5.

40 8 1
                                    

Po trzech,tak długich i nieszczęsnych sygnałach odebrał.

-Liv,coś się stało?-w jego głosie było słychać strach,przerażenie oraz troskę.

-Nie,nic. Spokojnie.-lekko zachichotałam.-Po prostu za Tobą tęsknie.

-Daj mi dwadzieścia minut,zaraz będę.-cmoknął do słuchawki.-Kocham Cię.-zamurowało mnie,nie wiedziałam co odpowiedzieć.

-Ja...ja Ciebie też.-rozłączyłam się. W pędzie znalazłam jakieś filmy,zrobiłam popcorn i postawiłam mój ulubiony sok pomarańczowy. Po kwadransie blondyn siedział już obok mnie. Wtuliłam się w jego tors,a on objął mnie ramieniem,co chwilę szepcząc słodkie słówka.

-Niall?-usiadłam chłopakowi na kolanach.

-Tak?

-Cieszę się,że tu jesteś,że Cię spotkałam. Tak bardzo Cię koch...-Irlandczyk złączył nasze usta. Przygryzłam lekko jego wargę,na co jęknął. Był taki uroczy. Wplotłam palce w jego blond włosy,a on złapał mnie za biodra pogłębiając pocałunek.

-Ja Ciebie też Liv,też Cię kocham.-odpowiedział,gdy oderwaliśmy się od siebie. Resztę wieczoru spędziłam z blondynem. Zbierał się już do domu.

-Możesz zostać.-uśmiechnęłam się ponuru,naprawdę nie chciałam,aby wychodził.

-W sumie czemu nie.-odwzajemnił mój gest.

-Ale śpisz na kanapie.-wystawiłam mu język. Zaczęliśmy się ganiać po całym domu,jak małe dzieci. Dobrze,że mieszkałam w domku jednorodzinnym,a nie w bloku,bo na pewno z któryś z sąsiadów nasłał by już na nas policję.

-Ok,ale pod jednym warunkiem.-uniósł zabawnie brew.

-Jakim,panie Horan?-oplotłam go rękoma.

-Pocałujesz mnie.

-Chyba śnisz.-zaśmiałam mu się w twarz.

-Cześć,jadę do domu!-odchodził już. Wtedy złapałam go za nadgarstek i złożyłam pocałunek na jego malinowych ustach.

-Nigdzie nie jedziesz głuptasie.

-Teraz to nie mam wyjścia.-zaśmiał się. Przyniosłam mu koc i poduszkę. Po chwili chłopak smacznie spał,przy tym cicho pochrapując. Nie wierzyłam kiedyś w coś takiego,jak miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak ona chyba istnieje...



Mickey Mouse | n.h.Where stories live. Discover now