1.12

2K 208 23
                                    

"WYGRALIŚMY".

Tym słowem zakończyłam wpis do swojego pamiętnika. Dokładnie godzinę temu zakończyła się impreza z okazji wygranej Gryffindoru. Wszyscy byli przeszczęśliwi, bo był to ostatni - finałowy mecz, co oznaczało, że wygraliśmy puchar quidditcha. Nie interesowałam się wcześniej ani quidditchem, ani poprzednimi meczami, więc nie chodziłam na nie. No ale finał... finał to był obowiązek do zobaczenia.

Pod ostatnim słowem wkleiłam zdjęcie naszej drużyny, które rozdawała Hestia Jones na imprezie. Było ono pamiątkowe, gdyż ostatni raz grali w tymże składzie. Przyjrzałam mu się uważnie. Cała siódemka trzymała swoje miotły i uśmiechała się do mnie szeroko. Hestia po lewej, trzymając rękę na ramieniu Gwenog. Obok niej Zayn pozujący niczym model i puszczający co chwilę oczko, a potem Susanne McDougal trzymająca kafla pod pachą. Przed tą dwójką kucali Johnson, Rios i Dawson robiący śmieszne miny i pozy do fotografa. Uśmiechnęłam się, patrząc na to zdjęcie i przerzuciłam kartkę wstecz, powracając wspomnieniami do poprzednich wpisów.

23.01. "Nie znoszę go. Po prostu nie znoszę!

Kogo nie znosisz, Dor?

Syriusza, a kogo by innego?

Co on znowu zrobił?

No właśnie nic nie zrobił i to jest ten problem!

Chyba nie rozumiem.

Chce mnie zaprosić na imprezę, a tego nie robi.

Skąd wiesz, że chce to zrobić?

Cały czas się na mnie żyrandoli, stąd wiem!

Że co niby robi?

No... sama mówiłaś, że w języku mugoli denerwujące i nieustanne patrzenie się na drugą osobę to żyrandolenie się.

Lampienie się, Dor... nie żyrandolenie!

Lampi się, żyrandoli, co za różnica?"

Zaśmiałam się, czytając ten wpis. Uśmiałam się przy nim tak bardzo, że nie mogłam go tu nie umieścić. Przerzuciłam kolejną kartkę wstecz i spojrzałam na dość obszerną kopertę wklejoną na samym środku strony. Dużymi, polskimi literami było na nim napisane: "KORESPONDECJA PRYWATNA ZE ŚMIERCIOŻERCAMI". Bardzo subtelne, ale skuteczne, bo jeszcze nikt się nie domyślił, co tam było. Były tam wszystkie listy od nich, które, z jakiegoś powodu, kazali mi zatrzymywać.

Przerzucałam kolejne kartki. Żarty huncwotów, wszystkie przepowiednie Ann, wyjaśnienie kolorów włosów Dor i przypisanych im emocji. Miałam tu dosłownie wszystko. Całe moje życie. Dlatego też większość była zapisana po polsku na wypadek, gdyby dostało się to w niepowołane ręce.

Już za parę chwil będą wakacje. Samotna łezka pociekła mi po policzku, robiąc małą, mokrą plamkę na stronie pamiętnika. Już niedługo pożegnam się z moimi przyjaciółkami, które zobaczę w wakacje (tylko jeśli uda się nasz plan) a potem dopiero w drugim semestrze. Wszystkie trzy dostały niedawno propozycję wyjechania na wymianę (tak jak zakładałam, Ala z zaklęć, Dor z quidditcha, a Ann z wróżbiarstwa) i tylko ja zostanę tu w Hogwarcie. Całkowicie sama. Kolejna łza mi poleciała, więc zamknęłam gwałtownie pamiętnik, otarłam ją i podeszłam do okna, opierając się o parapet.

Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają i obok mnie stanęła Dorcas. Położyła mi głowę na ramieniu, a potem odsunęła się lekko, patrząc mi prosto w oczy.

- Wiem, o czym myślisz, ale nie przejmuj się. Nie będziesz tu sama. Remus, co prawda, jedzie z nami, ale zawsze masz Pottera, Syriusza i Petera, no nie? - powiedziała cicho, próbując mnie jakoś pocieszyć. Ten pierwszy na pewno zorganizuje jakiś boski dowcip, żeby cię pocieszyć, drugi nie pozwoli swojej siostrzyczce na takie zamartwianie się, a trzeci... no może da ci jakiś batonik... albo chociaż cukierka.

Ruda Furia, Snape I Huncwoci | ZawieszoneOù les histoires vivent. Découvrez maintenant