Hi Sweetie! 1

10.9K 468 295
                                    

Jestem Lucy Wiliams mam obecnie 17 lat, miałam młodszą siostrę Sally. Niestety ona gdzieś zaginęła po kilku miesiącach rodzice zmarli w wypadku, a ja trafiłam do rodziny zastępczej. Od tamtej pory przestałam z kim kolwiek rozmawiać, dlatego każdy mówi na mnie niemowa.

Uciekłam z domu....wreszie. Miałam dosyć tej rodziny. Tak uciekłam z rodziny zastępczej. Po co? Bo mnie torturowali i bili, głównie ich syn Martin. W szkole uważano go za ciacho. Mi zazdroszczono, że z nim mieszkam. Mnie to nie cieszyło, dla mnie to był tylko laluś i dupek. Mniejsza z tym.
Od jakiegoś czasu udaje mi się porozumieć myślami z pewną postacią, której nawet nie znam.
Wracając, biegłam do lasu. Miałam ze sobą jedynie plecak, a w nim najpotrzebniejsze rzeczy.(telefon, słuchawki, kilka ubrań, trochę jedzenia i pieniędzy) Po kilkunastu minutach ciągłego biegu przysiadłam pod drzewem i jadłam kanapkę. Czułam, że ktoś mnie obserwuje. Rozglądałam się ale nikogo nie widziałam. Ruszyłam dalej, po drodze mijałam kartki zawieszone na drzewach. To były kartki Slendera. Nie bałam się niczego. Po chwili przeszył mnie ostry ból w plecach. Miałam potworne rany i blizny na ciele. Usłyszałam za sobą jak ruszyli w pościg za mną. Postanowiłam schować się w krzaki. To był błąd wpadłam w pułapkę na niedźwiedzie.

-Cholera teraz mnie dorwą i będzie po mnie. Spokojnie Luce będzie dobrze. Tylko zachować spokój.-uspakajałam się w myślach

Po kilku minutach głosy ludzi poszukujących mnie ucichły. Nagle zaczęło szumieć mi w głowie potem znowu zawroty głowy i leżałam na ziemi zwijając się z bólu. W oddali zobaczyłam wysoką postać w garniturze bez twarzy?!
-Proszę niech mi chociaż pomoże.-pomyślałam
-Spokojnie dziecko....-odpowiedział ktoś a raczej ta postać
Gdy był coraz bliżej wiedziałam, że to Slenderman.
-Pomóż mi........-to były ostatnie słowa jakie pomyślałam i zemdlałam

Obudziłam się w jakimś pokoju gdzie dominował kolor grantowy. Próbowałam wstać, w końcu udało mi się. Spojrzałam na siebie na klatce piersiowej miałam bandarze, na rękach i nogach. Rozglądałam się po pomieszczeniu, dostrzegłam kartkę na biurku. Rozwinęłam ją i przeczytałam:

 Rozwinęłam ją i przeczytałam:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Cholercia czyli to nie sen. Naprawdę go widziałam. No dobra zrobię jak napisał, nie chcę mieć jeszcze kolejnych problemów.-pomyślałam

Na krześle leżała czarna spódnica i granatowa koszulka na ramiączka. Gdy się ubrałam, a robiłam to bardzo powoli, zeszłam na dół. Po schodach szłam powoli aby nie poślizgnąć się. Udałam się w stronę salonu, siedziało tam trzech wysokich mężczyzn. Wystraszyłam się, ale usłyszałam głos w głowie.

-Spokojnie dziecko. Chodź do kuchni.
-Dobrze.-odpowiedziałam w myślach
Ruszyłam w stronę kuchni tam zobaczyłam....

******
Heloł moi mili czytelnicy.
Robię takie nagłe z buta wjeżdżam z nową książką. Tak więc życzę wam miłego czytania.

Ale jeśli jesteś nowym czytelnikiem i nie znasz jeszcze moich innych książek zapraszam ^-^

Hi Sweety! // Hi Sweety I'm Back! [Zakończone]Where stories live. Discover now