Rozdział 3 - Zwierz

4K 359 23
                                    


Wpatrywał się w dziewczynę z niedowierzaniem. Zachowywała się zupełnie inaczej. Stała naprzeciw niego i nie lękając się, bezczelnie patrzyła mu w oczy. Wydawała się być zaskoczona tym wszystkim co działo się obok. Nie było w jej oczach lęku, jednie niewielki niepokój. Było tam jednak wielkie zdziwienie, tak jakby to co się działo było dla niej rzeczą niepojętą. Kim była ta dziewczyna? Czy mogła go zadziwić jeszcze bardziej?

– Panie, kilku zbiegło.– Usłyszał krzyk jednego z dowódców i spojrzał w jego stronę.

Za jego wzrokiem podążyły oczy dziewczyny i w tym momencie stało się coś, co kompletnie zbiło go z tropu. Dziewczyna zaczęła przeraźliwie wrzeszczeć i bez zastanowienia odwróciła się z powrotem w jego stronę i puściła pędem, a następnie wtuliła w niego, sprawiając, że zamarł czując jej drobne ciało przy swoim. Nie zdziwiło go to, że wrzeszczała na widok MacMillana. W tej chwil nie budził zachwytu swym wyglądem. Okoliczności nie były sprzyjające jak i cała ta sytuacja. Jednak kobiety krzyczały zazwyczaj z innych powodów w jego obecności i powodem nigdy nie był strach. Nawet teraz prezentował się o niebo lepiej niż pozostali mężczyźni.

W tym momencie, kompletnie zaskoczony zastanawiał się, dlaczego dziewczyna podbiegła wprost do niego i bezpardonowo wtuliła się w zupełnie nieznanego mężczyznę, ociekającego krwią z obnażoną piersią i mieczem w dłoni?

– Musimy zadzwonić na policję – usłyszał jej przejęty głos i pomyślał, że jest obłąkana. Inaczej nie mógł przecież tego wytłumaczyć. – Masz komórkę?

Tak, teraz miał już pewność, że jest szalona. Ale co takiego miał z nią zrobić? Zabić?


*   *   *


Gdy odzyskała przytomność poczuła ból zanim jeszcze otworzyła oczy. Podłoga, na której leżała, była nierówna i sprawiała wrażenie lepkiej. Docierający do jej nozdrzy zapach pleśni sprawił, że miała odruch wymiotny. Przez moment leżała zastanawiając się co się wydarzyło. W głowie miała zupełną pustkę i czuła jakąś trudną do zidentyfikowania ekscytację.

– Co się dzieje? – szepnęła sama do siebie i uchyliła powieki.

W trudem przekręciła się z boku na wznak. Gdzie była i co to wszystko miało znaczyć? Wokoło panowała ciemność. Przez chwilę leżała spokojnie, przyzwyczajając wzrok do warunków, w jakich się znalazła. Po jakimś czasie rozróżniała już jakieś kształty. W pomieszczeniu nie było żadnych okien, a niewielkie świetliki umieszczone tuż nad sufitem nie dawały prawie żadnego oświetlenia. Bardzo szybko zorientowała się, że jest noc. Dość chłodna noc, pomyślała i zadrżała. Co się działo? Do jej uszu docierał jakiś dziwny dźwięk. Nie był monotonny, był wręcz bardzo nieskoordynowany. Odgłosy przypomniały jakieś uderzenia, a ona nie potrafiła do niczego tego przyrównać. Po jakimś czasie zaczęły docierać do niej również krzyki, co trochę ją zaniepokoiło, choć w głównej mierze była zaciekawiona tym, co takiego je powoduje. Niezgrabnie podniosła się z ziemi i wytarła dłonie o spodnie. Zrobiła krok w przód, co sprawiło, że zakręciło jej się w głowie. Jednak szybko to opanowała i ruszyła w stronę wyjścia.

Pchnęła drzwi, które ledwie trzymały się w zawiasach. Trudno zresztą było nazwać to zawiasami. Przytrzymywały je jakieś poskręcane z zaschniętych roślin prowizoryczne sznury. Gdy wyszła na zewnątrz od razu odkryła, co było powodem tego hałasu. Patrząc bezmyślnie na bijących się kilka metrów przed nią dwóch mężczyzn, uśmiechnęła się głupio. Czy to były jakieś żarty? Ok. powinna teraz wrócić do środka, położyć się na tej śmierdzącej podłodze, zamknąć oczy i gdy je ponownie otworzy być znowu...

Deja Vu - Francuska KocicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz