Nagle ktoś zakrył moje usta i podniósł. Zaczęłam się wiercić w uścisku osoby, ale nie udawało się. Wciągnął mnie w jakąś ślepą uliczkę, w ogóle nie znałam terenu. Postawił mnie na ziemi i odkrył usta, wtedy miałam okazję i zaczęłam bardzo głośno krzyczeć.
- Nikt ci już nie pomoże, jesteś moja... - powiedział bardzo przerażającym tonem.
*Leo*:
Tak naprawdę to cały czas za nią szedłem, aż do momentu, kiedy poczułem wibracje w kieszeni, dzwonił Charlie, musiałem odebrać. Po zakończonej rozmowie usłyszałem krzyki, bez względu na wszystko kierowałem się w stronę odgłosów.
***
Wsadził swoją rękę pod moją bluzkę, drugą przyduszał moją szyję. Nie dałam rady nic powiedzieć ani oddychać. Na szczęście za nim pojawił się Leo. Gwałciciel puścił mnie i szybko uciekł. Przytuliłam się do chłopaka.
- Dziękuję... przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam, wiem, chciałeś mi pomóc - Zaczęłam płakać.
- Nie płacz... za mocno naciskałem, nie powinienem. - Pocieszał mnie. - Nic ci nie jest?
- Nie wiem, ale ciężko jest mi oddychać i boli mnie szyja. - Przejrzał miejsce, które było powodem braku tlenu.
- Nicole, masz siną szyję, trzeba jechać do lekarza!
*Leo*
Wziąłem ją pod rękę (?)... niestety zemdlała. Nie wiedziałem co zrobić, emocje mnie kontrolowały. Jednak jakoś udało mi się wystukać trzy cyfry i połączyłem się ze pogotowiem.
Przyjechali dość szybko. Zabrali dziewczynę, a ja z Charlsem pojechaliśmy za nimi do szpitala.
Pierwsza noc:
Nic, żadnych znaków, nie obudziła się. Leży pod kroplówką. Patrzę na jej twarz, całkiem blada, rany na szyi, jakby się powiesiła...
Pierwszy dzień:
Wyglądała tak samo, przez całą noc się nie ruszyła... na szczęście oddycha. Od czasu do czasu pielęgniarka przychodzi i wymienia kroplówkę.
Druga noc:
Nic! NADAL NIC, k*rwa! Siedzę ciągle obok niej... Charlie ma mnie już dosyć, bo musimy wracać do nagrywania cover'ów. Ale ja stąd nie wyjdę!
Drugi dzień:
Wygląda lepiej, jej twarz już nie przypomina szpitalnej ściany, a szyja jest mniej zielona niż wcześniej, lecz nadal śpi...
Trzecia noc:
Nucę jej nasze piosenki, trzymam jej rękę, mówię ciągle do niej... otwiera oczy.
- Nicole, słyszysz mnie? - zapytałem nieco głośniej.
- Leo? - wyjąkała ciszej
Szybko pobiegłem po jakąś pielęgniarkę, a ona zawołała doktora. Kazali mi wyjść z sali szpitalnej, niechętnie to zrobiłem, ale musiałem.
Kolejne kilka godzin spędziłem siedząc na korytarzu...
***
W połowie nocy otworzyłam oczy, przede mną ukazała się postać chłopaka o brązowych włosach, był to Leo. Zawołał pielęgniarkę, a ta innego doktora. Co chwilę traciłam przytomność. Teraz jest już lepiej, ale nie czuję się na siłach.
Ktoś zapukał do mojego pokoju, był to Charlie z pocieszającym uśmiechem na twarzy i roztrzepanymi, blond włosami.
- Cześć księżniczko... jak się czujesz? Kazałem Leo wrócić do domu był padnięty, potrzebował snu... nie gniewasz się? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.
- Oczywiście, że nie, sama bym tak zrobiła. Moje samopoczucie ma się do bani... - odpowiedziałam szczerze.
- Chciałabyś o czymś porozmawiać? - zapytał, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie... chociaż... - Zamyśliłam się na chwilę. - Odpowiedz mi, ale tak szczerze... dlaczego Bars tak bardzo się mnie przyczepił... jestem tylko zwykłą dziewczyną, Bambino. - Spuściłam głowę. - To miałobyć spotkanie, zrobienie sobie zdjęcia i koncert. Na razie wszystko trwa w waszym towarzystwie, ale nie powinno tak być, nie powinnam być w jakiś sposób wyróżniona.
- Zauważyliśmy twój bandaż, Leo od początku szukał takiej osoby jak ty, do porozmawiania o tym wszystkim, ja niestety nie mogłem tego zrobić... ty byłaś naszym zdaniem, dobrym wyborem, ale to wszystko zmieniło się jak na pstryknięcie palca. Coś tak po jego czynach i zachowaniu czuję, że on się w tobie podkochuje. Moim skromnym zdaniem jest to bardzo dziwne, ponieważ znacie się krótko.
Do sali wszedł brunet. Wyglądał pewnie lepiej niż wcześniej.
- Hej Nicole... przepraszam, że poszedłem. - Jego mina była wyraźnie smutna.
- Nie nic się nie stało, Charlie właśnie wszystko mi wytłumaczył. - odpowiedziałam.
- O czym rozmawialiście?
- A o wszystkim i o niczym tak jakby.. ja już chyba będę leciał, bo Chloe na mnie czeka, to pa! Zdrowiej szybko! - powiedział w pośpiechu blondyn i zniknął za drzwiami.
- Powiedz mi... czemu tu jeszcze jesteś? Czemu nie wyjeżdżasz dalej w trasę i nie nagrywasz kolejnych piosenek razem ze swoim przyjacielem?
- Przecież wiesz, że chcę ci pomóc.
- Nie bądź taki tajemniczy nie lubię takich osób. Nie chodzi tu tylko o to. - Zrobiłam złą minę, która mi nie wyszła bo od razu zaczęliśmy się śmiać.
DU LIEST GERADE
Koncert, który zmienił moje życie. ||BAM [ZAWIESZONE]
Fanfiction| KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWIANIA BŁĘDÓW! | Piętnastoletnia Nicole w końcu wybiera się na koncert Bars And Melody, czyli jej ulubionego zespołu. Tam na M&G chłopaki zauważają jej rany po samookaleczeniu się, dziewczyna nie chce być znowu czyimś proble...