22.

4.1K 194 47
                                    

Przeczytajcie rozdział 21! :*
Kocham was i życzę miłej lektury mam nadzieję, że sie wam spodoba :*
Chciałabym przeprosić was za to że nie było maratonu... No niestety rodzina przyjechała i się nie udało :(
Zapraszam was na rozdział 22 miłej lekturki ♡
Z dedykacją dla: Alexandra_XBx

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Minęło kilka dni od sytuacji o którą podejrzewałam Alexa, nie myliłam się. Teraz byłam pewna jednego, muszę znaleźć zielonookiego i wyjaśnić z nim sobie wszystko na spokojnie. Wpoić mu, że nie jestem niczyją własnością, że nigdy nie wrócę do tego co było przed rokiem.

Wstałam ta szybko i cicho jak tylko umiałam, wszystko po to aby nie obudzić Lukeya, który zasnął na moim łóżku zeszłego wieczoru kiedy oglądaliśmy film. Zabrałam szybko mój telefon, bieliznę, przygotowane ubranie i udałam się do łazienki. Kiedy byłam w pomieszczeniu odłożyłam ciuchy na pralkę, a sama weszłam pod prysznic i odkręciłam strumień ciepłej wody. Czułam jak ciecz spływa po moim ciele i odpręża mnie, a wszystkiego dopełnił mój kokosowy balsam pod prysznic. Zaczęłam zastanawiać się, gdzie może być Alex, jednak nie dane było mi dokończyć moich rozmyślań. Czyjeś silne dłonie złapały mnie w talii i przyciągnęły do siebie, nie był to nikt inny jak Luke.

-Dzień dobry kochanie -powiedział jeszcze lekko zachrypniętym głosem i pocałował delikatnie moje wargi.

-Dzień dobry pingwinku -popatrzyłam w jego błękitne oczy i przeczesałam dłonią jego grzywkę, która była w artystycznym nieładzie.

-Jak się spało? -zaczął mruczeć i całować moją szyję i ramię, a ja lekko odchyliłam głowę do tyłu.

Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć zostałam przyparta do ściany. Blondyn zachłannie całował moje wargi schodząc z pocałunkami na moją szczękę i szyje, której skórę zaczął przygryzać. Cicho syknęłam kiedy mocniej wykonał tą czynność. Stałam przyparta do zimnych kafelek, a dłonie Lukeya błądziły po moim ciele tak jakby chciały zapamiętać każdy jego detal, każdy milimetr. Blondyn schodził z pocałunkami coraz niżej, dochodząc do dekoltu i moich piersi, całował zachłannie mój biust i masował go dłońmi jednak po chwili wrócił do moich ust. Delikatnie muskał moje wargi, czasem przygryzając jedną z nich. nagle usłyszeliśmy jak ktoś dobija się do drzwi.

-Renee, Reneesme proszę wyjdź muszę do toalety. -To Rufus. Luke spojrzał na mnie wywracając oczami a ja tylko się zaśmiałam. Blondyn pomógł mi się ubrać i wyszliśmy z łazienki. Mina mojego ojca była bezcenna, ale nie odezwał się ani słowem.

Poszliśmy razem z Hemmo do kuchni, usiadłam jak zawsze na marmurkowym blacie i patrzyłam jak krąży po kuchni w poszukiwaniu składników i naczyń.

-Co sobie księżniczka życzy na śniadanie?-zapytał stając między moimi nogami i kładąc dłonie na biodra.

-Może naleśniki?

-Z Nutellą i truskawkami?- w oczach blondyna zabłysły małe iskierki.

-Tak, z Nutellą i truskawkami.- uśmiechnęłam się a on podniósł mnie i obrócił o 360 stopni.

-Wyjdź za mnie! -krzyknął a do kuchni z talerzami, które momentalnie wylądowały na podłodze weszła Liz. Luke puścił mnie i odstawił na ziemię.

-Mamo ja tylko żartowałem. -patrzyłam to na blondyna, to na kobietę, aż w koncu odetchnęłam z ulgą kiedy Liz zaczęła się śmiać.

Szybko zabraliśmy się z Lukiem za robienie naleśników i nim się spostrzegliśmy były gotowe, a raczej ciasto było gotowe. Pomimo, że miałam pełno mąki we włosach przez Lukeya nie potrafiłam być na niego zła. Zaczęliśmy piec je na patelni, szło nam to dosyć szybko, już po 30 minutach na naszych talerzach widniały cztery naleśniki posmarowane Nutellą, polane sosem czekoladowym z kawałkami truskawek. Szybko zjedliśmy je i poszliśmy na spacer.
Było wyjątkowo ciepło, więc postanowiliśmy wykorzystać dzisiejszy dzień jak najlepiej. Na początku chcieliśmy pojechać do naszego miejsca na plaży, ale Luke stwierdził, że ma lepszy pomysł. Wsiadłam do samochodu a blondyn zajął miejsce za kierownicą.

-Jeżeli chcesz możesz się przespać, mamy kawałek do przejechania.

-A masz może moją poduszkę? I najlepiej ten zielony kocyk.-Luke posłał mi uśmiech i odchylił się , aby z tylnego siedzenia zabrać mój ulubiony kocyk i poduszkę.

-Proszę skarbie. -zabrałam rzeczy i wygodnie ułożyłam się na oknie. Patrzyłam na horyzont i na czarne chmury, które zbliżały się w naszą stronę. Czułam jak moje powieki sie zamykają, postanowiłam pozwolić sobie odpłynąć.

Stałam przed pięknym ołtarzem w naszym kościele, z małym bukietem czerwonych róż, sniżznobiałej sukni typu princesse, na przeciw mnie stał Luke, ubrany w czarny idealnie dopasowany garnitur, białą koszulę i pasujący do moich róż krawat. Patrzyliśmy sobie w oczy, trzymając za ręce. Czekaliśmy, aż kapłan wypowie upragnione przez nas słowa. W moich oczach pojawiały si łzy, które jednak szybko znikały, a na usta wkradał się uśmiech.

-Czy ty Reneesme Thor bierzesz sobie za męża, obecnego tutaj Lucasa Hemmings'a i ślubujesz mu wobec zgromadzonych, żebędziesz mu wierną, będziesz kochać go do końca waszych dni, że będziesz uczciwa i będziesz go wspierać w zdrowiu i w chorobie.-kapłan wypowiedział te słowa, a ja zamarłam widziałam twarze rodziców, przyjaciół, wszystko było idealne, ale bałam się, że zaraz zemdleje... Jednak spojrzałam przed siebie, zobaczyłam mój świat, mojego ukochanego pingwinka.

-Tak, ślubuję. -powiedziałam patrząc w jego błękitne oczy, i uśmiechnęłam się.

-Czy ty Lucasie Hemmingsie bierzesz sobie za żonę, obecną tutaj Reneesme Thor i ślubujesz jej wobec zgromadzonych, że będziesz jej wierny, będziesz kochać ją do końca waszych dni, że będziesz uczciwy i będziesz ją wspierać w zdrowiu i w chorobie.- kolejny raz ta sama formułka, czekałam na odpowiedź Luke'a ale jedyne co usłyszałam to strzał.
Luke leżał na zimnej podłodze kościoła, a na jego białej koszuli widniała coraz większa, czerwona plama. Pomoich policzkach spływały łzy, nie mogłam uwierzyć, że to koniec.. Obejrzałam się za siebie, aby zobaczyć oprawcę... Alex.

Zerwałam się, nie mogłam złapać oddechu, blondyn zwolnił i chwycił moją dłoń, spojrzał z troską, a ja trochę się uspokoiłam kiedy zobaczyłam, że jest obok mnie.

-Wszystko w porządku, jestem tutaj. Trochę sie rozpadało, ale to nic. -Rzeczywiście zaczęło padać, jednak bardzo mocno, a nie jak mówił Luke.

Droga była ledwo widoczna, chciałam żeby Luke sie zatrzymał, lepiej byłoby gdybyśmy poczekali, ale on uparł się, że musimy dotrzeć do celu. Nie chciałam się z nim kłócić, jednak niezauważyliśmy jednego, z naprzeciwka jechał samochód.. Nim blondyn zdążył zareagować usłyszeliśmy pisk opon, a kilka sekund później słyszałam jedynie ostatnie słowa Lukeya przed utratą przytomności.

-Kocham Cię i przepraszam...

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Hej misie jak po świętach?
Błagam nie zabijcie mnie za tą końcówkę :(
Ktoś jest z 3 gimnazjumi też sra i modli się o oświecenie bo za tydzień egzamin? 😂😂😂

Kocham was ❤

~Katie ♡

DESIRE | L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz