II

1.1K 63 6
                                    


Michał


Nie było tak źle, jak myślałem. Fakt, było strasznie, ale nie na tyle, bym miał popłakać się, uciec, czy coś. Mój przyjaciel tradycyjnie śmiał się ze mnie, dodatkowo próbował wystraszyć. Cham. W połowie filmu zacząłem zwracać większą uwagę na popcorn, krajobraz, ludzi dookoła. Nie chciałem patrzeć na ekran, nie chciałem zobaczyć tam czegoś, przez co nie będę mógł spać w nocy. Tak, wiem. To tylko fikcja, coś takiego nie ma prawa zdarzyć się w rzeczywistości. Zachowuję się jak gówniarz. Trudno, mi to pasuje. Rodzice też nie narzekają. To znaczy... Może i narzekają, ale jeszcze nigdy nie próbowali mnie porzucić w lesie, oddać do domu dziecka.

Napisy końcowe, nareszcie. Poczułem niesamowitą ulgę, gdy tylko je zobaczyłem. Wstałem, zacząłem się ubierać. Remek zrobił to samo. Wręczyłem mu puste opakowania po popcornie i coli, a sam zszedłem na dół, śmiejąc się wniebogłosy. Nie zdążyłem dostatecznie się oddalić, gdyż po krótkiej chwili na mojej głowie znajdowało się puste, tekturowe opakowanie. Miłe, naprawdę.

- Mam sól w oczach! Sól mam w oczach!- krzyczałem jak opętany.
- Nie zesraj się- odpowiedział żartem na moją histerię.

Rzuciłem w niego pojemnikiem i pobiegłem szybko do łazienki opłukać oczy. Debil. Po prostu debil. Ludzie znowu patrzyli na nas, jak na idiotów. Nic dziwnego. 
Wróciłem do chłopaka i uderzyłem go w ramię. Za karę, a co. Mieliśmy już wyjść, jednak ja zatrzymałem się przy reklamach filmów. 

- Następnym razem pójdziemy na Dinusia- oznajmiłem.
- Na co?- Spojrzał na mnie z kpiącym uśmieszkiem.
- ,,Dobry Dinozaur", debilu.
- No tak, jedyny film, który mógłbyś obejrzeć. 


Uśmiechnąłem się ironicznie i wyszedłem z budynku. Stanąłem na ulicy, spojrzałem na kumpla, na zegarek i z powrotem na niego. Godzina 21:38. Czas wracać do domu, bo w innym wypadku za chwile zaczną się telefony od mamy. Już miałem się żegnać i sprawdzać autobus, kiedy poczułem szturchnięcie.

- Co?- zapytałem z głupawym wyrazem twarzy.
- Gówno. Nie chcesz spać ze mną? W sensie u mnie. No wiesz- śmiał się.
- Mogę?- Spojrzałem na niego z szerokim uśmiechem.
- Jak chcesz, to możesz.


Ucieszyłem się. Nie chciało mi się tłuc autobusem do domu. To bywało naprawdę męczące. 
Zadzwoniłem do rodzicielki, przedstawiłem jej sytuację, grzecznie poprosiłem. Wiedziałem, że się zgodzi, rzadko kiedy było inaczej. Uradowany wręcz, schowałem telefon do kieszeni i uśmiechnąłem się do niego. Razem ruszyliśmy w drogę! Nie, to brzmi kiepsko. Poszliśmy do niego, do domu? Niech będzie. Dotarcie zajęło nam około godziny. Szliśmy powolnym spacerkiem, nic dziwnego, że tyle czasu nam uciekło. Dowiedziałem się, że jego siostry nie będzie, także spoko. Nic do niej nie miałem, lubiłem ją, ale dziś nie miałem ochoty słuchać pytań, które by mi zadawała. Wystarczyło mi, że po przyjściu do Remka jego rodzice zaczęli ze mną rozmawiać, nie mając konkretnego powodu ku temu. Wszedłem do jego pokoju, podczas gdy on uzgadniał coś z tatą. Położyłem się na łóżku. Ciepło i przyjemnie. 



Remek


Znowu czepiają się brudnych naczyń. Zrobiłbym to po przyjściu, przecież nie jestem brudasem. Krzyczałem, że się spieszę. No nic. Postaram się być chociaż dobrym gospodarzem. Wróciłem do mojego gościa, który chyba się za bardzo rozgościł. Zapaliłem światło.


- Tobie to nie za dobrze?- zapytałem patrząc na niego.
- No, jakbyś tak zgasił światło, to byłbym wniebowzięty.


Rozbawił mnie. Nie ma tak dobrze. Jesteśmy u mnie, na moich zasadach. Nie podoba się? To wypad. Żartuję oczywiście.
Otworzyłem szafę, by wynaleźć mu coś do spania na noc, bo przecież ta sierota nawet piżamy nie miała. Nie miałem pojęcia co mu dać. Za małe- będzie narzekał, za duże- też pewnie coś nie podpasuje. Przeszukałem wszystkie półki. Za bardzo się staram. Rzuciłem mu w twarz swoja firmową koszulkę. Reklama i te sprawy.


- Co to jest?

- Koszulka.
- Po co?
- Idziesz się myć.
- Po co? Śmierdzę?
- Ja wiem, że takie rzeczy są ci obce, ale czasem wypada.
- Śmieszne. Jesteś taki śmieszny. Jesteś głupi.


Pokręciłem głową i podałem mu bokserki do kompletu. Zwykłe, czarne.

- Masz boxy. Mogą być za duże, ale no przykro mi.- Zacząłem się śmiać z udanej "zaczepki".

- Ty jesteś głupi. Debil. Jak ci zaraz...-  Nie dokończył, gdyż zaczął bić mnie ciuchami.
- Idź się myj, brudasie!

- Jesteś gównem.


Po tych słowach zniknął za drzwiami od łazienki. W tym czasie zacząłem ogarniać w pokoju. Straszny bałagan. Wiedziałem, że jemu nie robiło to większej różnicy, ale dla lepszego komfortu zadbałem o czystość.

Matko święta, ile można się myć? Jak na chłopaka zajmowało mu to sporo czasu. Po około dwudziestu minutach łaskawie zjawił się w progu. 

- Pieniążki za wodę. Dawaj tysiaka.
- Czekaj, drobne zostawiłem w innych spodniach.


Przytaknąłem. Zabrałem swoje rzeczy, wreszcie się wyszoruje. Minąłem go zgrabnie. Użył mojego żelu pod prysznic. Nie miałem pojęcia, że tak zajebiście pachnie, zupełnie jak moje perfumy.
W łazience pachniało jeszcze bardziej. Po umyciu siebie, swojego ciała, nie czułem tak mocnego zapachu. Cóż, żyje się dalej.
Umyty i pachnący wszedłem do pokoju. Ten cwel nagrywał. Przywitałem się grzecznie, bo wypada i usiadłem obok. Chwilę pogadaliśmy na temat naszych planów i mniej znaczących wątków. Po jakiejś godzinie wyłączył nagrywanie przez niski poziom baterii. Położył się na moim łóżku, a gdy ja położyłem się obok zostałem skopany na podłogę. Nie było ono dwuosobowe, więc nie było zbyt dużo miejsca do zagospodarowania. Ułożyłem się wygodnie na podłodze przygotowując się do snu. Tak nawet byłoby lepiej.



- Remek... Remek... Remek, nie śpij na podłodze. Chodź tu. Remek.
- Nie.
- Tak.

- Nie.

- Tak.

- Nie, bo i tak w nocy obudzę się tutaj.

- Nie.
- Tak.

- Nie-e.


Westchnąłem ciężko i położyłem się z powrotem obok Michała. Gimbus. Rządzi się w moim własnym domu. Nieważne. Nie będę tego roztrząsał o drugiej w nocy. Zamknąłem oczy, gdy zorientowałem się, że mój towarzysz już słodko śpi. Oby mi tu nie chrapał, bo będzie spał na dworze. Na balkonie!

Sam nie wiedziałem kiedy zasnąłem. Śniły mi się jakieś głupoty. Krowy, wodopoje. Jestem nienormalny. Obudziłem się koło godziny piątej, gdyż zaschło mi w gardle. Coś mi nie pasowało. Oświetliłem pokój lampką. Nie wiedziałem jak zareagować, mrugałem tylko będąc w lekkim szoku. Chłopak wtulał się we mnie. Był tak blisko, jak nigdy. Dawał mi ciepło. Patrzyłem na niego w niedowierzaniu. Momentalnie odechciało mi się pić. Nie chciałem reagować gwałtownie. Nie chciałem go budzić. Poza tym czułem od niego intensywny, przyjemny zapach. Byłem ciekaw, co mu się śni. Pomrukiwał, wyglądał śmiesznie, ale uroczo. Zupełnie jakbym miał małego braciszka. Potargałem mu włosy i zgasiłem lampkę. Nie mogłem zasnąć. Zastanawiałem się, czemu ta sytuacja mnie rozczuliła. Coś jest ze mną nie tak? Czy to po prostu efekt bycia zaspanym? A może całe to zajście to moja wyobraźnia? Nie, to odpada. To tylko wypadek, Remek. Co nie zmienia faktu, że z nieznanej przyczyny sprawiało mi to przyjemność, a na mojej twarzy zagościł uśmiech. Coś się ze mną dzieje? Głupi dzieciak. 



Mam dziwną wyobraźnię, wiem.

Jeśli ci się podobało, daj gwiazdkę.

Nawet, jeśli ci się nie podobało, to też możesz dać gwiazdkę.
Wiesz no, ja nie zmuszam.

Heja! :))




I love our friendshipTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon