Dwa dni później
Emily'spov
Rick w dzień naszej „kłótni" wrócił późno, ale jeszcze udało mi się z nim porozmawiać i dojść do porozumienia. Nie chciałam się z nim kłócić, naprawdę nie miałam na to ochoty. Był dla mnie ważny i nie chciałam go stracić. Potrzebowałam go i jego wsparcia. Tak myślę.
Stanęłam przed lustrem, patrząc na swoje odbicie i pokręciłam sama do siebie głową. Nie wiem jak długo tak wytrzymam. Co prawda, Justin się nie odzywał i powinnam się z tego cieszyć. Może postanowił jednak wyjechać? Przygryzłam wargę, myśląc nad tym. Ja bym wyjechała gdyby powiedział mi, że kocha kogoś innego. Chyba nie chciałam żeby zniknął znów z mojego życia. Jason go potrzebował i taka była prawda. Jason potrzebował taty i Justin powinien się nim teraz zaopiekować, nieważne co między nami się dzieje. Westchnęłam do siebie głośno, chowając twarz w dłoniach. Czy moje życie musi być takie popieprzone?
***
-Mamo! – zawołał Jason, wybiegając z sali w przedszkolu, a ja uśmiechnęłam się szeroko, kucając i kiedy do mnie podbiegł, przytuliłam go mocno.
-Cześć, skarbie. Jak tam?
-Dobrze, byliśmy na placu zabaw – powiedział radośnie, a ja zachichotałam, podnosząc się i łapiąc jego rączkę po czym ruszyliśmy w stronę szatni, a chłopiec zaczął mi opowiadać co robił w przedszkolu. To szalone jak szybko dorósł. Dopiero co miał kilka miesięcy, a teraz ma już 3 latka. A ja 21, cholera. Ten czas tak szybko leci. Zanim się obejrzę, będę już stara, a Jason będzie miał własną rodzinę.
Wyszliśmy z przedszkola i ruszyliśmy w stronę mojego samochodu. Jason cały czas podskakiwał i gadał sobie pod nosem, przez co nie mogłam przestać się uśmiechać. Był takim uroczym i kochanym chłopcem, a do tego pięknym. Będzie naprawdę przystojny. Po tatusiu..
-Mamo, a dzisiaj pójdziemy do taty? – zapytał nagle Jason, a ja przełknęłam ślinę, spoglądając na niego.
-Nie, skarbie. Tata dziś nie może – westchnęłam cicho, uśmiechając się do chłopca słabo.
-Zawsze to mówisz – burknął, wyrywając swoją rączkę i krzyżując obie na piersi. Cholera. Co ja miałam zrobić? Przecież nie mogłam tak po prostu znaleźć Justina i do niego pojechać. Nie byłam gotowa żeby znów go zobaczyć, nie chciałam go zobaczyć. I nieważne jak bardzo pragnęłam szczęścia swojego synka, nie mogłam tego zrobić. A już na pewno nie teraz.
-Nie obrażaj się – mruknęłam, kucając przed nim i położyłam dłoń na jego bioderku – Jak będziemy mogli to pojedziemy do taty, obiecuję, ale nie teraz, dobrze? W zamian za to, kupię ci lody i obejrzymy razem jakąś super bajkę, hm? – uniosłam brew, patrząc uważnie na chłopca i odetchnęłam z ulgą kiedy uśmiechnął się delikatnie, kiwając swoją głową. Wzięłam go na ręce i wsadziłam go do fotelika w samochodzie, a potem sama do niego wsiadłam, odpalając silnik i wyjeżdżając na ulicę.
-Kocham cię, mamusiu – powiedział słodko Jason, przez co na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech.
-Ja ciebie też, skarbie. Bardzo mocno.
Dzień minął mi szybko i nawet przyjemnie. Po obejrzeniu bajki z Jasonem, poszliśmy razem z Carly do parku. Chris miał iść z nami, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Ostatnio dziwnie się zachowywał. Nawet nas nie odwiedzał, rzadko się odzywał, a jak już się odzywał to rozmawialiśmy może przez 5 minut. Nie mam pojęcia o co chodzi. Swoją drogą, jestem ciekawa czy spotkał się z Justinem. W końcu bardzo się zaprzyjaźnili, byli dla siebie jak bracia. Nieważne, Chris i tak mi nie powie. Przez całe trzy lata w ogóle bardzo mało ze mną rozmawiał na temat Justina. Unikał tego tematu za każdym razem, ale chyba go rozumiem, jeśli Carly potraktowałaby go tak jak Justin mnie.. nieważne jak bardzo jest dla mnie ważna, też bym nie chciała mieć z nią kontaktu.
YOU ARE READING
Unconditionally Part II
Fanfiction„Myślę... myślę, że skoro wszystko jest skończone, to po prostu powraca w migawkach, wiesz? To jak kalejdoskop wspomnień. Po prostu wszystko wraca. Ale on nigdy tego nie robi. Myślę, że część mnie wiedziała od chwili gdy go ujrzałam, że tak się stan...
