Rozdział 4

1.2K 47 5
                                    

Weekend minął całkiem spokojnie. Nie liczą tego że dziewczyny się do mnie nie odzywają. Hmm, za tydzień pełnia. Czas wyjaśnić huncwotom prawdę. A jaką? To że wiem o futerkowym problemie Remusa. Uważyłam eliksir tojadowy, on mu pomoże. Ale zrobię to po lekcjach. W co by się tu ubrać. Siódme roczniki nie noszą czarnych szat. Już wiem

Jeszcze tylko się pomaluje i jestem gotowa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jeszcze tylko się pomaluje i jestem gotowa. Dobrze czas iść. Dopóki moje współlokatorki nie wstały.
*James*
Mój pomysł z zemstą był prawie idealny. Jego jedynym minusem było to że dziewczyny nie odzywają się do Lily. Jest też plus tej sytuacji. Liluś cały weekend spędziła ze mną znaczy z nami. Ale to głównie ze mną. Dobra czas wracać do rzeczywistości. Lekcji eliksirów.
-Dzisiaj zrobicie wywar żywej śmierci
Czy ktoś wytłumaczy nam na czym polega?-rozejrzał się po sali i spojrzał na najpiękniejszą dziewczyne na świecie-może Lily?
-Wywar żyjwej śmierci silny środek usypiający, powoduje omdlenia, które dla niedoświadczonego czarodzieja mogą wyglądać jak śmierć. Powoduje ją tylko w wypadku skrajnego przedawkowania. Nazwa tego eliksiru powstała od określenia działania wywaru- odpowiedziała bez najmniejszego zająkniecia Lily. A jej siostra mordowała ją wzrokiem.
-Dobrze panno Evans, dwadzieścia punktów dla Gryffindoru. Bierzcie się do roboty.

Ach, ale ona mądra. Zdobyła już dla naszego domu pięćdziesiąt punktów na plusie oczywiście. Eliksiry minęły w miarę spokojnie. Nie licząc oczywiście tego że kociołek Petera wybuchnął. Eliksiry były ostatnie. Wreszcie koniec. Pobiegliśmy z chłopakami do naszego dormitorium.
Godzinę potem do pomieszczenia weszła Lily z jakimś flakonikiem w ręce. Stanęła przed nami ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Ocho to oznacza kłopoty. Podeszła powoli do Remusa i zdzieliła go w potylice. Merlinie co tu się dzieje?
- Ała za co?! Co ja zrobiłem?!- zapytał zdziwiony Remi. No właśnie przyjacielu. Boże nie rozumiem kobiet.
-Myślicie że się nie dowiem?!- zapytała zła. O nie ona chyba nie wie?
Spojrzałem na nią, cholera jest zła czyli wie- Remusie myślałam że jesteśmy przyjaciółmi.
Po tych słowach podała mu flakonik.
-To jest eliksir tojadowy. Pij go codziennie do pełni. Nie zabierze bulu przemiany ale odzyskasz władzę nad ciałem- mówiła spokojnie. Nie mogę uwierzyć. Ona stworzyła coś tak niesamowitego
-Lily kiedy?- zaczął Lunio ale nie mógł dokończyć.
-Stworzyłam go w Bellatrux. O twoim futerkowym problemie dowiedziałam się przed wyjazdem. Powinniśmy iść do dyrektora i mu wszystko wyjaśnić.
Jak powiedziała tak zrobiliśmy. Jak byliśmy w gabinecie wyjaśniamy wszystko dyrektorowi.
Dumbledora nie mógł uwierzyć że dziewczyna stworzyła coś tak niesamowitego.
-Panno Evans, powinnaś udostępnić przepis na eliksir. Pomoże on wielu wilkołaką.- powiedziała profesor.
-Panie profesorze tworzą eliksir tojadowy. Chciałam pomóc Remus'owi ale pan ma rację. Tak niech będzie udostępniony. Żeby ci ludzie nie musieli dłużej cierpieć-oznajmiła.
Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. Mam piękną, mądra i dobrą narzeczoną. Nie mógłby lepiej trafić.

Lily i James Bez VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz