Rozdział 1 "Biała sowa"

Start from the beginning
                                    

19:54

Bokuto Kōtarō pisze...

Bokuto Kōtarō: I dobrze, zostaw je

Bokuto Kōtarō: Ale?

Shirayuki Suzuran pisze...

19:56

Shirayuki Suzuran: W mojej głowie pojawił się głos pewnego chłopaka, którego nazwałam sobie "zdrowym rozsądkiem".

Bokuto Kōtarō: ...? Jakiego chłopaka?

Shirayuki Suzuran: Przyszłego kapitana naszej szkolnej drużyny siatkówki.

Wyświetlono o 20:01

Przeciągnęła się na krześle, siadając na nim po turecku. Upiła łyk zimnej herbaty, minimalizując przeglądarkę internetową i przenosząc się na program graficzny. Nie minęło nawet pół minuty, a w pomieszczeniu rozległ się odgłos piosenki, którą Suzuran ustawiła na połączenie przychodzące od tylko jednego człowieka.

Koutarou, powiedziała w myślach, szukając na oślep dotykowego telefonu. Kiedy odebrała połączenie, zaczęła poważnie zastanawiać się nad tym, czy to aby na pewno był dobry pomysł.

Każdy wie, że podekscytowany Bokuto Koutarou to głośny Bokuto Koutarou.

- Ha -

- O boże, Suzu! Nie mów, że twoim głosem rozsądku jest Kuroo Tetsurou! Kiedy to się stało, jak to się stało, czemu on, czemu ja nic nie wiem, ja...

Rozłączyła się, rozmasowując skronie. Trzy sekundy.

Kiedy tym razem ona zadzwoniła, Bokuto odebrał zaraz po pierwszym sygnale.

- Wybacz, Koutarou - powiedziała na wstępie, podłączając tablet graficzny do komputera. - ale tak szybko i głośno mówiłeś, że nie zrozumiałam ani słowa.

- Pfff - mruknął. - Nie musiałaś się rozłączać, to nie było miłe!

- Przepraszam - odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie. - Zrekompensuję ci to, obiecuję.

- Spróbowałabyś nie! - podniósł głos, nadal udając obrażonego. - Więc? O co chodzi z tym zdrowym rozsądkiem?

Oparła głowę o dłoń, wpatrując się w ekran monitora.

- A jak tam siatkówka? - zapytała, modląc się w duchu, żeby Bokuto kupił ten trik.

Czasami miała ochotę udusić siebie za to, że nie miała daru wywijania się z nieprzyjemnego tematu.

- Suzu, nie zmieniaj tematu.

Westchnęła cierpiętniczo, poprawiając okulary dłonią, którą jeszcze chwilę temu podpierała podbródek.

- No bo widzisz - zaczęła, przymykając oczy. - Jakieś trzy dni temu był u mnie Kuroo Tetsurou.

- Ee? Tak? - rzucił Bokuto, jęcząc na końcu wypowiedzi. Suzuran przełknęła głośno ślinę, wsłuchując się w co raz to głośniejsze jęki Koutarou. - I.. co on robił...u ciebie?

- Kou...? Mogę wiedzieć, co ty właśnie robisz?

- Ja? Próbuję rozruszać zakwasy, ale mi nie idzie - mruknął, cmokając ustami na końcu. Suzuran odetchnęła, ganiąc się w myślach za swoją głupotę. Ona na prawdę pomyślała, że Bokuto w czasie rozmowy umila sobie czwartkowy wieczór. - Suzu, błagam cię... Jak już TO robię to jak nie słyszysz, serio.

Storczyk | Kuroo T.Where stories live. Discover now