Rozdział 20 - Szef będzie zadowolony, jak mi ciebie dostarczę

4.1K 376 20
                                    

Pov. Alice

Przestałam płakać. Nie mogłam, kiedy Lucas był w niebezpieczeństwie. Obserwowałam Mike'a, który założył ręce w geście bezradności. Dlaczego miałam się spotkać w moim ulubionym miejscu? Zapewne po to, aby trochę pomęczyć moją psychikę.

- Jadę go uratować - powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Jadę z tobą - odparł i już wstałam, kiedy zatrzymałam jego ruchem ręki.

- Muszę się przygotować. Przynieś mi broń krótką, snajperkę, cztery granaty i 20 magazynków. - nakazałam, a sama poszłam po swojego pokoju, skąd sięgnęłam dwie katany i pęk noży do rzucania. Ubrałam na siebie czarny strój kuloodporny i zaczęłam zakładać pasy z bronią ręczną. W między czasie przyszedł Mike i pomógł mi założyć snajperkę. W ciszy wyszliśmy do garażu, gdzie czekał mój motocykl.

- Gdzie jedziemy?

- Ty do mojej mamy, ją chronić, a ja po Lucasa. - powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu.

- Nie zostawię ciebie. Nie mogę.

- Nie mogę narazić Lucasa! A moja mama, także może być w niebezpieczeństwie! Ja nie pytam, tylko proszę. - odpowiadam cicho.

- Twoja matka kazała mi oddać życie za ciebie! - powiedział, a po chwili, zrozumiał co powiedział.

- Ona chciała, abyś zginął... Za mnie? Czy ona zwariowała?! - krzyknęłam, a Mike podskoczył z zaskoczenia. - Nawet nie próbuj jechać za mną i radzę ci pojechać do niej i jej pilnować. Zrób to dla mnie i wiedz, że ja nigdy nie mogłabym narazić życia osoby, którą kocham. - dokończyłam zakładając kask i nie czekając na odpowiedź ruszyłam przed siebie. Moim celem stała się opuszczona fabryka na obrzeżach miasta. Musiałam świetnie się prezentować, gnając przez miasto w czarnym stroju obładowana bronią wszelkiego rodzaju. Nie przejmując się innymi ludźmi, przyspieszyłam, aby jak najszybciej znaleźć się na miejscu.

Po kilku minutach drogi byłam w odległości około 100 metrów od mojego miejsca docelowego. Zostawiłam motocykl w odpowiedniej odległości i ruszyłam lasem do starej fabryki W odległości około 20 metrów kończył się las, przez co musiałam się zatrzymać. Weszłam na najwyższe drzewo, z którego po gałęziach mogłam wejść na dach budynku. Dookoła budynku nie było żadnych straży co było złym znakiem. W chwili, gdy postawiłam stopy na płaskim dachu zauważyłam trzech snajperów patrolujacych okolicę. Sięgnęłam do pistolet, jednak szybko z niego zrezygnowałam, ponieważ robiłby zbyt wiele hałasu. Sięgnęłam po noże i rzuciłam w pierwszego. Osoba stojąca obok niego szybko się obróciła, dzięki czemu rzuciłam, także w niego. Podeszłam do trupów i zabrałam z nich moją broń oraz krótkofalówkę. Po cichu poszłam na drugą stronę, gdzie stał trzeci mężczyzna. Bez zawahania rzuciłam w niego, jednak źle wywarzylam i ciało spadło z dachu.  Przeklnęłam pod nosem i ruszyłam schodami w dół.

- Calum wszystko dobrze? - powiedział głos, że słuchawki.

- Idę po ciebie. - wymruczałam i zbiegłam po schodach. Już wieledzieli, że tutaj jestem, dlatego włożyłam pozostałe noże w pasy i sięgnęłam pistolety. Usłyszałam kroki, przez co schowałam się w ciemny zaułek. Wstrzymałam oddech i chwilę później obok mnie przebiegło kilkunastu mężczyzn. Od czekam chwilę, po czym przyczepiłam grant z zegarem i ustawiłam na 40 minut. Miałam bardzo mało czasu, przez co od razu pobiegłam w dół. Lucas był w piwnicy - poznałam to po zdjęciu, które dostałam w kopercie. Kiedy byłam już na parterze i ustawiłam kolejną bombę, poczułam zimny metal na szyi. Znieruchomiałam.

- I co teraz mała suko? Szef będzie zadowolony, jak mi ciebie dostarczę - powiedział jakiś chłopak. Po głosie poznałam, że był młody, ale go nie kojarzyłam. Dyskretnie wyjęłam jeden z noży.

- Ja ci dam sukę - wymruczałam i wykorzystując zdezorientowanie chłopaka wbiłam mu nóż w łydkę, przez co się zatoczył - chociaż dziękuję za komplement - mruknęłam i chciałam mu strzelić między oczy, jednak mnie wyprzedził i strzelił pierwszy. Poczułam ból w prawej ręce, przez co zacisnęłam palce na spuście. Był martwy, jednak ja zaczęłam tracić czucie w ręce. Popatrzyłam na nią i niewiele myśląc zdałam rękaw i związałam nim rękę nad raną. Spojrzałam na zegar i uświadomiłam sobie, iż mam coraz mniej czasu. Pobiegłam na schody i rzuciłam się pędem do drzwi prowadzących do Lucasa. Były zamknięte. Czas mnie gonił, więc puściłam serię pocisków w zamek i już po chwili pomieszczenie stało przede mną otworem.

Łatwo poszło. Za łatwo.

Nie zastanawiałam się dłużej nad tym, ponieważ moim oczom ukazał się zmasakrowany chłopak. Nie był niczym przywiązany, ale też się nic nie ruszał. Sprawdziłam czy oddycha. Na szczęście żył, ale był nieprzytomny. Zostało mi 8 minut do wybuchu. Wiedziałam, że nie zdążę, dlatego wyłączam bomby. W tym momencie to nie zemsta była najważniejsza, a umierający mi na ramieniu Lucas. Wiedziałam, że nie dam rady sama, dlatego wybrałam numer do Mike'a. Odebrał po drugim sygnale.

- Alice? Gdzie jesteś?

- Przyjedź do opuszczonej fabryki na obrzeżach. Tam gdzie się poznaliśmy. Przyjedź sam. - wyspałam do telefonu, a ręka zaczęła dawać w znaki.

- Jestem niedaleko za chwilę będę. - powiedział po czym się rozłączył. Poprawiłam sobie chłopaka na ręku i ruszyłam do wyjścia.

- Wiedziałem, że nie będziesz grała wobec określonych reguł - usłyszałam zniekształcony głos, przez krótkofalówkę.

- Tak samo jak ty. Masz jakąś dla mnie niespodziankę?

- Oczywiście. Widzisz drzwi zamkną się za dwie minuty. Wiem, że niezdążysz. Zadbałem o to. Chciałem tylko ciebie, a mam was obu. Czyż to nie wspaniałe? - zaśmiał się, a ja przyspieszyłam. Modliłam się w duchu o to, aby Mike zdążył i uratował życie Lucasowi. Udało się i w chwili, gdy byłam na ostatniej prostej mężczyzna podbiegł do mnie i wziął ode mnie ciało chłopaka.

- Biegnij! - krzyknęłam w chwili, gdy usłyszałam ciężkie kroki na korytarzu.

- Nie zostawię ciebie.

- Ja dam sobie radę. Biegnij i jedź. On potrzebuje pomocy. Niech Nadia się niż zajmie, a ja do wam później dołączę! - chłopak wykonał moje polecenie, a ja pobiegłam w drugą stronę. Specjalnie pominęłam fakt, iż drzwi się zamkną. W chwili, gdy siedzieli w samochodzie, drzwi się zamknęły, a ja zostałam w śmiertelnej pułapce.

Wiedziałam, że to koniec, jednak uratowałam Lucasa i tylko to się liczyło.

****
Bam bam bam rozdział pisany na trzech lekcjach i chyba odpowiada długość i nikogo dobrego nie usmierciłam xd
Mam nadzieję, że się wam podoba treść i długość :*

Za 80 vote następny!

PS. Rozdział pisany na telefonie, więc przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy.

Bad Girl: Revenge Donde viven las historias. Descúbrelo ahora