8

12.1K 380 31
                                    

Upewnij się że przeczytałaś/łeś ostatni rozdział ♡♡

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Nie odzywamy się z ojcem już tydzień jak dotąd nie poruszył ponownie tematu przeprowadzki Luke'a, czuje, że to sprawka Liz, ostatnio bardzo dużo z nim rozmawia, a ja i blondyn spędzamy ze sobą jak najwięcej czasu, cieszymy się sobą na każdy możliwy sposób i nie obchodzi nas już to, że ojciec jest temu przeciwny, nawet jeśli podjęłam decyzję gdzie Luke tam i ja. Nic jej nie zmieni. Nie byliśmy rodziną, nie łączyło nas nic, żaden papierek w którym byłoby napisane, że Luke jest synem mojego ojca, albo to, że ja jestem córką Liz. Miałam cholernie wszystkiego dosyć.

-Skarbie? -do mojego pokoju wszedł ojciec.
-Nie chce z tobą rozmawiać, rozumiesz?-jednak on zignorował to co do niego mówiłam i usiadł na moim łóżku.-Dlaczego mi to robisz? Dlaczego tak bardzo chcesz nas rozdzielić? - odwróciłam się w jego stronę ze łzami w oczach.-Nie rozumiesz, że jestem z nim szczęśliwa? Czy to jest takie cholernie trudne do zrozumienia?
-Skarbie wiem co czujesz... rozmawiałem z Liz i z Lukiem, i ona uświadomiła mi, że zrobię wam większą krzywdę jeśli was rozdzielę, niż jeśli będziecie razem. -otworzyłam szeroko oczy, nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Bałam się, że to jakiś podstęp, który ma mnie omamić.
-Nie wierzę ci, chce to usłyszeć od Liz.-powiedziałam złośliwym tonem.
-Jest w ogrodzie idź i sama ją o to zapytaj.-wybiegłam szybko z domu do ogrodu, gdzie Liz pielęgnowała swoje róże. Wypytałam ją o wszystko, a kiedy to okazało się prawdą, z uśmiechem na twarzy i rzuciłam się na Hemmo idącego w moją stronę. Złączyliśmy nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.

-Luke, muszę ci coś powiedzieć.-chłopak ze strachem w oczach spojrzał na mnie.
-Nie idioto nie jestem w ciąży, po prostu kocham Cię.-odetchnął z ulgą i uniósł mnie, obracając wokół własnej osi.
-Też Cię kocham Reneesme-zaczął składać pocałunki na mojej szyi i obojczykach, a ja tylko się uśmiechałam pod przyjemnością jaką mi dawał.-Wyjedź ze mną za miasto, do domku niedaleko plaży.
-Kusząca propozycja.-powiedziałam głosem, podniecił.
-No weź będzie, idealnie. Ty, ja zachód słońca, spacery po plaży...
-Brzmisz jak faceci z tanich filmów, którzy chcą tylko jednego.-zachichotałam i cmoknęłam go w usta.
-Oj tam... to jak jedziesz ze mną czy mam jechać sam?
-Oczywiście, że jadę oszalałeś? Jest środek upalnego lata, nie marzę o niczym innym.-przytuliłam się do niego i poszłam poszukać ojca.

Moja intuicja nigdy się nie myli, był w garażu, podeszłam do niego i przytuliłam.

-Przepraszam... -wymruczałam w jego plecy.
-Skarbie nie masz za co, to ja powinienem Cię przeprosić. Miałaś rację, byłem okropnym ojcem, zaniedbywałem cię przez te wszystkie lata.-przytulił mnie mocno a ja poczułam jak z jego policzka spływa pojedyncza łza.
-Tato... wybaczam ci, teraz masz szansę, żeby to naprawić.-ucałowałam jego policzek i wyszłam zatrzymując się w drzwiach.-Jedziemy z Lukiem do domku nad morze, nie masz nic przeciwko?
-Bawcie się dobrze tylko nie zmajstrujcie mi wnuka.
-O to nie musisz się martwić chociaż? Nasze dzieci byłyby ładne.-zachichotałam i poszłam do siebie.

Przez całe popołudnie się pakowałam, tak popołudnie, ponieważ Luke cały czas mi przeszkadzał. Całował mnie w szyję przyciągał na swoje kolana i tym sposobem nadal się nie spakowałam.

-Luke przestań, już kończę.-chłopak przygryzał płatek mojego ucha i jeździł swoim nosem po mojej szyi.
-Kiedy ja nie mogę  się powstrzymać, zerwałbym z Ciebie tą koszulkę i rzucił na łóżko.
-To pomyśl, że gdybyś mi nie przeszkadzał już dawno mógłbyś to zrobić w domku na plaży.-chłopak spojrzał na mnie i dał mi spokój. Zaczęłam chodzić od pokoju do łazienki i tak wkoło bo zapomniałam zawsze czegoś zabrać, a chłopak rozpraszał mnie jeszcze bardziej tym, że robił mi zdjęcia. Na szczęście podszedł w końcu do mojej szafy i zaczął mi pomagać.

No nie powiem w porę Hemmings...

Natknął się na moją czerwoną koronkową bieliznę.
-Chce Cię w tym zobaczyć skarbie.-podszedł do mnie i zabawnie poruszył brwiami.
-Jeśli zasłużysz skarbie.-pocałowałam go dłużej przyciskając do ściany, przejechałam dłonią po jego torsie i zacisnęłam ją na jego przyrodzeniu na co on głośno jęknął i ścisnął moje pośladki.
-Dokończymy to później kochanie...-powiedziałam zostawiając go z niedosytem. Powróciłam do pakowania się. Była już 18, a o 19 powinniśmy wyjechać.

Zeszłam na dół a za mną mój brat ciągnął moją walizkę. Weszłam do kuchni gdzie Liz piła herbatę i otworzyłam lodówkę w celu przyrządzenia kanapek na drogę i przy okazji na kolację. Wyjęłam szynkę, sałatę i ser robiąc kanapki a'la ja. Jeden talerz położyłam na stole w salonie, a cztery spakowałam w papier śniadaniowy u włożyłam do torby podręcznej. Luke zabrał jedzenie, które kupiła nam jego mama, żebyśmy jak to sama stwierdziła "Nie umarli z głodu." I zapakował je do bagażnika. Sprawdziłam jeszcze chyba z pięć razy czy niczego nie zapomniałam, a kiedy byłam już pewna, pożegnałam się z tatą i Liz tak samo jak to zrobił przede mną Luke. Wzięłam bagaż podręczny i rzuciłam go na tylne siedzenia,a sama zajęłam miejsce pasażera. Luke usiadł obok mnie i pocałował zewnętrzną część mojej dłoni.

-Już nie mogę się doczekać, cały tydzień tylko we dwoje.
-Ja też Luke..-chłopak nachylił się i pocałował mnie delikatnie w usta. -Jedźmy już.-ponagliłam go i oparłam głowę o zimną, szybę. Nawet nie wiem kiedy, ale zaczynałam przysypiać. Moje powieki były coraz cięższe, jednak nic z tego nie wyszło. Luke musiał zatankować samochód, a ja skorzystać z toalety. Kiedy już odrobine się odświeżyłam, wróciłam do samochodu i usiadłam na tyłach, przynajmniej będę mogła się wyspać.

-Luke jedź ostrożnie. -powiedziałam zasypiając, i słysząc ciche "dobranoc, wiem kochanie".

To będzie najlepszy tydzień mojego życia..

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Na dzisiaj to już koniec ♡
Kocham was mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Życzę kolorowych snów i dobranoc ♡ jesteście najlepsi :*

Przypominam o snapie ^^ kasia_kama12

-Katie ♡

DESIRE | L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz