Rozdział 1

21.1K 553 15
                                    


- Uważaj jak łazisz, grubaśnico!
Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.
- Chodź Maja, nie warto. - złapała mnie za rękę Judyta, moja przyjaciółka i kompanka z ławki.
- Chcę już koniec tej szkoły.. mam dosyć tego cholernego dupka! Czemu on mi tak uprzykrza życie? Co ja mu zrobiłam?! - rzucałam słowami, ocierając twarz od mokrych łez.
- Tyle razy Ci mówiłam, że masz się nim nie przejmować, bo jest zwykłym chamem. Ani nim, ani nikim innym, którzy..
- Którzy rzucają wyzwiskami ze względu na moją tłustą dupę, wiem.
- Maja.. skończ już się nad sobą użalać, okej? Nie maż się, bo tylko psujesz ładny makijaż. Jesteś wartościową dziewczyną i bardzo ładną. Nie masz powodów do tak złej samooceny.

A jednak. No bo nie zawsze umiem poradzić sobie w sytuacji, kiedy ktoś miesza mnie z błotem, tylko ze względu na to, że jestem gruba. Gruba? O nie, jestem tłusta. I mimo, że Judyta oraz rodzice wspierają mnie i tłumaczą, że jestem wspaniałą dziewczyną, to i tak odechciewa mi się żyć. Zwłaszcza przez niego. Przez Mikołaja.

To on przez wszystkie lata szkolne dokuczał mi na każdym kroku, wyśmiewał się ze mnie i robił na złość. Razem ze swoimi koleżkami tylko czekali na moment, aż podwinie mi się noga i strzelę jakąś gafę. Chociaż i bez tego mieli dobre powody do naśmiewania się ze mnie. Pech chciał, że po gimnazjum poszedł do tego samego liceum co ja i na dodatek na ten sam profil. Nie mam zbyt dużo przyjaciół, o co też posądzam Mikołaja, który skutecznie potrafi przekabacić każdego na swoją stronę, ale znajdą się tacy, którzy dostrzegają to, co mam w środku. Taką osobą jest Judyta. Poznałyśmy się pierwszego dnia w nowym liceum, kiedy to obie spóźniłyśmy się na pierwszą lekcję. Usiadłyśmy w jednej ławce i od tej pory stałyśmy się dobrymi przyjaciółkami. Przy Judycie czuję się naprawdę sobą, mogę robić i mówić co chcę. Przy innych bardzo się spinam i czuję się niepotrzebna. Zwłaszcza, że nie każdy ma ochotę na rozmowę ze mną.
- W sobotę organizuję ognisko. Wpadniecie? - przeczytałam na głos wiadomość napisaną ołówkiem, na małej zwiniętej karteczce. Nie było podpisu, więc rozejrzałam się po klasie. Z końca sali uśmiechnęła się do mnie Martyna.
- Idziemy? - zagadnęła szeptem Judyta.
- Ja odpadam. Skoro robi to Martyna to Mikołaj będzie na pewno, zresztą gdzie go nie ma.. - prychnęłam i schowałam karteczkę do piórnika.
- Nie wygłupiaj się. Będziesz znów siedziała cały dzień w domu i zamartwiała się nad swoim losem?
- Nie denerwuj mnie takimi słowami..
- To Ty mnie nie denerwuj. Dawaj mi tą kartkę. - wzięła mój piórnik i wyjęła pognieciony liścik.
- Co robisz? - zapytałam szeptem. 

Profesor od matmy już raz uwagę nam zwrócił.

- Odpisuję na zadane pytanie.
O nic już nie zdążyłam zapytać, bo tym razem nauczyciel wydarł się na nas, posyłając za karę do tablicy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hj, hej! Witam w pierwszym rozdziale. Mam nadzieję, że się spodoba do zobaczenia :D !

Przyjaźń czy miłosc?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz