one

425 16 4
                                    

Jak każdego popołudnia siedziałem w pokoju i robiłem.. nic. Nic nie robienie jest moim ulubionym i właściwie jedynym zajeciem. Moje życie chyba można nazwać dosyć nudnym. Leżałem na łóżku z telefonem w reku, gdy usłyszałem pukanie w okno. Nie musiałem nawet spogladać w tamta strone, aby wiedzieć, że po drugiej stronie szyby znajduje sie Zayn. Ten chłopak był moim jedynym przyjacielem i tym elementem mojego życia, którego napewno nie można było nazwać nudnym. Podniosłem sie cieżko z łóżka i otworzyłem mu.
-Louis!
-Ciebie też miło widzieć - odpowiedziałem uśmiechajac sie.
-Idziemy na impreze! - wykrzyknał uradowany.
Odsunałem sie lekko od niego i opadłem na kanape.
-Ja myśle, że em chyba nie moge, mam wiele spraw do załatwienia - odpowiedzialem cicho.
Zayn zrobił urażona mine i spojrzał na mnie z politowaniem.
-Mógłbyś sie czasem rozerwać sztywniaku - usiadł na łóżku krzyżujac rece.
Patrzyłem sie na niego ze zdziwieniem w oczach. Czy On właśnie nazwał mnie sztywnym? Może nastepnym razem zamiast otwierać mu to głupie okno po prostu zepchne go z dachu?
-Nie jestem sztywniekiem, po prostu nie mam czasu na takie rzeczy - odpowiesziałem, a mulat spojrzał na mnie z wysoko uniesiona jedna brwia.
- Teraz masz, wiec korzystaj - zasugerował.
Miał racje. Trudno było mi to przyznać, ale miał racje. Czułem, że nie powinienem iść na te impreze, ale musiałem udowodnić Zaynowi, że potrafie dobrze sie bawić.
- Pojde.
Chłopak uśmiechnał sie szeroko.
-Ubierz sie, czekam na dole - klepnał mnie lekko w tyłek na co sie zarumieniłem i wyszedł. Schowałem twarz w dłoniach i przeklinajac w myślach mój brak asertywności i zbliżyłem sie do szafy. Wyjałem z niej czarne rurki i ciemno różowy t-shirt, które po chwili znalazły sie na mnie. Przeczesałem palcami moje włosy ułożone w grzywke i po chwili namysłu nałożyłem na nie wianek. Wyszedłem przed dom i skierowałem sie do auta, w którym od 15 minut czekał na mnie Zayn. Usiadłem obok niego i poprawiłem włosy w lusterku samochodowym.
- Najpierw bedzie koncert, potem impreza - powiedział chłopak na co pokiwałem ze zrozumieniem głowa.
- Kto bedzie grał? - zapytałem zainteresowany, naprawde zamierzałem sie dzisiaj dobrze bawić.
- Harry Styles - odpowiedział na co moje policzki przybrały lekko różowy odcień. Znam Stylesa, jednak nie wydaje mi sie aby pałał do mnie sympatia. Dokuczanie mi chyba jest jednym z jego hobby. Ale ja.. wydaje mi sie, że nawet go lubie. To nie tak, że podoba mi sie w tajemnicy. Oczywiście, że nie. Ja go po prostu lubie.
- Co sie z toba dzieje Lou? - zaśmiał sie mulat patrzac na mnie ze zdziwieniem.
- N-nic, po prostu kojarze go ze szkoły, nie sadziłem, że gra - moje policzki postanowiły zrobić mi na złość i rumieńce stały sie jeszcze bardziej widoczne. Chłopak zaśmiał sie ponownie i przekrecił kluczyki w stacyjce kierujac sie na impreze.

Rogue// l.sWhere stories live. Discover now