6 +snap

14.6K 439 45
                                    

Upewnij się, że przeczytałaś/łeś ostatni rozdział ♡ i zerknij na notkę ;* dziękuję i miłego czytania ♡ a na wstępie chciałabym zadedykować ten rozdział moim kolejnym wspaniałym czytelniczkom Chestnut_01 i Karola963 kocham was ♡♡♡

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

To już dzisiaj... nasi rodzice wracają z delegacji, trochę się boję i mam złe przeczucia.

Co jeżeli Luke się zapomni i zrobi coś głupiego?

W mojej głowie od samego rana tworzyły się najczarniejsze scenariusze na temat, wszystkiego co wydarzyło się w ciągu tego tygodnia.

Siedziałam w łazience i zaczynałam już wręcz pożerać moje paznokcie ze zdenerwowania. Nie mogłam myśleć logicznie, wszystko mi się mieszało, nie wiedziałam nawet jak długo już tutaj siedzę, a z całej melancholii wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Renees otwórz te drzwi. -kiedy usłyszałam głos Lukeya, przetarłam twarz dłonią i wzięłam głęboki wdech po czym przekręciłam zamek i wypuściłam go do środka.-Ej siostra co się dzieje? -blondyn kucnął naprzeciw mnie i chwycił moje dłonie.
-Nic...-powiedziałam załamanym głosem i spuściłam wzrok na nasze złączone palce, nie trwało to jednak długo, bo mój brat uniósł dwoma palcami mój podbródek tak, że musiałam spojrzeć w jego błękitne jak morze oczy.
-Przecież widzę, nie oszukasz mnie mów szybko co jest nie tak.-przez chwilę zastanawiałam się czy mu powiedzieć.
-Boję się Luke... boję się, że oni się o nas dowiedzą...
-Reneesme, nie masz czego jedyne co może być to jedna wielka repremenda, nic więcej skarbie. -spojrzałam na niego i mimowolnie się uśmiechnęłam, odgarnijąc kosmyk moich czekoladowych włosów. -No a teraz głowa do góry i pomóż mi ogarnąć obiad na powitanie, sam nie dam sobie z tym rady. -zaczęłam się śmiać i wyszłam z łazienki, a on zaraz za mną. Weszłam do pomieszczenia w którym można było rozpoznać zapach czerwonego wina przeplatający się z zapachem curry, a całość tworzyła woń, która nie mogła równać się z najpiękniejszym zapachem na świecie. Podeszłam do patelni i spróbowałam sosu, po czym spojrzałam na Lukeya.
-Naprawdę? Zawołałeś mnie tu tylko po to żeby udowodnić mi, kto lepiej gotuję? -chłopak się zaśmiał i czule pocałował mnie w usta, ale nie trwało to zbyt długo bo usłyszeliśmy trzask drzwi i momentalnie się od siebie oderwaliśmy i stanęliśmy w bezpiecznej odległości kiedy do kuchni wpadła Liz i zmierzyła naszą dwójkę podejrzliwym spojrzeniem, a Luke i ja tylko się zaśmialiśmy poczym chlopak przytulił ją do siebie, a ja poszłam pomóc tacie.

Kiedy już usiedliśmy razem przy stole, zaczęliśmy rozmawiać oczywiście nie obeszło się bez typowych pytań czy była impreza, nie ukrywaliśmy przed nimi, że zrobiliśmy małą imprezę dla znajomych jednak oni szczególnie się tym nie przejęli. Przez całą kolację, Luke trzymał dłoń na moim kolanie niekiedy podjeżdżając nią w stronę mojej kobiecości i masując uda w jej okolicy. Miałam ochotę zabić go za to co robił, ale starałam się być twarda, Bogu dzięki Liz poprosiła mnie o przyniesienie serwetki, szybko wstałam od stołu i skierowałam się do pomieszczenia. Schyliłam się aby sięgnąć do szafki pod blatem i poczułam czyjeś dłoniena swoich pośladkach.

-Luke co ty tu robisz?!-powiedziałam odwracając się do niego przodem. Nie usłyszałam odpowiedzi, ponieważ chłopak wpił się szybko w moje usta i powędrował dłońmi pod moją spódnicę. 
-Odsuń się słyszysz?-mówiłam, ale on i tak mnie nie słuchał za to zaczął schodzić z pocałunkami na moją szyję. -Luke, my nie możemy... -odpechnęłam chłopaka kiedy zaczynał dobierać się do mojej koszulki.
-Dlaczego? Przecież nic nas nie łączy, nic prócz pożądania.- zaczynał całować moją szyję coraz bardziej, przygryzając jej skórę, powodując u mnie ciepło rozchodzące się po całym moim ciele. -Zawrzyjmy układ. - spojrzałam na niebieskookiego i nakazałam mu kontynuować gestem dłoni. - Nie będziemy razem, ale jedyne co będzie nas łączyć to sprawy łóżkowe, co ty na to siostrzyczko? - stałam jak słup soli, ale cóż to jedyna opcja, bo łączy nas pożądanie.
-Daj mi się zastanowić, okey?
-Będę czekał, ale proszę zdecyduj się jak najszybciej, nie mogę bez ciebie wytrzymać.-pocałowałam go namiętnie w usta i pobiegłam do salonu. Oczywiście obie pary oczu zwróciły się w moją stronę, mama Lukeya zachichotała, tak jakby wiedziała co właśnie się wydarzyło, a mój ojciec zmarszczył brwi. Usiadłam szybko na swoim miejscu głośno chrząkając i podałam serwetkę kobiecie. Po chwili wszedł Luke i z uśmiechem na twarzy zajął miejsce obok mnie.

-Reneesme, może pojechałabyś ze mną jutro na zakupy? Mogłybyśmy się lepiej poznać i porozmawiać na babskie tematy, co o tym myślisz?
-Tak bardzo chętnie, miałam zamiar wybrać się do centrum,ale nie miałam z kim bo moja przyjaciółka wyjechała na obóz. -uśmiechnęłam się ciepło do kobiety.
-To cudownie...-nie dokończyła ponieważ Luke musiał się wtrącić.
-Mamo? A czy ja mogę jechać z wami?-kopnęłam go w nogę, ale on zachował się tak ja by tego nie poczuł.-Mam do załatwienia pewną sprawę, a poza tym muszę kupić sobie kilka nowych koszulek, to co mogę?- spojrzałam na Liz, która skinęła głową i wróciła do jedzenia. W tamtym momencie miałam ochotę zabić Hemmingsa, a najgorsze było chyba to, że mój ojciec zaczynał coś podejrzewać.

Po obiedzie wszyscy usiedliśmy na kanapie, wolałam nie ryzykować i zasiadłam na fotelu. Włączyliśmy film i zajęliśmy się oglądaniem, w każdym razie nasi rodzice, ja i Luke non stop pisaliśmy do siebie SMS.

Od Luke:
*Wziąłbym Cię teraz na tym fotelu, tak jak siedzisz ^^

Do Luke:
*Lucasie ogarnij swojego przyjaciela i hormony ;*

Od Luke:
*Ja i mój przyjaciel mamy się dobrze i to nie moja wina, że tak mnie pociągasz :* ♡

Kiedy czytałam tego sms-a miałam ochotę wybuchnąć śmiechem i oczywiście nie powstrzymałam się, zaczęłam się śmiać tak, że zwróciłam uwagę wszystkich w pokoju.
-Reneesme, co się stało? -mój tata zapytał mnie z zatroskanym wzrokiem.
-Nie tato, tylko Luke...

No i kurwa wpadłam...

-Luke co? -tata patrzył już tym razem z podejrzeniem, a ja spoglądałam to na niego, to na blondyna, który miał strach wymalowany na twarzy.
-Nie, nic tato naprawdę...-mężczyzna stanął przede mną.
-Reneesme, Chloe Thor, pokaż mi swój telefon bez dyskusji!- niebieskooki zbladł, a ja głośno przełknęłam ślinę i oddałam mu mojego iPhone'a . Ojciec spojrzał na mnie i usiadł obok Liz chowając twarz dłonie.
-Jak długo? -spojrzałam na Lukeya i mój wzrok mówił sam za siebie, na co on od razu zabrał głos.
-Rufus my... to od pierwszego spotkania... ale to nic złego przecież nie jesteśmy rodzeństwem.-mój ojciec nic nie powiedział tylko wyszedł szybko z domu, a ja usiadłam ze łzami w oczach obok Liz, która przytuliła mnie do siebie.
-Będzie dobrze, pomogę wam...

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Hej hej hej

Długo wyczekiwany rozdział 6 zrobiło nam się małe drama time, ale nie martwcie się.

Bardzo dziękuję wam za te miłe  słowa pod rozdziałami ♡ jesteście dla mnie motywacją i dziękuję za (już) ponad 1400 wyświetleń, w ciągu dwóch dni kocham was pysiaki ♡♡ i z tej okazji mamy DZISIAJ NOCNY MARATON Z DESIRE ♡♡♡♡ i jeszcze jedno chcieliście mojego snapa więc o to i on ->
kasia_kama12, dodawajcie.

Kocham Was mocno ♡♡

-Katie ♡

DESIRE | L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz