Rozdział 4 część 5 - Zagrożeni

Start from the beginning
                                    

Agnes zamarła, dobrze wiedziała co usłyszy i jej serce zaczęło bić coraz szybciej. Twarz Adriana była teraz blisko, tak bardzo blisko jej twarzy, że jego oddech mile łaskotał jej skórę.

- Kocham cię moja śliczna Agnes – wyszeptał ciepłym głosem – stałaś mi się droższa niż wszystko co istnieje w świecie ludzi, bogów i demonów.

I pocałował ją tak, że straciła poczucie rzeczywistości. Nie wiedziała co się z nią działo, ale kiedy ją całował wszystko inne jakby traciło swe barwy i znikało. Gubił się czas i przestrzeń. Był tylko on, jego usta, jego oczy, jego dłonie. Tak delikatne, a zarazem zachłanne. Każdy jego dotyk wypalał niewidzialne ślady na jej skórze, rozgrzewając niemal do czerwoności wszystkie jej zmysły. Wszystko było nim, nawet powietrze którym oddychała. Z każdym jego pocałunkiem zatracała się zupełnie, jakby zawieszona pomiędzy niebem a ziemią. Chciała tylko jego. Czuć tylko ten ogień w żyłach, który przyjemnym ciepłem rozlewał się po całym jej ciele. I prowadził ją prosto do nieba. Adrian smakował jej delikatną jak płatki róż skórę. Jego usta kreśliły na jej ciele niewidzialne linie, by zaraz połączyć się na powrót z jej ustami i zatracać w tych pocałunkach coraz mocniej i mocniej. Był tak blisko niej, że chyba nie można było być już bliżej. Chłodna pościel powoli rozgrzewała się ciepłem ich ciał. Pragnął jej tak zachłannie, chciał smakować jej wszystkim zmysłami, ugasić ten pożar w jego ciele, niepokój w jego sercu, coś czego nigdy dotąd nie poznał i czego nie rozumiał, a chciał aby trwało. To było cudowne, nie znane mu uczucie. Patrzeć jak jej piękne oczy rozpalają się dla niego namiętnością i czuć to samo, słyszeć jak szepcze jego imię. Jak jej delikatne ciało ulega mu coraz chętniej, coraz bardziej zatracając się w tych emocjach. Jakby cały czas ziemski skupił się właśnie na tej jednej chwili, w tym jednym miejscu i nie było nic przed i nie miało być nic po. Tylko ona taka piękna, ufna, ciepła i cała jego. Bał się, że swą zachłannością zrobi jej krzywdę. Delikatnie więc i powoli, ale z coraz większym zatraceniem prowadził ją wprost ku spełnieniu, podążając tam wraz z nią. Jedną tylko jedyną drogą, poprzez pożar zmysłów, szaleństwo uczuć, nagłe szybsze bicie dwóch serc, harmonie dwóch ciał, które coraz bardziej stanowiły jedno. Jej oddech przyspieszył i szeptem błagała go o więcej. I nagle ogień wybuch, pod powiekami milion gwiazd. Dziewczyna czuła, że on jest tak blisko, blisko niej, jest nią, w niej. Krzyknęła jego imię lub tak jej się zdawało, bo nie wiedziała już co jest jawą, a co snem. Adrian drżał i wciąż trzymał ją w swych ramionach bardzo mocno. Leżeli potem objęci tak blisko jak tylko się dało. Ogień trzaskał na kominku, dając przyjemne ciepło i nikłe światło. Oczy Adriana błyszczały w półmroku, w tych krótkich chwilach szczęścia bardzo chciał zatrzymać czas na zawsze. Mógł wprawdzie manipulować czasem ludzkiego życia, ale do tego potrzebował by jej cinematic record. Nie wiele by to jednak dało, bo mimo wszystko nie potrafił go zatrzymać. Z nostalgią, świadom ulotności chwili, powoli głaskał jej włosy, a Agnes przytulona do niego, myślała o tym, że chyba w niebie nie mogła by być szczęśliwsza. Czyż nie kochała boga śmierci, a on nie odwzajemniał jej uczuć? Czego więcej mogła chcieć? Nagle podniosła głowę.

- Jednego nie rozumiem.

On uśmiechnął się do niej swym uroczym uśmiechem i odgarnął czule kosmyki opadające jej na twarz.

- Co takiego?

- Skoro jest tak jak mówisz, dlaczego Sebastian Michaelis przyszedł do mnie? Dlaczego zaproponował mi pakt wiedząc, że nie może wypełnić jego warunków? Czy moja dusza jest aż tak cenna? Po co mu ona?

Adrian zmarszczył brwi. Znał odpowiedź na jej pytanie, ale nie chciał jej teraz martwić. Okłamać wszak też jej nie chciał, lecz powiedzieć jej całą prawdę?

- Tak nisko cenisz swą duszę moja śliczna Agnes? Myślisz, że żaden demon nie mógł by jej pragnąć?

- Nie o to chodzi – ciągnęła ona – skoro warunki paktu nie mogły być spełnione, a Sebastian wiedział o tym od początku, po co przyszedł do mnie? I czy nie oznacza to, że pakt jest jednak nie ważny?

Spytała z nadzieją. Adrian westchnął, zaledwie chwilę temu był tak miło, ale musiał powiedzieć jej prawdę skoro nie dawała za wygraną drążąc ten temat.

- Niestety pakt jest wiążący, nie ma znaczenia czy Sebastian oszukał cię czy nie. Liczy się to, że zgodziłaś się oddać mu swą duszę, a potwierdzeniem tego jest znak na twoim ciele - tu mimowolnie skrzywił usta – twoja dusza należeć będzie do niego. Nie ważne jakich środków użył by ją pozyskać.

Agnes zadrżała, bynajmniej nie z zimna.

-Ale ty potrafisz coś z tym zrobić prawda? Jesteś przecież shinigami, bogiem śmierci?

On znów westchnął, nie chciał jej martwić bardziej niż to było konieczne, ale prawda była jedna i nieuniknionym było, by Agnes ją poznała. I tak się dowie wcześniej czy później, lepiej aby z jego ust.

- Jak wiele wiesz? Co o mnie i o moim świecie powiedział ci Sebastian Michaelis?

- Wystarczająco dużo – i tu dziewczyna powtórzyła mu co takiego dowiedziała się od demona.

Adrian bardzo się zmartwił. Widać Sebastian uwziął się na niego. Powiedział więc dziewczynie tyle z prawdy, ile było dla niego wygodne. Adrian wiedział jednak, że zaślepiony zemstą demon wcześniej czy później popełni błąd. Podniósł się siadając nagle, ona też usiadła.

-Posłuchaj mnie uważnie – powiedział spoglądając na nią poważnie.

- Kiedyś, dawno temu odebrałem Sebastianowi Michaelisowi coś bardzo dla niego cennego. Coś czego pragnął, a nie mógł dostać. Widać teraz najwyraźniej postanowił się zemścić i użył do tego celu ciebie i waszego paktu. Jaki by nie był, wiążący czy nie, jest prawdziwy. Musiał też wiedzieć jak bardzo będzie mi na tobie zależało, jak głęboko zapadniesz mi w serce. Widać miłość moja śliczna Agnes – tu uśmiechnął się do niej czule – ma zgubny wpływ nie tylko na ludzi. Za późno się jednak o tym przekonałem, ludzkie uczucia jakich dotąd nie znałem, bo nie wolno mi było im ulegać, zawładnęły mną do reszty. A ponadto uśpiły mój instynkt shinigami, który był niezbędny i pomagał mi wyczuć demony na kilometry, sprawiał że byłem niepokonany - tu zaśmiał się dziwnie – nie przypuszczałem, że demon może być taki pamiętliwy.

Agnes słuchała zdziwiona. Zrozumiała, że była narzędziem w rękach Sebastiana, ale nie to ją martwiło najbardziej.

- Żałujesz tego?

- Czego? - zdziwił się on.

Dziewczyna zarumieniła się. Nerwowo wygładzała róg poduszki, czy on niczego nie rozumiał? Ale Adrian zrozumiał.

- Kochanie – ujął jej twarz w swe dłonie – posłuchaj- rzekł jakoś dziwnie uroczyście – nie żałuję i nigdy nie będę. Dałaś mi coś najwspanialszego, czego dotąd nie doświadczyłem. Przez całą wieczność istnienia, żaden z bogów śmierci nigdy nie był i nie będzie równie szczęśliwy jak ja w tej chwili moja śliczna Agnes. Czy nie rozumiesz jeszcze? Gotów jestem poświęcić dotychczasowe życie jako shinigami, aby móc być przy tobie na zawsze. Agnes nie słowami na to odpowiedziała. Znów świat zawirował jej przed oczami. Wierzył mu, ufała i kochała ponad wszystko. Cóż mogła mu za to dać niż całą siebie?


OKULARY SHINIGAMIWhere stories live. Discover now