamiar pisać nowe FF o Michael'u , mam nadzieję, że się wam spodoba 

5. JESZCZE TYLKO 2 TYSIĄCE I BĘDZIE 100 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ KOCHAM WAS 


DESIRE | L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz