2

22.1K 618 77
                                    

Gotowa wyszłam z łazienki, usiadłam przy toaletce i zrobiłam delikatny makijaż spojrzałam na zegarek, miałam jeszcze godzinę, więc pomyślałam, że pójdę do Lukeya.
Zapukałam i otworzyłam kiedy usłyszałam ciche "proszę", weszłam w głąb pokoju co nie było dobrym pomysłem. Blondyn siedział w samych bokserkach przed otwartą szafą, a kiedy mnie zobaczył szybko podniósł się z podłogi i uśmiechnął.

-Um... sory, ale no wybieram ciuchy...-spojrzałam na niego z uśmiechem i podeszłam do jego szafy. Pełno koszulek z logami przeróżnych zespołów, stos czarnych rurek i koszuli w kratę. Wybrałam koszulkę z logiem Nirvany, czerwono-czarną koszulę w kratę i podparte na kolanach rurki i podałam zestaw chłopakowi. Usiadłam na jego łóżku i obserwowałam jego zajebiście umięśnione plecy. Kiedy był już ubrany usiadł obok mnie i przyciągnął na swoje kolana.
-Luke co ty robisz? -spojrzałam na niego kiedy zaczynał odsuwać rękaw mojego swetra.
-Nic...-zamruczał prosto w moje ramię a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Blondyn zaczął całować moje ramię idąc coraz wyżej.
-Uważaj! -krzyknęłam kiedy zaczynał zasysać skórę na szyi, nie chciałam mieć malinki, a jego poczynania tylko do tego zmierzały.
-No i o co ci chodzi malinka to nic złego..-spojrzał mi prosto w oczy i się uśmiechnął.
-Nic złego jeśli zrobi ci to ktoś kto nie jest twoją rodziną Luke.
-Przypominam, że więzy krwi nas nie łączą, twój ojciec to mój ojczym a moja matka to twoja macocha. - obrócił mnie do siebie przodem tak, że musiałam opleść go swoimi nogami za jego plecami.
-Tak, ale to nie zmienia, że jesteśmy rodzeństwem.- Luke tylko wywrócił oczami i zaczął bawić się swoim kolczykiem, natomiast ja próbowałam wstać jednak blondyn miał więcej siły ode mnie i trzymał mocno moje biodra.
-Luke?
-Tak moja kochana siostrzyczko?- spojrzał na mnie swoimi błękitnym oczami.
-Czy mógłbyś mnie puścić? Zaraz będzie kolacja, a chciałabym jeszcze pójść do łazienki..
-A mogę z tobą? -moje oczy się rozszerzyły on serio mówił poważnie ?
-Luke, nie! Ty zboczeńcu. -zaczęłam się śmiać a on mnie puścił, szybko z niego wstałam i skierowałam się do drzwi.

Kiedy wyszłam z łazienki od razu zeszłam do kuchni gdzie krążyła mama Lukeya.

-Dobry wieczór. -kobietka odwróciła się do mnie i powitała mnie uśmiechem.
-Witaj skarbie pewnie jesteś Reneesme? -pokiwałam twierdząco głową.-Jesteś taka śliczna, bardziej niż na zdjęciach Rufusa.
-Dziękuję, może w czymś Pani pomóc?
-Nie, nie trzeba możesz usiąść już przy stole za dziesięć minut przyjdzie pewnie twój tata i Luke bo robią coś w garażu.-pokiwałam głową i usiadłam na jednym z czarnych krzeseł, zaczęłam bawić się serwetką kiedy obok mnie usiadł niebieskooki blondyn.
-I co się tak szczerzysz? -zapytałam uśmiechając się kiedy Luke ukazywał swoje ząbki.
-No bo siedzę obok najpiękniejszej dziewczyny.-powiedział mi szeptem do ucha przygryzając jego płatek. Zdzieliłam go za to pięścią w ramię na co on tylko się zaśmiał.

Po kilku minutach do stołu zasiadł również mój tata i macocha. Muszę przyznać mama Lucasa świetnie gotuję, ze zwykłego spaghetti potrafi zrobić symfonie smaków dla podniebienia. Po zjedzonym posiłku, Luke oczywiście zaczął bawić się telefonem, a ja rozmawiałam z "naszymi" rodzicami. Cała konwersacja toczyła się wokół mnie, Liz wypytywała o to jak się czuje, jak w szkole i tego typu, standardowe rzeczy. Z uśmiechem odpowiadałam na każde pytanie, podczas tego wieczoru cała złość, którą darzyłam ojca odeszła w nie pamięć. Można powiedzieć, że moje zycie zaczynało się układać.
Oparłam się o krzesło a Luke wsunął swojego iPhone'a do kieszonki oczywiście jego ręką musiała przejechać od mojego kolana w górę i zacisnąć się na moim udzie. Dobrze, że mój ojciec był zajęty rozmową o czymś z Liz bo inaczej byłoby źle. Zmroziłam Hemmo wzrokiem na co on odpowiedział mi szyderczym uśmieszkiem. Szybko odwróciłam od niego wzrok.
-Liz? Mogłabym pomóc ci w sprzątaniu po kolacji? -powiedziałam kiedy zobaczyłam jak kobieta zaczyna zbierać sztućce i talerze.
-Nie musisz..
-Ale ja bardzo chce.-przerwałam jej połowie zdania na co ona tylko się uśmiechnęła.
-No to dobrze kochanie, pozbieraj szklanki, a ja wezmę talerze. -Tak jak powiedziała, tak też zrobiłam. Szybko uwinęłyśmy się ze wszystkim, a potem poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i włączyłam laptopa. Leżałam na brzuchu tyłem do drzwi, których nie zamknęłam co było błędem bo do pomieszczenia wszedł Luke i usiadł na moich nogach.
-Pogięło Cię Hemmings? Wstawaj tym ciężkim dupskiem z moich nóg. -słyszałam jak chłopak się śmieje.
-Jedziemy po nazwisku Thor? -podniósł się i opadł obok mnie.
-Nie zasłużyłeś mój drogi.-odwróciłam się w jego stronę i cmoknęłam w powietrzu. A on zrobił minę szczeniaczka.
-Może obejrzymy jakiś film?
-Wreszcie zaczynasz myśleć braciszku. -położyłam się na plecach i przybliżyłam do niego, włączyłam jakiś durny film i położyłam laptop na nasze nogi, oczywiście on nie był zainteresowany filmem, zaczął całować moje ramię i piął sięw górę jak przedtem tym razem zaprzestał w połowie i splótł nasze nogi, przeciągając mnie bardziej do siebie. Zaczął całować moją dolną szczękę, a ja tylko się śmiałam.
-Luke? Wiesz, że drzwi są otwarte a za chwilę może ktoś przyjść?- chłopak szybko się podniósł i poszedł je zamknąć zdjął urządzenie z łóżka i zawisł nade mną, patrzył mi prosto w oczy i gładził mój policzek.
-Renee, jesteś taka śliczna... masz takie piękne zielone oczy. -czułam jak robię się czerwona. -I ślicznie się rumienisz...-Luke zaczynał przybliżać się do mojej twarzy, nim zdążyłam się odsunąć wpił się w moje usta. Całował tak delikatnie, namiętnie, a jego usta miały taki słodki smak. W końcu usłyszeliśmy pukanie do drzwi na co blondyn jęknął z niezadowolenia i wstał z łóżka i usiadł na krześle obok biurka, aby nie sprawiać żadnych podejrzeń, ja natomiast podniosłam się oszołomiona tym co sie stało i powiedziałam cicho otwarte udając, że robię coś na lapku. Do pokoju wszedł mój tata posłał mi ciepły uśmiech i spojrzał na Lukeya.

-Widzę, że się polubiliście? -na co my kiwnęliśmy głowami.-Mam dla was informacje, możecie posłuchać?
-Słuchamy tato. -oodowiedziałam podnosząc wzrok znad komputera. A mój ojciec znacząco patrzył na mojego przyrodniego brata, chwyciłam poduszkę i nią w niego rzuciłam.
-Tak? Co? Już słucham. -zachichotałam na jego reakcje a mój ojciec kontynuował
-A więc jadę z waszą matką na delegację, nie będzie nas trzy dni, Luke zaopiekujesz się Reneesme, w końcu jesteś starszy a ty moja panno będziesz go słuchać.
-Jasne Rufus możesz na mnie liczyć.-Luke posłał mi znaczące spojrzenie, a mój ojciec poklepał go po ramieniu.

To będą trzy najgorsze, najlepsze? A może najdziwniejsze dni mojego życia.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Tadaaam pierwszy kiss naszego rodzeństwa ;) kocham was i dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem mam nadzieję, że i również z tym nie zawiodłam, postaram się dodać dzisiaj jeszcze jeden chyba, że bezsenność da o sobie znać to nawet dwa ♡

-Katie ♡

DESIRE | L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz