Rozdział 2 część 2 - Pakt

Start from the beginning
                                    

Jednak Adrian milczał zupełnie jak poprzedniego wieczoru, jakby zły o coś lub nagle zmartwiony. Nie wiedząc co począć, w obawie, że powtórzy się historia z poprzedniego wieczoru, Agnes wbrew samej sobie zapytała.

-Może wejdziesz na chwilę?

Zaraz jednak pożałowała swych słów, bo spojrzał na nią zupełnie inaczej niż do tej pory. Spoważniał, a jego oczy zabłyszczały – jak się Agnes wydawało – złowrogo. Trwało to ułamek sekundy, ale nie uszło jej uwadze.

-Chyba nie mogę – odparł – nie powinienem.

Dziewczynę zalała fala złości, czy znów będzie musiała go stracić?

-Chyba raczej nie chcesz, prawda? – odparowała i natychmiast pożałowała swych słów. Tak smutnego nie widziała go do tej pory, bo jak dotąd zawsze uśmiechał się do niej. Chyba go dotknęła tym swoim głupim wyskokiem, ale nim zdążyła coś powiedzieć on odezwał się pierwszy.

- Tak też to można ująć – spojrzał jej prosto w oczy, przysuwając swą twarz bardzo blisko, niebezpiecznie blisko jej twarzy.

- Posłuchaj mnie – wyszeptał – znajomość ze mną niczego dobrego ci nie przyniesie. Nie jestem dla ciebie odpowiednim facetem. I choć jest mi niezmiernie przykro z tego powodu myślę, że lepiej będzie dla ciebie jeśli się już nie spotkamy.

- Co takiego?

Agnes nagle ogarnął ból tak wielki, że ugięły się pod nią kolana i gdyby jej nie złapał pewnie by upadła.

-Ale dlaczego? – wyjąkała, bo łzy były już tuż, tuż pod powiekami i zupełnie wbrew jej woli potoczyły się po policzkach. Adrian który po raz pierwszy w tak niespodziewanych okolicznościach trzymał w ramionach dziewczynę, bardzo się wzruszył.

- Nie płacz – poprosił – to i tak niczego nie zmieni, nie zrozumiesz tego, a ja nie mogę powiedzieć ci nic więcej. Nie możemy się spotykać, tak będzie najlepiej, uwierz mi.

- Nie mogę – łkała Agnes zupełnie nie panując nad sobą – nic nie rozumiem – i rozpłakała się już na dobre.

On przytulił ją mocno do siebie, co sprawiło, że jego serce jakoś dziwnie zabolało. Dziewczyna ufnie wtuliła się w niego, a on pogłaskał jej długie, jasne włosy. Trwali tak przez chwilę, bo Adrian zupełnie stracił głowę, sam nie mogąc zrozumieć co się z nim dzieje. Wiedział jedno, że nie powinien tego robić, nie wolno mi przecież angażować się w związek z śmiertelniczką, a na dodatek śmiertelniczką której miał wkrótce odebrać życie. Dzisiejsze spotkanie, które miało dać mu pewien obraz jej życia i upewnić w tym co musiał z nim zrobić, zupełnie wymknęło mu się spod kontroli. Opanował się jednak wbrew sobie, bo wiedział, że musi to zakończyć jak najszybciej. Odsunął ją od siebie i mimo woli starł dwie krople, które spłynęły jej po policzkach. Łzy były kolejną z ludzkich słabości, której dotąd nie znał. Miała delikatną cerę niczym płatki róż, a jej niebieskie oczy aż błyszczały od tych łez. Sam nie wiedząc dlaczego pochylił się nagle i pocałował jej śliczne, karminowa usta. Dziewczyna zareagowała natychmiast oddając pocałunek. Jakaś nieznana siła, jak fala ciepła zalała jego zmysły, czego zupełnie się nie spodziewał. No nie Adrianie Crevan, jesteś shinigami i nie możesz tak stać tu i całować się ze śmiertelniczką. Zwłaszcza, że masz wkrótce zakończyć jej życie. Tylko uświadomił sobie właśnie, że wcale tego nie chce. Nie może zabić Agnes French i zabrać jej duszy. Zakończyć życie tak cudownej istoty, tak bezbronnej, tak mu ufającej? To prawie jak zdrada. Wiedział już, że wbrew wszelkim zasadom znanym bogom śmierci, niespodziewanie nawet dla niego samego nagle zaczęło obchodzić go życie tej dziewczyny. Co gorsze czuł, że chce być przy niej, że musi jej bronić i ją ochraniać. Wiedział też, że nie może tego zrobić, jego zadanie polegało na decydowaniu o tym jak i kiedy ma umrzeć, a nie czy w ogóle ma ją pozbawić życia. Klamka zapadła już w gabinecie Willa. Jeśli nie wykona swego zadania, ucierpi nie tylko jego reputacja jako idealnego shinigami, ale co ważniejsze narazi siebie na ogromne niebezpieczeństwo, a jej los i tak się nie odmieni. Musisz to przerwać – powiedział sobie – ale już! To musi się zakończyć tutaj, zaraz, teraz. I z tą myślą odsunął się od niej.

Agnes zupełnie już się pogubiła. Najpierw mówi je, że nie mogą się więcej spotykać, chwile potem całuje tak, że w głowie jej się kręci, a ziemia ucieka spod stóp, a teraz znów ją odpycha.

- Adrian? – zapytała zbolałym głosem wpatrując się weń jak w obraz. Pokręcił głową, aż jasna grzywka znów zasłoniła mu oczy, cofnął się o krok, i jeszcze o jeden.

- Nie, moja śliczna – tak będzie lepiej dla nas obojga, a zwłaszcza dla ciebie.

W Agnes jakby grom uderzył, nie była w stanie wykrztusić ani słowa, nie mogła nawet ruszyć się z miejsca.

- Żegnaj – powiedział już tylko on i podobnie jak poprzedniego wieczoru zniknął, jakby rozpłynął się we mgle.

W Agnes wszystkie uczucia puściły jak tama, czuła jak zalewa ją fala rozpaczy i upadła na kolana.

- Nie zostawiaj mnie Adrianie, proszę – wyszeptała choć wiedziała, że on już jej nie słyszy. Zszokowana ostatkiem sił podniosła się z miejsca.

Nie mogła go zatrzymać, odszedł, tym razem na dobre i nigdy już go nie zobaczy.

............................................................................................................

Adrian zły sam na siebie usiadł w pustym pokoju ogromnej biblioteki shinigami. Przed nim leżało cinematic record Agnes. Zamierzał właśnie zapoznać się z historią całego jej życia. Po dzisiejszych wieczornych, dziwnych jak dla niego przeżyciach czuł się niezwykle zagubiony. Może kiedy obejrzy to w końcu, tak jak powinien był zrobić od razu, będzie mógł zrozumieć co się z nim dzieje. Bardzo chciał odzyskać dawną pewność siebie. Może potem zdecyduje co ma dalej robić. Tak naprawdę chciał po prostu popatrzeć na nią raz jeszcze, do czego nie przyznał się nawet sam przed sobą.

i

OKULARY SHINIGAMIWhere stories live. Discover now