∞Rozdział 35|| Tom I∞

6.7K 613 216
                                    

W Sali Treningowej rozbrzmiewał odgłos walki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W Sali Treningowej rozbrzmiewał odgłos walki. Dwóch mężczyzn atakowało, parowało i znowu atakowało. Młodszy z nich został odepchnięty i zatrzymał się z ze ślizgiem pod ścianą. Starszy mężczyzna nie czekając, zaatakował długim Katerem. Broń ta przypominała kij, jednak miała różne przydatne właściwości. Czarnowłosy chłopak w ostatniej chwili podniósł dwa treningowe dyski i zablokował cios.

- Jesteś rozkojarzony – stwierdził Mirage – powiesz mi o czym myślisz? Może raczej powinienem spytać o kim.

Theo spojrzał na nauczyciela i pokręcił głową i razem z mistrzem poszedł się napić.
- Nie martw się nic jej nie będzie – powiedział starszy mężczyzna podając uczniowi butelkę z wodą.
Brunet wziął parę łyków, a resztę wylał sobie na głowę.
- Czemu wszyscy stale myślą, że ja myślę o Kayli?

Nauczyciel wzruszył ramionami.
- Widać jak się zachowujecie w swoim towarzystwie.
- Choć staruszku poćwiczyć, a nie filozofuj – brunet wymierzył kuksańca nauczycielowi.
- Staruszku? - Mirage uniósł brwi i podążył za dawnym uczniem.
Po chwili po sali znowu niosły się odgłosy walki. Mirage zamachnął się Katerem, a Theo zablokował go dyskami i przeszedł do ataku. Ciął z dwóch różnych stron, tak że nauczycielowi ledwo udało się zablokować. Brunet wyskoczył i wykonał półobrót i w tym momencie Kater dosięgnął odsłoniętego brzucha chłopaka. Theo wylądował na materacach z cichym jęknięciem.
- Co się stało? Czyżby staruszek ci dokopał? - Mirage pochylił się nad siedzącym Theo i uśmiechnął się złośliwie.
Brunet już miał odpowiedzieć, kiedy do sali wbiegł Mikael, kotołak należący do innej drużyny.
- Mistrzu, dowódco! - stanął przed mężczyznami i przyłożył dłoń do piersi, kłaniając się lekko.

- O co chodzi? - Mirage oparł się o swoją broń.
Chłopak spojrzał się niepewnie swoimi wielkimi brązowymi oczami na Theo.
- Straciliśmy kontakt z Kaylą i Lią. Nie możemy ich wykryć, zupełnie jakby...
Theo zbladł. Nie, tylko nie to, nie mógł przeżyć znowu tego samego.
- Jeżeli nie jesteś pewny, to dobrze ci radzę nie kończ – wysyczał Theo i spojrzał się na chłopaka czerwonymi oczyma. Brunet odrzucił dyski i skierował się do wyjścia.
- A ty dokąd? - spytał Mirage.
Zdenerwowany chłopak odwrócił się, nie przestając iść.
- Jak to dokąd? Ktoś musi je wyciągnąć z tej zatęchłej nory krwiopijców, a jeśli coś im zrobili to, lepiej niech szukają schronu, bo nawet na końcu Wszechświata ich znajdę i wypatroszę.

Sakij była ciemną, ponurą planetą, na której zadomowiły się wampiry. Ich przodkowie wznieśli ogromny czarny budynek na samym szczycie góry. Mroźny wiatr załopotał czarnym płaszczem obserwującego budowle Theo. Jak on nie znosił wampirów, prawie tak samo jak pierworodnych. W tej chwili pomyślał o niej. O jej wielkich szarych oczach, które w przypływie emocji zmieniały się na piękne turkusowe, o jej śmiechu i figlarnym spojrzeniu. Odruchowo uśmiechnął się na tę myśl, jednak po chwili spełzł mu z ust, gdy nadleciała myśl, że może jej już więcej nie zobaczyć. Przez ten tydzień, kiedy jej nie było on gorączkowo myślał o tym co się wydarzyło i powoli docierało do niego. Kayla była dla niego ważna, prawie tak ważna jak Char. Nie pozwoli, aby te pijawki zrobiły jej krzywdę. Zacisnął dłoń w pięść i spojrzał się na swoich towarzyszy. Poruszył głową dając znak bliźniakom. Minor i Ninor wyszeptali zaklęcie i po ziemi przebiegła zielona linia. Tobi podszedł do dowódcy w postaci dla niego charakterystycznej, wielkiego białego tygrysa i warknął cicho, ukazując imponującej wielkości zęby. Po paru minutach elfy odwróciły się do dowódcy,
- Wyłapaliśmy słabe drgania, na poziomie lochów – powiedział Minor.
- Ruszajmy uratować, nasze księżniczki – dodał Ninor.

∞Zaginiona (Merethyl) || Dzieje Cadoii Tom I ∞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz