03.

3.6K 192 61
                                    

Kiedy Lily wróciła do domu było krótko po pierwszej. Mimo to, nie odczuwała zmęczenia lub senności. Była przyzwyczajona do pracowania po nocach.

Cicho zamknęła za sobą drzwi i przekręciła klucz w zamku. Po ciemku zdjęła swoje czarne adidasy, które musiała założyć, po tym jak jej ukochane converse'y przemokły. Przemknęła się do kuchni, gdzie zrobiła sobie kakao, które towarzyszyło jej przy każdej nieprzespanej nocy. Jednak dzisiaj wcale nie musiała być to nieprzespana noc. Od co najmniej tygodnia chodziła na wpół żywa, a podkład i korektor chyba już przestawały całkowicie tuszować skutki zmęczenia, widoczne na twarzy Lily.

Odłożyła pusty, lecz dalej gorący, kubek na biurko, ściągnęła dresy i zamieniła je na krótkie spodenki od piżamy. Zdjęła bluzę i rzuciła ją na krzesło, po czym weszła do łóżka i zadziwiająco zasnęła od razu, po tym jak przykryła się kołdrą.

Justin wyjątkowo wstał tak, aby zdążyć na zajęcia. Ba! Wstał wyjątkowo wcześnie, żeby móc zdążyć pojechać po swoją dziewczynę i razem z nią pojawić się na pierwszych zajęciach. W końcu ich związek miał wyglądać na prawdziwy, jeżeli to w jakikolwiek sposób miało pomóc. Po tym jak umył zęby i ułożył swoje, teraz idealne, włosy, założył ciemne rurki i pierwszą lepszą, białą, bawełnianą koszulkę. Zarzucił plecak na prawe ramie i zszedł na palcach po schodach, ponieważ nie chciał obudzić swojej mamy, która właśnie odsypiała nocny dyżur.

Ostatnio brała na siebie zdecydowanie za dużo. Przynajmniej takie było zdanie Justina. Oprócz swoich normalnych zmian, przyjmowała także dyżury. Coraz częściej zastanawiał się nad tym, czy jego mama nie ma żadnych problemów. Zaczynała pracę o 7, ale dojazd zajmował jej godzinę, dlatego o 6 nie było jej już w domu, a to zazwyczaj wtedy Justin wstawał do szkoły. Kiedy indziej spała całe dnie, aby być wyspaną na nocny dyżur lub go odsypiała. Przez to chłopak ledwo widywał się z matką we własnym domu.

Po cichu wyszedł i zamknął drzwi na klucz. Wsiadł na swój motor i docisnął pedał gazu, co pomogło wiatru rozwiać nie tylko jego włosy, ale i myśli.

Zatrzymał się pod domem Lily. Blondynka czekała na niego, siedząc na krawężniku przed swoim domem, z nosem zatopionym w ekranie swojego telefonu. Podniosła wzrok, słysząc pracujący silnik motoru.

- Hej, chłopaku - przywitała się z Justinem i wstała z miejsca. Otrzepała spodnie i przytuliła chłopaka, który się zaśmiał.

- Hej, dziewczyno - odpowiedział, przytrzymując rękę Lily, kiedy ta wchodziła na motor. Od razu objęła go dłońmi w pasie. Założyła kask, który podał jej przyjaciel i ruszyli w stronę szkoły.

Shane wszedł do szkoły i od razu popędził pod szafkę swojej przyjaciółki. Wiedział, że Lily już tam będzie, ponieważ to Lily. Ona zawsze jest na czas, a nawet przed czasem.

- WIDZIAŁAŚ?! - było pierwszą rzeczą jaką powiedział, a raczej wykrzyczał, zatrzaskując szafkę Lily, z której wyciągała podręczniki potrzebne jej na dzisiejsze zajęcia.

- Widziałam co? - spytała, patrząc na niego jak na idiotę. Oczywiście musiało chodzić o jakąś świetną plotkę z ostatniej chwili. Niczym innym się aż tak nie ekscytował. No może poza koncertem Little Mix. Miał świra na ich punkcie.

- Dziewczyno, po co Ci konta na portalach społecznościowych, skoro wcale ich nie używasz? - zapytał z pretensją, która wbrew pozorom była prawdziwa, bo heloł! Jak można nie wiedzieć, co się dzieje w twoim otoczeniu?

Lily westchnęła, odgarniając swoje brązowe włosy do tyłu i poprawiając torbę na ramieniu, kiedy Shane wcisnął jej telefon, tak blisko, ze widziała tylko wielką, jednokolorową plamę. Zmarszczyła nos, mrużąc oczy, bo trochę zaczęły ją piec od tak bliskiego spotkania z elektronicznym urządzeniem. Zabrała od niego telefon i odsunęła od twarzy. Spojrzała na niego z normalnej odległości i prawie rozdziawiła usta ze zdziwienia.

one of those nights // jbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz