Odwiedziny.

1.3K 76 13
                                    

Przechadzaliśmy się po dziedzińcu Hogwartu już dobre, pare godzin. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy, śmialiśmy się. Rozmawiało mi się z nim jak nigdy dotąd. Dzięki niemu nie myślałam w ogóle o Krumie ani o rozmowe z Dumbledorem. Poszliśmy nad jezioro, niedaleko chaty Hagrida. Nie mogłam przestać wpatrywać się w jego zielone, o ciemnych rzęsach oczy. Odwzajemniał spojrzenie. Myslę, że zaczynałam coś do niego czuć. Ale niestety nie wiem czy z wzajemnością. Gdy byliśmy już w drodze do dormitorium, wpadł na nas profesor Dumbledore.
-Harry, Hermiona. Dzień dobry.
-Dzień dobry panie profesorze - odpowiedzieliśmy.
-Hermiono, jak samopoczucie?
-Gdyby nie Harry, to pewno nadal bym leżała w łóżku i się zamartwiała - uśmiechnęłam się.
Widać było po Harrym, że się zawstydził.
-Cieszę się. Hermiono mam dla ciebie wieści, które mogą ci się niestety nie spodobać.
-Co takiego? - spytałam zmartwiona.
-Po pierwsze Wikror Krum odzyskał przytomność. A po drugie... - i tutaj się zatrzymał patrząc na mnie jakby ze strachem w oczach - a po drugie poinformowałem twoich rodziców o wszystkim.
-Słucham?! Jak to? Dlaczego?! - nie wierzyłam w to co do mnie mówił.
-Powinni wiedzieć, to twoi rodzice.
Masz zezwolenie wyjechania do domu na dwa tygodnie.
-Nie! Ja nie chcę tam jechać, proszę pozwolić mi zostać.
Ignorując moją prośbę odpowiedział tylko: "Możesz wziąć ze sobą do towarzystwa Harry'ego". Uśmiechnął się i odszedł.
-Jak widać mamy dwutygodniowy urlop - zaśmiał się zielonooki.
-Nic nie rozumiesz Harry.
-To pozwól mi zrozumieć. Powiedz dlaczego tak bardzo nie chcesz jechać do domu?
Popatrzyłam się na niego smutno. Nie wiedziałam jak mu to wytłumaczyć. On nie może się o tym dowiedzieć. Nikt nie może. Znienawidzi mnie.
-Nie mogę ci powiedzieć.
-Myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic.
-Bo nie mamy.
-To o co chodzi?
Westchnęłam.
-Dowiesz się na miejscu.

* * *

Miałam kilka dni na przemyślenie czy chcę jechać do rodziców. Oczywiście odpowiedź z mojej strony brzmiała stanowcze "nie". Ale Dumbledore nalegał. Więc zgodziłam się. Za dwa dni wyjeżdżamy. Harry bardzo się cieszył, że w końcu pozna moich rodziców - mugolii. Ja aczkolwiek, nie byłam zbyt zachwycona.

* * *

To już dziaiaj. 7 Września. Dzisiaj wyjazd.
Postanowiłam, że przed wyjazdem przejdę się jeszcze po sekretnym ogrodzie. Naczerpnąć świeżego powietrza.
Z tym miejscem nie mam zbyt dobrych wspomnień. Gdy przechadzałam się po tym "pięknym" miejscu, nagle zauważyłam osobę, której nie chciałam już nigdy widzieć. Był to Krum. Kierował się w moją stronę, był coraz bliżej.
-Cześć Hermiono.
-Trzymaj się z dala ode mnie - krzyknęłam wyciągając różdżkę spod bluzy i celując prosto w niego.
-Spokojnie - powiedział unosząc ręce do góry na znak, że się poddaje.
-Spokojnie?! Przypomnieć ci co mi zrobiłeś?!
-Wiem i przepraszam cię. Ja... Nie wiem co się ze mną stało. Naprawdę mi przykro.
-Ale za to ja wiem. Znalazłeś pierwszą, lepszą okazję!
-Hermiona! -krzyknął z oddali zdenerwowany Harry widząc mnie z Wiktorem - Co tu się dzieje? - spytał stając przede mną i twarzą do chłopaka - Masz z nią jakiś problem? Jeśli tak przychodzisz najpierw do mnie. Od niej trzymaj się jak najdalej. Zrozumiano?
-Tak, ja tylko chciałem przeprosić.
-Przeprosiny włóż sobie do...
-Harry! Chodźmy już - przerwałam mu jak najszybciej by nie doszło do rękoczynu.
-Wszystko dobrze? - spytał jak już trochę się oddaliliśmy od miejsca zdarzenia.
-Tak, już tak - powiedziałam uśmiechając się do niego i chwytając go za rękę.

Poszliśmy prosto na pociąg. Czekał tam na nas Ron i profesor Dumbledore.
- Dzień dobry profesorze - przywitaliśmy się, a rudzielcowi przesłałam miły uśmiech.
-Witajcie, gotowi?
-Chyba - powiedziałam.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze - pocieszył mnie mężczyzna.
-Piszcie do mnie - odezwał się Ron.
-Tak jest sir. - zaśmialiśmy się.
-Wsiadajcie już, bo odjedzie bez was - odparł Dumbledore.
Pożegnaliśmy się i udaliśmy się do pociągu.

Potęga I PożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz