16

6.3K 245 34
                                    

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM PROSZĘ PRZECZYTAJ :* KIERUJĘ SIĘ DO WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW !!!
życzę miłego czytania mam nadzieję że się wam spodoba i nie zawiodłam was :* Kocham ♡

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Luke

Siedziałem przy jej szpitalnym łóżku i czekałem, aż wreszcie otworzy swoje piękne, zielone tęczówki. Nie mogłem sobie wybaczyć tego co się stało, zasłaniała mnie własnym ciałem, tak jakby wiedziała, że Alex chce zrobić mi krzywdę. Moja kochana Renee, cierpi przeze mnie... Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś jej się stało, mimo wszystko wciąż w głowie mam pisk maszyn kiedy zabierali ją na blok. Jej serce przestało pracować, ale udało się. Żyje. Nie wiem co bym zrobił gdyby umarła, załamałbym się. Nie mogę jej stracić, nie teraz, od samego początku wiedziałem,że połączy nas coś więcej. Widywałem ją na ulicach Sydney, ale nie znałem jej imienia, nie chodziłem z nią do tej samej szkoły, a tu nagle zjawia się. Dziewczyna moich nocnych rozmyślań, snów i marzeń. Cały mój świat, który teraz leży tutaj przeze mnie. Wstałem z krzesełka na, którym siedziałem i puściłem jej dłoń. Spojrzałem przez okno, które było obok łóżka brunetki i oparłem dłonie o parapet i spuściłem głowę. Po moim policzku spłynęła jedna maleńka, słona łza. 

Co jeżeli ona się nie obudzi? 

Ta myśl prześladowała mnie od samego początku, lekarze twierdzili, że wybudzi się lada dzień, ale minęły już trzy doby, a Reneesme nawet nie poruszyła palcem. Uniosłem swoją głowę do góry, za oknem zaczęło padać, a to niecodzienny widok w Sydney, tym bardziej, że jest środek lata.

Wróciłem na moje początkowe miejsce i oparłem swoje czoło o zewnętrzną część dłoni zielonookiej, nawet nie wiem kiedy zdążyłem odpłynąć.

-Luke... - momentalnie otworzyłem swoje oczy, słysząc ten cichy głosik. 

-Renee obudziłaś się. Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie bałem. -pocałowałem jej dłoń, po czym podniosłem się i złożyłem pocałunek na jej czole. -Myślałem... nie wiedziałem... skarbie dlaczego to zrobiłaś? Po co chciałaś mnie bronić? To ja powinienem tu teraz leżeć, nie ty...- mój głos drżał, zaczynał się łamać, a w oczach Reneesme pojawiły się łzy. 

-Luke..ja to zrobiłam żebyś nie cierpiał... -zaczęła płakać, usiadłem obok niej i przytuliłem, a po chwili leżeliśmy w swoich objęciach na szpitalnym łóżku. Delikatnie gładziłem jej plecy, aby mogła się trochę uspokoić. Po kilku minutach słyszałem jak jej oddech się unormował musiała zasnąć. Nie ruszałem się ani o milimetr, moje słoneczko musiało odreagować. Usłyszałem otwierające się drzwi do sali mojej kochanej siostrzyczki. 

-Luke, dlaczego leżysz na jej łóżku? - zapytał Rufus, kiedy wszedł do pomieszczenia.

-Bo ona, się obudziła i nie chciałem żeby płakała...- nie wiedziałem co tak naprawdę więcej powiedzieć , mężczyzna zauważył to i tylko skinął głową siadając na białej sofie naprzeciwko. 

-Może pójdziesz coś zjeść? Siedzisz tu od trzech dni, i z tego co mówiły pielęgniarki nie wychodzisz.- spojrzałem na niego, a potem na twarz Renee i musnąłem jej rozchylone wargi, a ona cichutko zamruczała i obróciła się.- widzisz nawet ona chce żebyś poszedł coś zjeść. 

Podniosłem się delikatnie, aby nie obudzić dziewczyny i skierowałem się do bufetu. Wszedłem do pomieszczenia i oczywiście zauważyłem moje ulubione tacos, poprosiłem o nie kobietę stojącą przy kasie, a ta podała mi je. 

-Czy coś jeszcze pan sobie życzy? - zapytała z przesłodzonym uśmieszkiem.

-Dziękuję muszę wracać do mojej dziewczyny.-powiedziałem i odwróciłem się poprawiając grzywkę.  Słyszałem jak mruczy coś pod nosem, ale nie odwróciłem się, kocham tylko moją Renee. 

Wróciłem do jej sali, rozmawiała ze swoim ojcem. Uśmiechnąłem się do niej ciepło i usiadłem na skraju łóżka, jedząc moje tacos. 

-Jak się czujesz? - zapytałem ją kiedy skończyłem jeść.

-Mogło być lepiej.-zachichotała i promiennie uśmiechnęła się w moją stronę. Przybliżyłem się do niej i przytuliłem.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wreszcie się obudziłaś. - pocałowałem jej czoło i spojrzałem w oczy.-Wiesz, że cię kocham? -uśmiechnąłem się i złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku, a ona wtuliła się w moją klatkę piersiową. Siedzielibyśmy pewnie tak przez długi czas, gdyby nie chrząkanie Rufusa, oraz przyjście jednego z lekarzy, którzy opiekowali się Reneesme.

-Widzę, że już się obudziłaś . To bardzo dobrze, bo ten blondynek odchodził od zmysłów, siedząc tutaj. - powiedziała pielęgniarka, która wyłoniła się zza pleców, lekarza. Zarumieniłem się delikatnie, a mój skarb tylko się zaśmiał. Musiałem szybko wstać z jej łóżka i najlepszym rozwiązaniem byłoby wyjście z sali, ponieważ kobieta pobierała jej krew do badań, a ja na sam widok igły mam ochotę zemdleć lub zwymiotować. Jednak zostałem, ponieważ Renee chwyciła moją dłoń i raczej nie miała zamiaru jej puścić. Nie wiem skąd miała tyle siły, ale to wskazywało na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

-Zrobimy ci jeszcze kilka badań i wrócisz pod koniec tygodnia do domu. Na pewno się cieszysz.-powiedział lekarz i skierował wzrok w moją stronę. 

No co oni się tak mnie uczepili?!

Reneesme, chichotała na każde ich spojrzenie i zapewne z mojej miny, no nie codziennie zdarza się, że ludzie w szpitalu patrzą na ciebie jak na jedzenie, albo obiekt badań, jak laboratoryjny szczur. Kiedy mężczyzna wyszedł ponownie usiadłem na jej łóżku, ale nie rozmawiałem z nią, byłem zajęty planowaniem niespodzianki na jej powrót. Chciałem żeby wszystko było perfekcyjne i dopięte na ostatni guzik. 

-Przestań stukać w ten telefon! - krzyknęła, śmiejąc się i próbowała wyrwać mi urządzenie. 

-Oj, no dobrze, ale przestań się wiercić masz kroplówkę.- schowałem je do kieszeni jednak nie na długo. Po kilku minutach otrzymałem wiadomość od Calum'a.

Od: Azjatejszyn imitejszyn 

Wszystko jest prawie gotowe, jedynie 

brakuje ciebie i Renee, no i twojej 

gitary Romeo :D

-Luke! Jak nie przestaniesz, to pomyślę... um... że mnie zdradzasz.-powstrzymywała uśmiech, przygryzając wargę. 

-Ja? Ciebie? Proszę cię, lepszej dziewczyny niż ty nie znajdę. Jesteś ósmym cudem świata. - powiedziałem i wpiłem się w jej usta. -Jesteś śliczna kiedy masz rumieńce na twarzy.-odsunąłem się od niej i delikatnie pogładziłem jej policzek, a ona chwyciła moją dłoń i wtuliła w nią głowę. 

-Co ty knujesz Hemmings?-zapytała przyciągając mnie delikatnie do siebie za koszulkę. 

-Przecież wiesz, że nic nie mam do ukrycia. -uśmiechnąłem się i musnąłem jej nosek swoim. 

-Tak jasne, jasne ty to nie Calum, przy nim czujesz się jak w wyszukiwarce Google. Dobrze nie zadasz pytania, a on już ci odpowie i się wygada na każdy temat.

O, kurwa zapomniałem, że Hood ma przydługi język...

-Wiesz co? Może przestaniemy o nim rozmawiać. Bo chcę ci coś powiedzieć, a to ważne.- Renee spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, pokazując dłonią abym kontynuował.-Napisałem dla ciebie piosenkę...


♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡  

Wróciłam ! Dzień doberek <3

Wiem  wiem długo mnie nie było, niestety szkoła :( 

Teraz ważna informacja! Rozdziały będę dodawać w piątki na 100% a w weekend maraton tak na 65% bo wiecie nie zawsze mi się uda coś napisać w tygodniu. 3 gimba to nie przelewki :(

Mam nadzieję, że mi wybaczycie :*

I pytanko do was jak myślicie co to za piosenka? <3 piszcie w komentarzach :*

Kocham was jesteście najlepszymi czytelnikami, bez was nie byłoby mnie tu :*

~Katie 

DESIRE | L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz