Nagle dziewczyna wstała i ze spuszczoną głową wybiegła z mojego pokoju trzaskając przy tym drzwiami. Na ten dźwięk lekko się wzdrygnąłem. -co ty zrobiłeś idioto?! Zawsze musisz wszystko niszczyć?!- nakrzyczałem na siebie w myślach i wściekły uderzylem dłonią w szafę, w której drzwiczkach zrobiła się dziura. Czułem do siebie wielką niechęć i nienawiść. Nie mogłem tego tak zostawić. Musiałem naprawić swój błąd. -tylko jak?!

Viv

W końcu wróciłam do swojej sypialni. Rozejrzałam się po pokoju wspominając wszystkie miłe chwile spędzone tutaj. Mimo osłabionego organizmu czułam się naprawdę szczęśliwa.

Usiadłam na swoim stałym miejscu, czyli na podłodze koło okna i przyjżałam się widokowi za oknem. Znów padał deszcz. Jakoś nie przeszkadzało mi to. Postanowiłam iść się przebrać, więc podeszłam do szafy i wyjęłam z niej spodnie marmurki, bordową koszulę  i moją ulubioną skórzaną kurtkę.

Pokierowałam się do łazienki i tam zdjęłam kombinezon, w który przebrałam się jeszcze na sali w części szpitalnej. Nagle zauwarzyłam na swojej klatce piersiowej dziwne, niebieskie ślady rozchodzące się jak niteczki w różne kierunki. Tak, jakby tylko w tym miejscu, w moich żyłach, płynęła dziwna niebieska substancja.

Zaniepokojona tym objawem musiałam jak najszybciej porozmawiać z Lokim. Skończyłam się przebierać i wyszłam z pokoju.

Zapukałam do drzwi sypialni mężczyzny. Nie otworzył mi, więc nieśmiało nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Od razu usłuszałam szum wody lecącej spod prysznica, więc postanowiłam poczekać, aż czarnowłosy skończy się myć. Usiadłam po turecku na jego łóżku i zaczęłam nerwowo bawić się guzikiem od mankietu koszuli. Po dłuższej chwili za drzwiami do łazienki zapanowała cisza. Odczekałam moment.

W końcu Loki wyszedł z pomieszczenia odziały tylko w ręcznik zawiązany w okół jego bioder i jak gdyby nigdy nic podszedł do szafy. Ja natomiast z przerażeniem przyglądałam się ciału czarnowłosego. Widniały na nim liczne blizny. Jedne były po ranach ciętych, inne chyba od przypalania. Ale jedno znamię szczególnie przykuło moją uwagę. Na lewym przedramieniu widniał jakby odmrożony ślad zaciśniętej dłoni. -to temu tak się zdenerwował, gdy poprosiłam go o odkrycie tej części ciała.- przeszło mi przez myśl. Jednak gdy Loki odwrócił się do mnie tyłem było jeszcze gorzej. Całe plecy pokrywały blizny po, najwidoczniej,  biczowaniu.

To było straszne.

Gdy zielonooki w końcu spowrotem stanął do mnie przodem, zauwarzył mnie. Przez chwilę po prostu tak stał a jego oczy przybrały bardziej szarawy odcień. W końcu pstryknął palcami a wszystkie blizny zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Co ci się stało?- wydukałam odrywając wzrok od torsu mężczyzny i przenosząc go na jego oczy. Zauwarzyłam w nich dziwny błysk.
- Nie powinno cię to interesować.- odpowiedział oschle.
- Loki, przecież możesz mi powiedzieć.- stwierdziłam wstając z miejsca. Asgardczyk od razu się cofnął, przez co nie zrobiłam więcej żadnego kroku.
- Ale nie chcę. A teraz wyjdź z mojego pokoju.-  rozkazał bóg kłamstw patrząc na mnie z zadziwiająco prawdziwą nienawiścią.
- Nie zostawię cię, dopóki nie dowiem się kto ci to zrobił.- oznajmiłam już pewniej i zaczęłam powoli podchodzić do czarnowłosego.
- Radzę ci zostać na swoim miejscu.- poradził mi a w jego oczach zobaczyłam odrobine szaleństwa.
- Loki, przecież mieliśmy mowić sobie wszystko.- przypomniałam siląc się na łagodny ton, jednak moje zdenerwowanie było wyczuwalne. Mężczyzna zaśmiał się tylko.
-  Wszystko? To się dobrze składa. W takim razie powiedz mi kto to Christopher.- powiedział rozbawiony a ja czułam jak cała krew odpływa z mojej twarzy.
- Skąd o nim wiesz?- spytalam przerażona, lecz nagle dotarła do mnie bolesna prawda.- Przecież nie pozwoliłam ci zaglądać do tamtego okresu mojego życia.- oznajmiłam czując narastającą we mnie złość
- Tak jakoś wyszło.- wyjaśnił z uśmiechem nordycki bóg jeszcze bardziej mnie denerwując.- No co? Nie powiesz o co chodzi?- dopytywał a ja widziałam, że cała sytuacja bardzo mu sie podoba.

Miałam wrażenie, że nie rozmawia już z moim Lokim, tylko jakąś jego podobizną. Nie był sobą.

Nawet oczy miał inne.

Puste.

- Nigdy. Więcej. Mnie. O to. Nie. Pytaj!- krzyknęł czując, że nie panuję nad emocjami. Asgardczyk zaczął się śmiać.
- To dla ciebie aż tak drażliwy temat? Ciekawe dlaczego.- spytał retorycznie a do mnie powoli wracały wszystkie wspomnienia, o których tak bardzo starałam się zapomnieć.
- Zamknij się!- rozkazałam
- Ale moja droga. Mieliśmy wszystko sobie mówić, zapomniałaś już?- powiedział z szaleńczym uśmiechem a ja poczułam, że w moich oczach zbierają się łzy. -nie płacz.- rozkazałam sobie i zacisnęłam dłonie w pieści.
- Jak mogłeś?- spytałam próbując panować nad emocjami. Ale nie za bardzo mi to wyszło.
- Jak mogłem co. Czytać w twoich myślach? Sama mnie o to prosiłaś. Nie wiedziałem, że aż tak bardzo go kochasz. Może gdybym wiedział wcześniej..- stwierdził dalej podle się uśmiechając. Nie mogłam znieść jego słow.
- Loki, przestań...- poprosiłam cicho
- Siostrzyczka zapewne byłaby z ciebie dumna. Przez cały czas wszystkich okłamywałaś. Mogłaś się spodziewać takiego obrotu spraw.- wyznał a ja odwróciłam głowę. Jego słowa były jadem dla mojego skołatanego serca.- Widzisz. Nawet nie potrafisz mi spojrzeć w oczy.
- Przestań..- szepnęłam nie mając siły na głośniejszy ton.
- I co? Nawet teraz mi prawdy nie powiesz?- wysyczał. Tego było już za wiele.
- Przestań!- krzyknęłam i kucając zalałam się łzami. Wplotłam palce w opadające w moje oczy włosy. Tym razem zielonooki milczał.- Christopher to..mój brat.- wyznałam wyczerpana psychicznie.
- Ja..- zaczął po chwili Loki, jednak nie skończył.

Nie mogłam znieść jego wzroku, więc wstałam i wlepiając wzrok w podłogę wybiegłam z jego pokoju.

Gdy tylko znalazłam się w swojej sypialni, zatrzasnęłam drzwi i usiadłam w kącie podkulając kolana pod brodę. -dlaczego mi to zrobił? Co się stało? O co mu chodziło?- zastanawiałam się. Myśli rozsadzały mi głowę. W dodatku wróciły wspomnienia o Christopherze. Od tego wszystkiego zaczęła boleć mnie  głowa.

Nagły dźwięk pukania do drzwi zmusił mnie do powrócenia do rzeczywistości. Nie zareagowałam. Po chwili ktoś ponownie zapukał do drzwi.
- Viv? Mogę wejść?- usłyszałam zza ciemnego drewna głos Lokiego. Nie miałam ochoty więcej z nim rozmawiać. - Viv, proszę.- błagalny ton mężczyzny zmusił mnie do reakcji.
- Odejdź!- odkrzyknęłam i ponownie oparłam czoło o kolana. Kolejne łzy spływały po moich policzkach. W pewnym momencie poczułam czyjąś zimną dłoń na nodze. Powoli podniosłam głowę. Moje spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem zielonych oczu, które teraz patrzyły na mnie nie ukrywając wewnętrznego cierpienia.
- Po co przyszedłeś?- spytałam przygnębiona.
- Ja.. Nie chciałem.- wyjaśnił prawie bezgłośnie.
- Nic się nie stało.- skłamałam ponownie spuszczając głowę, jednak Loki szybko złapał za mój podbródek ponownie każąc mi spojrzeć w swoje oczy.
- Nie kłam.- poprosił szeptem.- Wiem, że źle zrobiłem i jak bardzo cię skrzywdziłem. Nie powinienem mówić tego wszystkiego. Przepraszam.- oznajmił i tym razem to on spuścił wzrok. Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co. Ból w sercu nie pozwolił mi tak po prostu o wszystkim zapomnieć. Choć chciałam to zrobić. Musiałam po prostu dać sobie czas.

Loki jeszcze przez chwilę oglądał podłogę, po czym znów na mnie spojrzał, delikatnie pogłaskał mój policzek a po chwili zniknął zostawiając po sobie tylko małe, zielone płomyczki.

Bóg w wielkim mieście || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz