11.

2.7K 192 61
                                    

NA SAMYM WSTĘPIE BAAAARDZO DZIĘKUJEMY ZA PONAD 10K WYŚWIETLEŃ!!

Był poniedziałkowy poranek, a pogoda zadziwiająco dopisywała, zważając na to, że był październik. Słońce świeciło, a chodniki, mimo kałuży z poprzednich dni, były chętniej deptane przez przechodniów, ponieważ nie musieli chować się w autach przed deszczem. Mimo iż to pierwszy i pewnie jedyny dzień ciepła w tym miesiącu, wszyscy zdążyli już pozbyć się swoich szalików i czapek, a spomiędzy połów płaszczów wystawały kolorowe koszulki, które nie były zasłaniane, poprzez zapięcie guzików. 

Gdy wybiła ósma, większość uczniów znalazła już swoje miejsce w ławkach i tylko nieliczni wchodzili spóźnieni do klasy. Lekcje zaczęły się według planu, a sale wydawały się pełniejsze niż zazwyczaj, a to za sprawą tego, że dzisiaj rozpoczynały się wybory na króla i królową balu, który zbliżał się wielkimi krokami. Ponadto już w środę miały zacząć się rozgrywki miejskie w koszykówce, a w piątek będą ich wyniki i będzie wiadomo, kto weźmie udział w finale stanowym, który odbędzie się tutaj, w Seattle. Już dawno w tej szkole nie działo się tak dużo na raz! Zawsze tak wielkie wydarzenia odbywały się w odstępie czasowym, ale nie tym razem. 

W tym całym zamieszaniu zabrakło Lily i Matta, którzy rozmawiali do późna, chcąc wyjaśnić to, czego nie wyjaśnili w sobotę. Chłopak o dziwo przyznał się do winy i tym razem było widać, że naprawdę żałował. Nawet pan Parker to zauważył i wynagrodził mu to, pokazując swoją dobroć i pozwalając spać na kanapie. Całkiem miła nagroda, nieprawdaż? Obiecał też usprawiedliwić im obojgu nieobecność na kilku pierwszych lekcjach. Ha, bonus!

Lily siedziała już przy stole, jedząc śniadanie, a Matt się ubierał. Billy pożyczył mu na dodatek koszulkę, a czyste bokserki dostał od dziewczyny, która wręczyła mu je z diabelskim uśmiechem, podczas gdy na jego twarzy malowało się zdziwienie, bo nawet nie wiedział, że podebrała mu bieliznę, ale nie przeszkadzało mu to. 

- Więc myślisz, że na pewno nic się nie stanie, jeśli nie masz zadania z francuskiego? - zapytała brunetka, gdy siedzieli w aucie chłopaka. - No wiesz, mogę ci je zro...

- Lily - przerwał jej, wzdychając. - Rozmawialiśmy o tym. 

- Po prostu nie chcę, żebyś dostał słabą ocenę czy coś - mruknęła i spojrzała przez okno, krzyżując ramiona, bo nie lubiła, gdy ktoś jej odmawiał.

- Kocham cię, wiesz? - Zerknął na nią i położył dłoń na jej udzie, które było okryte jedynie cienkim materiałem rajstop, ponieważ dzisiaj, za namową Matta, założyła spódniczkę. 

Lily odwróciła głowę w jego stronę i szeroko się uśmiechnęła w odpowiedzi, co odwzajemnił i mocniej ścisnął jej udo. Zabrał rękę, ponieważ musiał zmienić bieg, a już po chwili byli pod szkołą. Musieli kilka razy objechać parking, ponieważ na stałym miejscu Matta stał pojazd kogoś innego, a mianowicie motocykl. Dziewczyna widząc go, zagryzła wargę, by się nie zaśmiać, bo oczywiście wiedziała do kogo on należy.

- Kto, do cholery, zajął mi miejsce tym małym gównem? - warknął, po raz kolejny mijając ten nieszczęsny jednośladowiec. - Jak się dowiem kogo jest, to pożałuje.

- Oj, Matty, nie denerwuj się - zaświergotała Lily, bo chyba i na nią zaczęło działać słońce, chociaż niekoniecznie musiało być to dzięki pogodzie. - Tam masz miejsce! - Wskazała palcem na wolny postój, który właśnie ktoś zwolnił.

- Mamy dwadzieścia minut do następnej lekcji - oznajmił Matt, szukając jakiejś normalnej stacji w radiu, gdy już zaparkował.

Brunetka odpięła pasy i klęknęła na siedzeniu, odwracając się do tyłu i grzebiąc w plecaku chłopaka. Wyciągnęła z niego zeszyt od francuskiego i długopis. Gdy zapinała zamek, poczuła, że ktoś klepnął ją w tyłek.

one of those nights // jbWhere stories live. Discover now