Ja nie chce

10.5K 346 44
                                    

Obudziłam się w białym pomieszczeniu,do mojego ciała były podłączone jakieś urządzenia,igły,rurki,kroplówka.
Obok mojego łóżka było krzesło,było puste...nikt się nie przejął że jestem pół żywa? Gdzie są moi rodzice? Gdzie jest Rendi?
Za dużo myślenia,moja głowa nie jest w stanie tego wszystkiego przemyśleć.
Wszystko mnie bolało,w ustach miałam smak krwi a nogami nie potrafiłam poruszać. Co...? Ja nie mogę wylądować na wózku...

Ktoś wszedł do sali wyrywając mnie z rozmyśleń.
Starszy mężczyzna w białym kitlu, w końcu lekarz!

- Wiatm Panienko. - kto w tych czasach tak się zwraca do dziewczyny?

- Dzień dobry.

- Jestem doktor Kristian Boore i przez dłuższy czas będziesz pod moją opieką. Wiesz jak się nazywasz?

- Mona Rose,wie Pan gdzie moi rodzice?

Wyglądał na miłego,głos też miał całkiem przyjemny.

- Świetnie czyli wszystko pamiętasz,twoi rodzice są już w drodze do szpitala,musieli wrócić do domu po twoje rzeczy.

- Aha okej,mogę Pana o coś zapytać?

- No pewnie, od tego tu jestem słońce.

- No więc,dlaczego nie mogę ruszyć nogami?

- Wymarzłaś tak strasznie że dostałaś chwilowego paraliżu dolnych kończyn,ale spokojnie to nie potrwa długo.

- Oh dobrze,a nie bardzo pamiętam dlaczego tu trafiłam?

- Wiesz,myślę że te sytuacje powinni wyjaśnić ci rodzice a teraz przepraszam słoneczko ale muszę lecieć,mam dyżur.

Wyszedł za drzwi...słoneczko?!!
Dobra wybacze mu to,pewnie ma wnuki i dla tego.

***

Minęło już trochę czasu a ich dalej nie ma. Kristian też się już nie pojawił a ja tu głoduje!!

Drzwi się otworzyły...no nareszczie!!
Ale nie było tam moich rodziców,stali tam Wiktor i Rendi.
No nie ukrywałam szerokiego uśmiechu widząc moich dwóch ulubionych mężczyzn.
Wiktor położył torbę z moim rzeczami a Rendi oparł się o drzwi. Mieli jakieś dziwne wyrazy twarzy,patrzyli na mnie ze wzrokiem zbitego psa.

- Hej,czy coś się stało? Jakoś dziwnie wyglądacie.

- Mona,posłuchaj mnie,to może być dla ciebie ciężkie lub wprost przeciwnie...bo...ona...Ja...no...Nie dam rady...- Wiktor był naprawdę w rosypce,cały się trząsł.

- Ana nie żyje - odezwał się szorstki głos Rendiego.

No i wracam !! Hehe,wiem opowiadanie miało być później ale za bardzo mnie nuda zżerała...

I am BOSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz