2 : Bedje dla cebe

1.4K 78 4
                                    

- Nie ! Nie ! Nie ! nie mozece mne zablac ! Nie ! Ajdona ! Ajdonia plose nie ! nie mogom mnie zablac ! Nie chce ! Ajdona ! - wykrzykiwała mała przerażona dziewczynka przez łzy gromadzące się w koncikach oczu. Jeszcze dwadzieścia minut temu jej dotąd spokojne i beztroskie życie przewruciło się o 360°. W jednej chwili dowiedziała się że jej babcie zaatakowały złe wirusy, które zabrały ją do mamy którą z kolei do nieba wzieły bardzo pomocne aniołki z którymi ponoc mają być bardzo szczęśliwi. A oprócz bliskich teraz mają się też opiekować malutką Anastazją. Co prawda nie do końca rozumiejąc jeszcze wszystkich rzeczy spotykających ją po drodze stara się słuchać serduszka, które jak mamusia mówiła ma jej pomagać
Wracając do rzeczywistości ... czteroletnia dziewczynka starała się wyrwać dwum postawnym i przerośniętym mężczyzną ubranym w granatowe mundury z wielkimi naszywkami które świadczą o tym, że ci panowie którzy zabierają ją ze szpitala byli policjantami a jako jeszcze dziecko nie miało tyle siły aby cokolwiek zrobić musiała dalej krzyczeć żeby osiągnąć chociażby jakiś malutki efekt
- Dziewczynko uspokuj się ! - zaczął wydzierać się jeden z mężczyzn, szarpiąc lekko dziecko za ramie gdy cała trójka siedziała już w niebiesko - białym policyjnym radiowozie . Gdy Nastia nie chciała się uspokoić i nadal krzyczała wylewając z siebie hektolitry łez, mężczyzna ponownie zaczął na nią krzyczeć - Uspokuj się ! bo zaraz cię wysadze na najbliższym śmietniku i zdechniesz tam do cholery ! - Na to Nastka lekko skilnela głową chowając ją w rekach, po to, aby choć trochę zagłuszyć swój szloch
- Parker uspokuj się ! - powiedział drugi mężczyzna który znajdował się z nimi w radiowozie - To przecież jeszcze dziecko ... nic złego ci nie zrobiło tylko tęskni za babcią
- Adam ! Zamknij się to ja tu dowodze ! Nie rozumiesz tego ?! Beczy jak jakaś beksa. Głowa mnie już przez nią boli ! - wydzierał się jeszcze głośniej przez co Nastka musiała zamknąć uszy małymi dłońmi
- Nie obchodzi mnie kto tu dowodzi, zresztą gdybyś się zamknął to by głowa cię nie bolała
- Adam ... - powiedział ostrzegawczym tonem
- wystarczy dawać małej dobry przykład i mówić ciszej to się posłucha - ciągnął dalej
- Pff ... śnij dalej
- Nie muszę śnić żeby to się naprawdę stało . Po pierwsze jeżeli mamy jej dawać dobry przykład żeby była posłuszną , pomocną ,wychowaną dziewczynką . Nie możemy krzyczeć ani też używać wylgarnych słów - dobry policjant ciągną swoją przemowę o dobrym wycowaniu i manierach ale dziewczynce po pieciu minutach się to znudziło i zaczęła się zastanawiać czy mamie i babci żyje się dobrze w niebie wśród aniołków.
{parę minut pozniej}
- Dojechaliśmy - powiedział zły policjant - Wreszcie bo już nie mam zamiaru słuchać tego mamrotania o dobrym zachowaniu . Przecież te porady to przeżytek
- Ha ha ha bardzo śmieszne dobrz że ty nie masz niczego przereklamowanego - powiedział Pan Adam ( dobry policjant ) i poszedł za rączkę z Dziewczynką w stronę wielkiego białego budynku na którym był ten sam biało niebieski napis policja . Po przekroczeniu progu budynku było słychać głośne rozmowy, dzwonienie telefonów oraz zapach parzonej kawy którą babcia z mamą piły . Gdy dziewczynka pomyślała o bliskich mimowolnie łzy zaczeły spływać jej ciurkiem po policzku i chyba Pan Adam to zauwarzył bo zatrzymał się przed Nastią , uklękną i powiedział do niej
- Hej,hej skarbie, jestem Adam. A ty śliczna panienko ? - zapytał ze szczerym uśmiechem który obejmował całą twarz aż po jego duże niebiesko - brązowe oczy
- J-ja jeśtem Nastija - odpowiedziała pięciolatka
- Wiesz Nastka ... bo mogę dociebie tak mówić ? Prawda ?- zapytał a niebieskooka potwierdziła to skinienieniem głowy gdyż bała się że powie coś nie tak i ten miły Pan Adam zacznie się z niej naśmiewać .- Uff to dobrze ... no więc yeraz musimy iść do takiego jedengo pana który będzie musiał zapytać cie o parę spraw związanych z twoimi bliskimi, dobrze?
- A cy tym panem bedze ten zly policjant z samochodziku ? - zapytała pośpiesznie gdyż nie chciała kolejnem konfrontacji z tym nie miłym jak dla niej mężczyzną . Na to określenie Adam się roześmiał a po chwili ale gdy zobaczył jej zaciemnione spojzenie , opopanował oddech i powiedział tylko
- Nie tym razem to nie będzie zły pan z radiowozu
- To djobzie - odpowiedziała i zmierzali do pokoju kilkanaście metrów dalej od nich . Gdy znaleźli się obok duzych debowych drzwi prowadzącego do tajemniczego pokoju Adam poinformował ją jak ma się zachować . a gdy dziewczynka skwitowała jego słowa jednym krótkim " tak ", zostawił ją przed drzwiami i powiedział żeby weszła do tego tajemniczego pomieszczenia . Po dłuższej chwili zastanowień dziewczynki postanowiła uledz pokusie i tam wejsc a gdy to uczyniła zobaczyła przed sobą wielkie krzesło oraz stolik który podobny miała w domu, tyle że tu wszystko było w koloru szarym
- A ty co tu robisz dziecino ?! Tu nie wolno wchodzić osobą postronnym ! - wykrzyknął dosyć postawny mężczyzna z widnoczną już łysiną na głowie
- Aje pan Adam kazial mi tu psyjsc bo chodzi o to ze moja babcie i mame wziely aniolki - odpowiedziała zgodnie z prawdą
- A to ty jesteś tą dziewczynką która nie chciała tu przyjechać - stwierdził
- Njom tiak ale to psez tego zlego pana kr ...
- Dobrze już nie ważne. Teraz siądź na krześle - wskazał na duże metalowe krzesło które sięgało niebieskookiej do klatki piersiowej - i będziesz mi opowiadała czy masz jeszcze kogoś kto mógłby cię wziąć ze sobą - Po dłuższej chwili ociągania dziecko wreszcie usiadło na krześle a policjant zaczął zadawać pytania, wykrecajac w różne strony długopis trzymany w ręce
- No więc tak ... masz na imię Nastia , twoja mama i babcia nie żyją a twój tata ... zaraz chwilke a gdzie informacje na temat twojego taty ? - zapytał i otworzył zieloną teczkę przeszukując jakieś dokumenty. W tamtej chwili dziewczynka przypomniała sobie o kartkach które dała jej babci gdy mówiła że to bardzo ważne . W tym samym momencie gdy Nastka chciała wyciągnąć plik papierów do pomieszczenia weszła młoda kobieta, która miała takiego samego koloru mundurek jak panowie których widziała
- Stefan musisz pujść ze mną znów przyprowadzili obiekt 15, znowu musisz ją uspokoić - na to zdanie Pan Stefan szybkim krokiem opuścił pokój wraz ze swoją towarzyszką a ja postanowiłam po malutku i po cichutku przejść za nimi do tego dziwnego nazwanego obiektu 15 ale gdy zobaczyłam kto jest tym obiektem nie było mi fajnie, tym obiektem była dziewczyna może troche bardzo starsza odemnie . Gdy Pan Stefan podszedł do czarnowłosej dziewczynki ona zaczęła płakać a on jakby nic sobie z tego nie robiąc podszedł do niej bliżej a gdy zaczeła krzyczeć uderzył ją kilka razy w brzuch a z jej ust strumieniami wylatywała krew . Następnie gdy krew przestała lecieć z jej ust mężczyzna uderzył ją jeszcze kilka razy po czym zaczął szybko zbliżać się w kierunku wyjścia z pokoju w którym ją bił. Gdy uświadomiłam sobie że idzie w moją stronę zaczełam szybko uciekać w strone tajemniczego pokoju który niedawno przestał być dla mnie tajeniczy aby się tam ukryć . Po kilku susach znajdowałam sie w pomieszczeniu w którym Stefan wypytywał mnie o rodzinie ... właśnie o rodzinie . Uświadomiłam sobie że mam karty od babci ... ale przeciez nie moge dać a on może je jeszcze zgubić i dlatego poprostu za bardzo sie boję żeby mu to dać więc czym prędzej schowałam papierky do mojej kurteczki. Przez drzwi słyszałam jak pan się zbliża, więc musiałam szybko coś wymyśleć żeby mnie nie wypytywał o rodziców ... o już wiem co zrobie . W błyskawicznym tempie usiadłam na dużym, szerokim i szarym twardym krześle opierając sie łokciami o stół i potpierając na nich głowę . Zamknełam oczy słysząc jak ktoś wchodzi do pokoju
- No pięknie a teraz ona zasneła ! - zaczął krzyczeć szeptem zły policjant który był ze mną i dobrym policjantem w samochodzie
- Oj już nie przesadzj słyszałeś co szef nam rozkazał - odezwał się dobry policjant
- Tak tylko trzeba ją jeszcze zabrać do radiowozu i zawieść do sierocinca
- Dobra to ja ją zaniosę a ty idź już odpalaj radiowu
- Yhym - odpowiedział zły policjant a już po chwili czułam jak duże ręce owijają się wokoło mnie i mnie podnoszą . Po dłuższej chwili znaleźliśmy się na zewnątrz ... wywnioskowałam to po cieple, które daje słońce
- No otwieraj mi drzwi przecież sam ich nie otworze geniuszu - po tych słowach usłyszałam odgłos otwieranych drzwi samochodu i jak ktoś umieszcza mnie na miękkich siedzeniach i zapina pasy
- Teraz możemy jechać

*** 15 minut później ***

- Ej Nastia czas wstać ! Pora iść
- Aje gdze ? - udawanie chyba za bardzo się udalo...
- Do takiego jednego miejsca a teraz nie zadawaj więcej pytań tylko podaj mi rękę - nie czekając długo uścisnełam mu ręke i gdy wysiadłam z samochodu zobaczyłam ładny biały zadbany budynek przypominający szpital ale gdy weszliśmy do środka cały urok prysł bowiem w korytarzu całe ściany były brzydkie. Odpadająca już stara farba lub tapeta albo też w podłodze było pełno dziur nie liczne tylko były zakryte wielgaśnymi doniczkami
- No to już jesteśmy teraz wejdziemy do gabinetu, pani zapisze cię na takiej specjalnej liście i tu zostaniesz - powiedział dobry policjant
- Na djugo - powiedziałam zasmucona
- Ajj tego nie wiem ale za to wiem że będę cię często odwiedzał co ty na to ? - stwierdził Adam . Na potwierdzenie moich słów mocno wtuliłam się w jego nogi i już po krótkiej chwili byłam w zielonkawym ładnym pomieszczeniu w którym zobaczyłam strasznie wysoką starszą panią. Zupełnie jak nie mama, pomyślałam
- Co was do mnie sprowadza ? - zapytała strasznie skrzekliwym głosem kobieta, że ledwo bębenki wytrzymywały
- My chcieliśmy oddać dziecko tutaj do sierocinca i się zmywamy - odpowiedział jej zły policjant
- Dobrze jak tak to proszę o dokumenty dziecka i możecie już go zostawić - po słowach starszej pani zły policjant opuścił pokuj a dobry policjant uklęknoł przedemną i powiedział
- Masz - wyjął ze swojej skurzanej torby małego ślicznego misia - to był mój ulubiony i jedyny miś a teraz przekazuje go tobie i proszę cię o to abyś dobrze sie nim opiekowała - powiedział i poraz ostatni tego dnia się do mnie uśmiechną po czym opuścił pomieszczenie
- Bedje dla cebe - powiedziała Nastia a samotna łza spłyneła po jej zarużowionym policzku

Pisała : Rosctowow 1600 słów
Poprawa małych błędów : no one important69

Daddy's baby | L.HWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu