404 / 1

1K 48 9
                                    

Kim jestem? 

- Numer 404 szklanka wody i chleb z plastrem szynki, natychmiast! - Właśnie, jestem numerem 404. Podniosłam głowę i spojrzałam w stronę mężczyzny w czarnym ubraniu, który trzymał w ręku papierowe pudełko z posiłkiem. Zwykła, szara codzienność: "Numer 404 woda i chleb z serem", "Numer 404 szklanka wody i jogurt" Chce mi się wymiotować, chcę umrzeć, chcę stąd uciec. Rzygam tą codziennością i tym, że jestem niewolnikiem w pieprzonym... nawet nie wiem w czym! Więzieniu?

Spoglądając w górę w oczy rzucały się ciemne ściany i szary sufit, który nie miał ani jednej skazy. Ciekawe czy jakiś idiota ma za zadanie pilnowanie żeby nigdy nic nie odprysło albo nie odpadło.
 

Codziennie rano wstając i wychodząc z małego pokoiku w którym znajdowało się tylko łóżko, krzesło i stara poduszka, zamykanego na klucz gdy tylko tam wejdę marzyłam, że kiedyś wrócę do tamtego świata, wyjdę stąd. Dostanę lepsze życie, takie, na jakie zasługuję.

- Numerze 404 ze mną - Podchodząc do mężczyzny po drodze drugi, tak samo ubrany, w tak samo śmiesznym a jednocześnie zbyt obcisłym stroju łapiąc mnie za rękę wyprowadził z głównego holu. - Hank chce z tobą rozmawiać.

- Ze mną? Po co ze... - nie zdążyłam dokończyć ponieważ w moje policzko trafiła ręka strażnika raniąc je przy tym przez jego sygnet na palcu.

Pobicia, uderzenia, ranienie to sprawy na porządku dziennym. Strażnicy mieli całkowite prawo wymierzać karę kobietom nawet, jeśli ta poprostu postawiła stopę nie w tym miejscu w którym stała. Sprawa wymierzania kar z każdym dniem coraz bardziej się zaostrzała, każdego dnia znikało parę kobiet, które dzień przed zwyczajnie chodziły w przerwach na posiłki po holu głównym. Czy ja też zniknę?

- Nikt nie pozwolił Ci się o nic pytać - syknął i popchnął mnie otwierając drzwi do pokoju na końcu korytarza.

- Numer 404, jak pan prosił - odpowiedział cichszym głosem i skinął głową w stronę wysokiego, barczystego mężczyzny, który patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem z rękami złożonymi w trójkąt.

- Siadaj, proszę - skinął głową na fotel naprzeciwko biurka.

W porównaniu do jego eleganckiego garnituru ja, w swoim czarnym uniformie, który wisiał na wychudzonym ciele i od dwóch tygodni nie mytych włosach wyglądałam żałośnie.

- Jak się nazywasz? - zapytał przechylając głowę w bok i oczekując mojej odpowiedzi.

- Numer 404 - odpowiedziałam bez zająknięcia, jednakże pilnując by nie zabrzmiało to zbyt złośliwie, czując piekące policzko.

- Otóż nie moja droga, nazywasz się Loraine Youth.

- Loraine Emily Youth - powtórzyłam szeptem..

W tym samym momencie drzwi otwarły się szeroko i stanął w nich mężczyzna ubrany w garnitur którego wzrok od razu skierował się w moją stronę i jego oczy w sekundzie pociemniały.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jesteś mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz